25. Zadanie

1.4K 54 23
                                    

- Teraz ja - powiedział Theo. 

- Ale ty już kręcisz piąty raz - warknęła Pansy - tym razem niech ktoś inny to zrobi. 

- Ja mogę - no tego się nie spodziewałam, co ona tutaj robi. 

- Nikt cię tu nie zapraszał - wtrącił Fred, ale nic sobie z tego nie zrobiła i usiadła naprzeciwko mnie. 

- Danielle... prawda czy wyzwanie? 

- Prawda - odparłam bez zastanowienia. 

- Czy to prawda, że jesteś dziewicą?

- Tak, to jadna z najnormalniejszych rzeczy w tym wieku.

- Astoria, prawda cz wyzwanie?

- Wyzwanie - odparła, a ja się uśmiechnęłam.

- Wypierdalaj z mojego pokoju i nigdy więcej tu nie wracaj - powiedziałam podniesionym głosem, a ona rzuciła mi wkurzone spojrzenie i wyszła trzaskając drzwiami.

~~

Była 23:40, a my dalej graliśmy w butelkę. Tyle, że doszło do nas jeszcze kilka osób. Tym razem wypadło na Dracona. 

- Prawda czy wyzwanie? - zapytał Theo. 

- Wyzwanie - odparł znudzony. 

- Zrób... - odezwał się Blaise - ..malinke dziewczynie, która ostatnio pocałowałeś.

- Ale, że teraz. - zdziwił się.

- Tak, teraz - krzyknęli wszyscy. 

- No dobra - popatrzył na mnie na co wszyscy zrobili wielkie "uuuu".

Chłopak wstał i podszedł do mnie, a przez to, że miałam założony tylko sportowy stanik i lekki sweterek, nie musiałam niczego robić. Zassał moją skórę na obojczyku. Gdy skończył, uśmiechnął się do mnie i wyszeptał "widzę, że zgadzasz się ze mną w pewnej kwestii" po czym wrócił na swoje miejsce.

Oczywiście chodziło mu o to, że od tego jednego poranka malowałam sobie tylko rzęsy, a nie całą twarz.

Zakręcił butelką i wypadło na Mione.

- Prawda czy wyzwanie? - zapytał. 

- Wyzwanie - odpowiedziała. 

- No to... - nie dokończył. 

- Pocałuj osobę z tego pokoju, która ci się podoba - Blaise wszedł mu w słowo. 

- Ugh... - wstała. 

Podeszła do stołu, wypiła na raz cały kubek ognistej, kucnęła przed Ronem i wpiła się w jego usta. Gdy miała odejść, on przyciągną ją do siebie i znów złączył ich wargi. 

- No, no, czyżby nowa para - wtrącił Nott. 

- Może - odparła Miona, usiadła obok chłopaka, a on objął ją ramieniem.

~~

Zamiast uczyć się do egzaminów, które odbywają się już jutro, muszę jechać na głupie spotkanie. Była 12:30, stałam razem z Draconem w wyznaczonym miejscu naszego spotkania z moim ojcem. 

- Gotowi - mruknął znany mi już głos i z za rogu pokazał się Snape. 

- Raczej tak - szepnęłam, a blondyn tylko kiwną głową. 

Z pewnością nie był zadowolony, że jedzie do swojego domu.

- Złapcie mnie za ręce - wykonaliśmy polecenie, a po kilku sekundach staliśmy przed wielką posiadłością Malfoy'ów.

- Witaj Severusie - przywitał go Lucjusz - Danielle - uścisnął mi dłoń - Draconie - spojrzał chłodnym wzrokiem na syna. 

- Dzień dobry - odezwałam się i spojrzałam na niego przyjmując lekceważące spojrzenie. 

- Wchodźcie - podeszła do nas Narcyza, a gdy tylko przekroczyłam próg drzwi poczułam lekki uścisk, który po chwili oddałam. 

Gdy kobieta odsunęła się ode mnie, podążyła do smoka, a ja zaczęłam ściągać z siebie kurtkę, szal i buty.

- Witaj ciociu - aż sama się zdziwiłam, że tak się zwróciłam do Raven, ale tak jakoś wyszło. 

Ona przez chwilę zesztywniała, lecz kiwnęła do mnie głową, ominęła i przywitała się z ojcem.

- Synu, weź Danielle do siebie - odezwała się Narcyza, na co Draco obojętnie ruszył do pokoju.

Podążyłam za nim, a gdy przeszliśmy przez chyba dziesięć korytarzy, weszliśmy przez te duże czarne drzwi i znaleźliśmy się w pokoju chłopaka. 

- Jak myślisz o co może chodzić tym razem? - zapytałam.

- Nie wiem, ale nie będzie to nic dobrego - odparł, a ja przytaknęłam.

~~

- Zgromadziliśmy się tutaj, aby omówić plan działania - zaczął Voldemort, nie do końca wiedziałam. 

- O jaki plan chodzi - zapytałam. 

- Ah no tak, otóż o to, że w następnym roku wtargniemy do Hogwartu - odpowiedział. 

- Ale to niemożliwe póki jest tam Dumbledore - odezwałam się znowu. 

- Tu wchodzisz ty - syknął. 

- Nie rozumiem - czy On chciał... 

- Ty go zabijesz - zaczął rechotać. - Natomiast ty, Draco, naprawisz Szafkę Zniknięć. Teraz omówimy resztę.

~~

Czułam się okropnie, nie mogłam uwierzyć, że mam zabić człowieka i to jeszcze niewinnego. Leżałam na łóżku od godziny patrząc się w sufit. 

- Ja rozumiem, że masz czerwone dni, ale weź się chociaż odezwij - powiedziała uniesionym głosem moja przyjaciółka. 

- Pansy nie mam okresu, jest jeszcze gorzej! - powiedziałam nie odrywając wzroku od sufitu. 

- Co jest gorszego?! - szybko rzuciłam na pokój zaklęcie wygłuszające i zamknęłam drzwi na klucz. 

- Muszę zabić... - z moich oczu poleciały pojedyncze łzy. 

- Ojej kochana, chodź tu do mnie - jej głos złagodniał, podeszłam do niej i wtuliłam się w jej ramiona - będzie dobrze, wszystko się ułoży. 

- ... Dumbledora - dokończyłam, a ona zesztywniała.
_____________________________

love_angel_official 

Córka Snape'a ||Draco Malfoy ✔️Where stories live. Discover now