Epilog - czyli tak zwane już zakończenie

1.2K 101 198
                                    

Amity

Minęło już trochę czasu od mojego wypadku. Aktualnie mamy początek kwietnia, który naprawdę zapowiada się ciepło.

Ze szpitala pozwoli mi już wyjść po około dwóch tygodniach, jednak mimo wszystko musiałam zostać jeszcze trochę w domu, zanim moje żebro wróciło w pełni do zdrowia.

Po tym wszystkim, co się działo...wiele w sumie się zmieniło.

Zacznijmy może od tego, że w końcu po bardzo długim okresie wróciłam do domu. Moi rodzice po wypadku naprawdę zrozumieli swój błąd w wychowywaniu mnie. Mama po raz pierwszy mnie szczerze przytuliła, a tata nawet potarmosił mi jednego dnia włosy.

Widać było, że się starali.

Edric i Emira również stali się bardziej odpowiedzialnym rodzeństwem. No dobra, dość często zdarzały im się równie głupie akcje jak ta, gdy wybili szybę, ale mimo wszystko, stali się lepsi.

Nie tylko to jednak się zmieniło.

Boscha przeprosiła mnie za jej okropne zachowanie przez ostatnie miesiące.

Stwierdziła, że może warto zmienić niektóre swoje zachowania. Niestety póki, co nie wiem czy to nastąpiło. Dawno nie byłam w szkole, a odwiedzała mnie ona dość rzadko, ale mimo wszystko wydawała się jakaś milsza.

Co do sprawcy mojego wypadku, to trafił on dość szybko do więzienia. Luz opowiedziała dokładnie policji kim był ten człowiek. Okazało się że ma na imię Tom. Już przedtem podobno miał problemy z policją, więc dość długo posiedzi za kratami.

Najważniejsze jednak, co się zmieniło to moja relacją z Luz. Oczywiście zmieniła się na lepsze. I to o wiele lepsze.

Po wyznaniu sobie uczuć zaczęła mnie dość często trzymać za rękę, przytulać czy też po prostu troszczyć się o mnie jeszcze bardziej. Praktycznie codziennie przychodziła mnie odwiedzać.

Dzisiejszego dnia postanowiłam jej zrobić niespodziankę i pójść pierwszy raz od naprawdę dawna do szkoły.

W końcu moje żebro zrosło się jak powinno, więc mogłam wrócić do pełni życia.

Nawet nie wiecie jak długo czekałam na ten dzień.

- Kochanie, spóźnisz się do szkoły - do mojego pokoju weszła mama ze śniadaniem.

Teraz praktycznie codziennie robiła mi śniadanie. Co prawda nadal z tatą mieli dość sporo na głowie w związku z ich pracą, jednak udawało im się znaleźć więcej czasu dla nas.

- Osz, kurcze rzeczywiście! - mówiąc to, szybko poderwałam się z fotela i chwyciłam za plecak - Ed i Em już wyszli?

- Wiesz dobrze, że i tak idą na drugą lekcję, ale jak chcesz to mogę ich w twoim imieniu obudzić nieco wcześniej.

- Z przyjemnością - obydwie się zaśmiałyśmy - a teraz lecę. Pa!

Szybko zbiegłam na dół i szybkim krokiem udałam się w stronę szkoły.

Niestety ze względu na to, że klatkę piersiową jeszcze miałam trochę poobijaną to nie mogłam za szybko iść czy też biegać. Wiedziałam już, że mogę się nieco spóźnić, bo zostało mi tylko 5 minut drogi do szkoły.

Cóż,przyjemniej tym razem moja mama nie będzie się na mnie gniewać.

W szkole byłam praktycznie na styk.

Akurat gdy przekroczyłam jej próg zabrzmiał dzwonek oznajmujący rozpoczęcie lekcji.

Pierwsze mieliśmy zajęcia artystyczne, więc czym prędzej ruszyłam pod sale.

Lumity ~ Artist Soul Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz