5 - "ludzie często próbują zniszczyć to co piękne"

1.7K 92 218
                                    

Amity

Przeciągnęłam pędzlem po kartce, nadając mojej pracy choć trochę koloru. Dzisiejszy dzień strasznie mi się dłużył i był jakiś ponury. Wszystko było dla mnie jakieś przygnębiające, a dodatkowo - pochmurna pogoda nie poprawiała mojego nastroju.
Westchnęłam już po raz kolejny, patrząc na zegar na ścianie, który wskazywał na za kwadrans drugą.
Jeszcze tylko godzina i będę wolna! No... tak prawie, bo po lekcjach razem z Luz miałyśmy się zająć naszym szkicownikiem. Szczerze? To z jednej strony chciałam spędzić czas w jej towarzystwie, ale z drugiej to kompletnie nic mi się dziś nie chciało robić. Tak wiem, to dość dziwne.
Tak samo mnie dziwi fakt, że chcę spędzać czas z Luz, szczególnie, że przez cały czas do tej pory strasznie mnie irytowała. No...może do momentu gdy wtedy w sobotę mnie zaprosiła do siebie na chwilę.

- Koniec lekcji kochani - oznajmiła nauczycielka tym samym wybudzając mnie z transu - nie zapomnijcie o projekcie ze szkicownikami!

Spakowałam swoje rzeczy i powolnym krokiem ruszyłam w stronę sali od biologii. Naprawdę już miałam dość tych lekcji, ale mimo wszystko starałam się iść dumnie przez korytarz, nie okazując dodatkowo zmęczenia.

- Hej Amity! - niespodziewanie koło mnie znalazła się Luz.

- Oo. Em...hej...- spojrzałam na nią pół przytomnym wzrokiem - O co chodzi?

- Chciałam ci tylko powiedzieć, że od razu po lekcjach muszę jeszcze skoczyć po coś do domu, więc spotkajmy się trochę później, okej?

- Tak, spoko...- westchnęłam.

- W takim razie...do zobaczenia później! - po tych słowach dziewczyna odbiegła w stronę swoich przyjaciół i zaczęła z nimi rozmowę.

Ten widok mnie trochę... rozczulił?

Luz miała prawdziwych przyjaciół, takich na których mogła polegać oraz szczerze porozmawiać. Ja takich nie miałam, co było obiektem mojej zazdrości.
Miała przyjaciół, ciocie, która o nią dba i kocha oraz psa. Ma życie jakie ja bym chciała mieć.

- Jezu... co za żenada! - koło mojej szafki oparła się Boscha.

- Co masz na myśli?

- No ich! - mówiąc to wskazała na Luz, Willow i Gusa - ta ich przyjaźń jest...naprawdę męcząca. Swoją drogą o czym gadałaś z tą niedojdą?

- O projekcie - odpowiedziałam krótko przy okazji, zabierając potrzebne mi rzeczy z szafki - a co do ich przyjaźni to jest mi ona obojętna. Niech się przyjaźnią i tyle - grunt, że są prawdziwymi przyjaciółmi.

- Nie zmienia to faktu że i tak mnie irytują. Swoją drogą, ty się kiedyś przyjaźniłaś z Willow, co nie?

- Jestem Blight, i jak dobrze wiesz potrafię sobie dobrać prawidłowo przyjaciół. Jak będziesz mnie dalej irytować, to z chęcią dokonam selekcji - powiedziałam chłodno, przyspieszając i podchodząc pod sale.

- Oj już nie przesadzaj, nawet jeśli kiedyś się przyjaźniłyście - to dobrze, że to się skończyło - różowowłosa oparła się o ścianę, spoglądając na swoje paznokcie - swoją drogą, to może przyjdziesz na trening drużyny w tę środę? Jako dawny kapitan mogłabyś coś tam doradzić.

- Może znajdę czas, ale nie obiecuję. Chodźmy już lepiej do sali - dodałam widząc nauczyciela - czeka nas kolejna nudna lekcja biologii...

Biologia dłużyła mi się jeszcze bardziej.

Z wielkim znudzeniem słuchałam, jak nauczyciel mówi po raz setny o tym samym. Naprawdę, jedynie to, że na pustej kartce zaczęłam coś bazgrolić, pozwalało mi przetrwać tę okropnie nudną lekcje.
W końcu jednak wybiła za dziesięć trzecia, a co z tym idzie - powrót do domu. Miałam na szczęście jeszcze trochę czasu, zanim Luz przyjdzie do mnie robić ten projekt. Całe szczęście że rodzice i tak wyjechali, a Ed i Em wychodzą dzisiaj gdzieś na miasto.

Lumity ~ Artist Soul Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz