Amity
Czułam nieprzyjemny posmak krwi, po tym jak chłopak pchnął mnie prosto na ziemię. Nieszczęśnie upadłam tak, że z mojego nosa zaczęła lecieć krew.
Czy moi rodzice muszą mi uprzykrzać życie, nawet gdy nie robią tego celowo?
Popatrzyłam w stronę Luz, która patrzyła na wszystko w szoku.
- Wystarczy ci już!? – powiedziałam, podnosząc się.
- Dopóki nie załatwisz tego z rodzicami to uwierz mi, że-
W momencie chłopak runął na ziemię, po tym jak Luz wymierzyła mu cios prosto w twarz. Spojrzałam na nią osłupiała, tym co się tu właśnie stało.
Ona również popatrzyła na mnie niepewnie, aż w końcu wybudziła sie z transu.
- Idziemy stad! - mówiąc to, chwyciła mnie za ramię i poprowadziła w tylko sobie znanym kierunku.
Przez cały czas próbowałam zatamować jakoś krwawienie z nosa, jednak moje wysiłki i tak były na nic. Ten chłopak naprawdę potrafił dołożyć.
Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że kierujemy się do domu Luz.
Kasztanowłosa prowadziła mnie aż pod drzwi, a gdy byłyśmy już na miejscu to od razu kazała mi usiąść w salonie i czekać.
Po chwili wróciła z apteczką i szklanką wody.
- Wytłumacz mi – zaczęła, gdy wyjmowała rzeczy z apteczki - kto to był i dlaczego tak cię potraktował?
- Eh...jeden z ludzi, którzy mają problem do moich rodziców. Czasami się zdarzy, że znajdzie się ktoś, komu nie podoba się ich koncepcja i dają mi takie przedstawienie. Idzie się przyzwy-ałć! – pisnęłam, gdy Luz dotknęła mojego nosa.
- Przepraszam! Musiałaś naprawdę nieźle oberwać...- dziewczyna zabrała się na wycieranie krwi, która była wokół mojego nosa - Amity, sądzę, że powinnaś o tym komuś powiedzieć...
- Niby komu?! Moi rodzice nigdy nie potraktują tego poważnie!
- Dlaczego?! Przecież są twoimi rodzicami! Może i uważasz ich czasem za okrutnych, ale jestem pewna, że-
- Nie znasz ich! Nie wiesz jacy są! To właśnie przez nich moja przyjaźń z Willow się rozpadła! Nie obchodzą ich moje uczucia, myślisz że oni kiedykolwiek spytali się mnie, no nie wiem...chociażby o to jak mi minął dzień w szkole?! Jak moi przyjaciele? Co tam u mnie?
Luz patrzyła na mnie przez chwilę w szoku. Nie dziwię się jej, ale musiałam to z siebie wyrzucić. W szczególności po tym, jak moi rodzice mnie dzisiaj wkurzyli.
Chodzi mi otóż o to, że kazali mi zaprosić Luz na kolację do nas. Nie chciałam tego robić, z naciskiem po tym, z chwilą kiedy naprawdę zaczęłam ją lubić. I nie wtedy, gdy nie jestem pewna co do moich uczuć do niej...
Moja matka nie chciałaby abym się z nią przyjaźniła. Ta kolacja ma być tylko formalnością, aby miała pretekst do zakazania mi przyjaźni z Luz.
- Amity ja...nie wiedziałam, że twoi rodzice są...aż tacy...- dziewczyna chwyciła mnie za ramię i spojrzała ciepło.
- Skąd mogłaś wiedzieć? Ty również przeszłaś zapewnie wiele, ale...eh...ty przynajmniej teraz jesteś szczęśliwa...
Ja takiego szczęścia po prostu nie znajdę...- powiedziałam, ze smutkiem patrząc w podłogę.
- Może jednak znajdziesz? Wiesz...możesz tu przychodzić, kiedy zechcesz i może wtedy uda ci się znaleźć szczęście tak jak mnie? Już od dawna chciałam cię zapytać o założeniu kółka Azury więc...
CZYTASZ
Lumity ~ Artist Soul
FanfictionAmity Blight to zwykła licealistka uczęszczająca do liceum artystyczno - plastycznego. Już od najmłodszych lat była przygotowywana do bycia kimś ważnym w społeczeństwie. Od zawsze była prymuską i ciężko pracowała na to aby zostać w przyszłości wielk...