Kłamstwa rodziny

30 1 0
                                    

Jak dobrze jest być znowu dobrą czarownicą. Tyle nienawiści i pogardy wobec wszystkich i wszystkiego... Nie chcę tego nigdy nie czuć. To jest wręcz okropne. Ale dzięki mojemu bratu, Czarodziejkom i Stefanowi jestem już sobą i zawsze będę dobrą czarownicą. Zrobię to dla dobrej przyszłości i dobra moich dzieci. Stefan będzie u mnie spał z 3 miesiące, by mi pomóc przy dzieciach i Czarodziejkom. Chce odpocząć od wampirzych spraw. 

Stałam teraz oparta o framugę i patrzyłam na Davida, który słodko spał w swoim łóżeczku razem ze swoim ulubionym fioletowym misiem. O mały włos zabił mojego kochanego słodkiego synka. Jak mogłam na to wszystko pozwolić. Spojrzałam na swoją rękę, gdzie miałam jeszcze delikatnie różową rankę po tym użądleniu krwiożerczego pająka. Piper wyczytała, że piją krew Źródła, by zmienić dobrą czarownicę w złą. Nie udało się mu to od ponad 1000 lat, ale temu idiocie się udało. David jęknął cicho i spojrzałam na niego. Przewracał się na drugą stronę i zapłakał troszeczkę. Podeszłam do niego i poprawiłam kołderkę i pogłaskałam go po główce.

 - Spokojnie, kochanie. Ten pan już nas nie skrzywdzi, obiecuję ci to - szepnęłam do niego całując w policzek.

Uśmiechnął się przez smoczek i poszedł dalej spać. Odwróciłam się w stronę drzwi i widziałam Stefana, który trzymał za rękę Matta, który ledwo stał na nogach w piżamie.

 - Nie chce, by go położyć do łóżka. Czekał na ciebie - powiedział cicho przyjaciel.

 - Wiedziałam, że tak będzie - przyznałam z delikatnym uśmiechem podchodząc do nich - Chodź, kochanie. Już późno, a jutro idziesz do przedszkola.

Matt poszedł bez słowa do pokoju i położył się do łóżka. Przykryłam go kołderką i pocałowałam w policzek.

 - Dobranoc, kochanie - powiedziałam do niego zapalając lampkę koło łóżka.

 - Mamusiu - zaczął sennie Matt zanim wstałam - Czy ty jesteś zła?

 - Nie, kochanie. Nie jestem zła. Już nie - odparłam spokojnie, chociaż moje serce zabiło bardzo mocno.

 - A czy kiedy będziesz zła lub któraś ciocia, to pomożecie sobie nawzajem?

 - Oczywiście, skarbie. Ale możesz być pewna, że ja i ciocie będziemy zawsze dobre. Nie pozwolimy, by nasze i wasze serca były złe i groźne dla innych ludzi - powiedziałam poważnie.

 - A dlaczego byłaś zła? - spytał zainteresowany synek. 

Cicho westchnęłam i spuściłam głowę i usiadłam  na jego łóżeczku zastanawiając się, co powiedzieć. Nie chcę go okłamywać, ale musi znać połowiczną prawdę. Z drugiej strony nie chcę go okłamywać jak tata mnie razem z babcią i całą rodziną Crown. Zagryzłam na chwilę wargę i zaczęłam powoli.

 - Bo w przeszłości popełniłam przeogromny błąd. Zakochałam się w kimś, kim nie powinnam... Oszukał mnie i bardzo zranił. Obiecał, że będę kiedyś znowu jego i niestety, to się stało. Ale gdyby nie wasza miłość, walka i wsparcie, nigdy bym nie wróciła do was...

 - Ten zły pan zza okna pomógł? Ze strzałami? - dopytywał.

 - Ten zły pan jest dla nas dobry. Jest naszą rodziną...Chyba. Dowiem się dzisiaj prawdy, kiedy polecę do dziadka Gideona. Powiem ci wszystko jutro, zanim pójdziesz do przedszkola. Idź spać, kochanie. Dobranoc - powiedziałam do niego z uśmiechem całując znowu w policzek i mierzwiąc włosy. 

Położył się wygodniej i zamknął oczka. Wstałam cicho i wyszłam z pokoju zostawiając uchylone drzwi. Stał na korytarzu Stefan przysłuchując się naszej rozmowie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 14, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Venica CrownWhere stories live. Discover now