Ratunek przyjacielowi

17 2 0
                                    

Wybiegłam prosto z tego portalu do Szkoły Magii i prosto do mojego mieszkania. Weszłam do kuchni i nikogo tam nie było. Dobra, pora samemu uratować mojego lekarza. Wybiegłam z domu i pognałam prosto do miasta. Biegłam normalnie, by nie wzbudzić podejrzeń. Słyszałam za sobą czyiś ruch. To dziewczyny za mną jechały. Chyba Phoebe też dostała wizję. Zobaczyłam tę uliczkę i zamarłam. To Elijah chciał go zabić. Wbiegłam szybko między nimi i rozdzieliłam, a mojego byłego odepchnęłam mocno. Odbił się od ściany, a Neal był przerażony. Kucnęłam koło niego powoli.

 - Neal, już jest wszystko w porządku. Już nic panu nie grozi, proszę mi wierzyć - rzekłam uspokajająco.

 - Kim....jesteście? - spytał strwożony.

 - Jesteśmy......

Zanim zdążyłam odpowiedzieć Elijah chwycił mnie za kark i chciał go złamać, ale chwyciłam jego dłoń i odwróciłam się do niego z wampirzym wyraz twarzy.

 - On ma prawo wiedzieć. To mój przyjaciel.  - warknęłam -Co się z tobą dzieje, Elijah? Wypiłeś nieświeżą krew?

 - On nie powinien tego wiedzieć. Jest śmiertelnikiem - warknął też przybierając wampirzy wyraz twarzy.

Widziałam jak za nim zatrzymują się dziewczyny i wyskakuje Kol z auta i podbiegł do nas szybko.

 - Zostaw ją!!! - krzyknął.

Odepchnął go ode mnie i teraz z nim walczył. Odwróciłam się do Neal'a, ale już uciekał. Chciałam za nim iść, ale dziewczyny mnie powstrzymały.

 - Jest przestraszony. Daj mu trochę czasu - zaproponowała Phoebe.

Kiwnęłam niepewnie głową. Wtedy usłyszeliśmy dźwięk, który znałam już od bardzo dawna. Znałam to uczucie na własne skórze aż za bardzo. Odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy nieżywego Kol'a. Patrzyłam na niego ze łzami w oczach. Stał nad nim Jeleń bez człowieczeństwa.

 - Wujku, czemu to zrobiłeś? - spytała wściekła Prue - Nie widzisz, że ciocia teraz cierpi. Nie powinna teraz tego robić ze względu na sytuację...

 - Musiałem to zrobić. Chcecie powiedzieć to temu lekarzowi. To jest sekret - powiedział spokojnie poprawiając zakrwawiony krawat. To była krew Kol'a.

 - On powinien to wiedzieć. To jego przeznaczenie i bliski znajomy cioci. To dzięki niemu... - zaczęła Phoebe, ale przerwała widząc mój wyraz twarzy.

 -Cóż, teraz się nie dowie. Nie macie mocy, by mnie powstrzymać. Jest was teraz dwie, a Venica straciła moce...

 - Jesteś tego pewny, bydlaku - rzekłam wściekła.

Machnęłam zamaszyście ręką i odleciał na spory kawałek niszcząc ścianę. Podeszłam do Kol'a i odwróciłam go na plecy. Miał otwarte oczy i wbity kołek w brzuch. Prue uniosła go za pomocą telekinezy i szłyśmy w stronę auta. Weszłam z tyłu,a on wleciał za mną. Jego głowa wylądowała na moich  kolanach. Ruszyły,a ja wyciągnęłam ostrożnie ten kołek z jego brzucha. Usłyszałam koło siebie głos Gideona "Daj mu swoją krew. Nic się nie stanie.". Miałam zamiar dać mu nadgarstek, ale ktoś wskoczył na dach wozu Prue. Ten wampir wybił szybę koło mojej głowy i pociągnął za włosy. To był Elijah.

 - Skąd dalej masz moce? - spytał wściekły.

 - To mój sekret, którego nigdy ci nie powiem - rzekłam drapiąc go po rękach.

Wyrzucił mnie na środek drogi, gdzie był mały ruch. Wstałam z jękiem chwytając się za brzuch. To mnie bolało i to cholernie.

 - Elijah, proszę. Krzywdzisz moje dziecko.- błagałam kiedy do nie podchodził.

Venica CrownWhere stories live. Discover now