WIĘKSZA MOC

22 2 0
                                    

Szłam z Davidem przez miasto. Była ładna pogoda, a był piątek i Matthew był w żłobku i miałam dużo czasu dla siebie. Akurat musiałam zanieść grafik do pracy. Jestem jeszcze szefową, więc muszą ze mną jeszcze pocierpieć. Akurat byłam w środku miasta, kiedy poczułam na sobie czyiś wzrok. Cholera, tylko nie to. To był najprawdopodobniej jakiś wampir, więc przyspieszyłam kroku. Nie potrzebuję teraz żadnych wampirów w moim życiu. Akurat byłam jak najbliżej hotelu, więc weszłam tam. Było bardzo dużo klientów, co mnie ucieszyło niemiłosiernie. Wyciągnęłam z torby grafik i podeszłam do recepcji, gdzie stała Stacy i wydawała kluczyk jednej pani. Kiedy na mnie spojrzała, oniemiała. Wstała z krzesła, zasłoniła usta dłonią i podeszła do mnie tuląc mocno.

 - Matko, jak miło ciebie widzieć. Ale super wyglądasz - pochwaliła patrząc na mnie z uśmiechem - Co tam u ciebie? Opowiadaj.

 - Cóż, adoptowałam jeszcze jednego chłopczyka. Tak zapisała moja przyjaciółka w testamencie. Mam teraz 2 pięknych chłopczyków. Kol......wykorzystał mnie i uciekł. Kiedy się odnajdzie, to rozwód.

 - Szkoda. Byliście taką fajną parą. Ale ten chłopczyk - powiedziała rozmarzona patrząc na niego - Jaki śliczny. I podobny do ciebie. Witaj, szkrabie. Jesteś podobny do mamusi, wiesz?

 - Są podzielne uwagi - przyznałam z uśmiechem sięgając za recepcję, by zobaczyć wyniki - Widzę, że pniemy się w górę. Premie gwarantowane.

David się przeciągnął i otworzył niebieskie oczka ssąc smoczka. Uśmiechnęłam się, kiedy Stacy wzięła go na ręce.

 - Muszę się przyzwyczaić. Będę tutaj jeszcze tydzień. Zaraz wychodzę. Poczekasz na mnie?

 - Jasne. Tylko dam grafik Gregory'owi i możemy iść. Zapraszam do siebie na kawę lub  herbatę - powiedziałam idąc w stronę biura.

 - Nie mogę. Ale możemy się przejść - powiedziała siadając z nim za recepcją.

Kiwnęłam głową i zapukałam do biura. Nikt się nie odezwał, więc niepewnie weszłam. Za biurkiem siedział były szef i sprawdzał coś na komputerze. Zamknęłam cicho drzwi i do niego podeszłam.

 - Nie przeszkadzam? - spytałam z uśmiechem.

Dopiero podniósł na mnie głowę i uśmiechnął się szeroko.

 - Proszę, moja droga Primrose. Niech no ja cię uściskam.

Wstał zza biurka i bardzo mocno przytulił. Oddałam przytulas bardzo szczęśliwa. Jednak cieszą się, że mają mnie w firmie. Odsunął się ode mnie i spojrzał.

 - Jednak bycie mamą ci służy. Gdzie malec? - spytał zaciekawiony.

 - Jest ze Stacy. Ma mało klientów teraz i zajmuje się małym Davidem. Widzę, że ma przyjść gigantyczne zamówienie na stroje recepcjonistek i nowe rzeczy.

 - Zgadza się. Wszystko ma przyjść jutro. Masz grafik?

 - Proszę - podałam mu papier i podeszłam do biurka.

Na pulpicie są miesięczne statystyki. Pniemy się w górę bardzo powoli, ale stabilnie. To bardzo dobrze. Kliknęłam w ikonę raportu i wyskoczył mi ponad 300 -stronnicowy raport. Pisze tutaj na temat pracowników, studentów i praktyk. Nie powinno mnie tutaj być, ale jestem. Na biurku były papiery do podpisania przez kierownika. Gregory wiedział , że dzisiaj przyjdę, więc zostawił je dla mnie. Podpisałam je jeszcze jego nazwiskiem, ale za niedługo się to skończy, chyba. Skserował te papiery i powiesił na swoim miejscu.

 - W raporcie nie powinno mnie być. Następnym razem mogę go napisać. Chłopcy są grzeczni, więc znajdę czas na raporty - zaoferowałam podchodząc do niego.

Venica CrownWhere stories live. Discover now