Nagłe duże zmiany

2.6K 100 55
                                    

Dziesiąty luty.

Na ten dzień czekałam od miesiąca. To dziś odbyć się miała rozprawa karna Artura. Wszystkie zeznania złożyłam już jakiś czas temu. Powrót do tych wspomnień nie był dla mnie prosty, ale wsparcie przyjaciół znacznie mi to ułatwiło. Nie musiałam być dzisiaj obecna na sprawie. Wszystko miało dziać się tylko i wyłącznie w obecności prokuratora, adwokata oskarżonego, sędziego, pomocników i policji. Informacje o jej przebiegu mieliśmy dostać dziś wieczorem, gdy wszystkie papiery będą już uzupełnione.

Ten dzień dłużył mi się jak nigdy. Miałam wrażenie, że wskazówki zegara poruszają się przynajmniej dziesięć razy wolniej niż zwykle.

-Jedziemy coś zjeść? - usłyszałam głos blondyna dochodzący z kuchni.

Odnośnie chłopaka.

Jego stan jest już praktycznie tak dobry, jak przed wypadkiem. Chłopak stawia się na rehabilitacji raz w tygodniu, a leki odłożył już dawno. Próbuje wprowadzić w nasze życie trochę więcej uśmiechu, bo zdecydowanie ostatnio go brakuje na mojej twarzy.

Stara się poświęcać mi jak najwięcej czasu może, za co mu dziękuję, bo naprawdę nudzi mi się już w domu, (mimo, że chodzę na zajęcia na uniwersytecie, a ostatnimi czasy zdawałam egzaminy), jednak jak sam mówi do premiery płyty już mało czasu (chociaż dalej nie powiedział mi kiedy to nadejdzie, jaki tytuł ma płyta itp.), dlatego ma na głowie masę spraw.

Robię co mogę, by odwdzięczać się mu za jego starania, dlatego co chwilę proponuję mu jakąś pomoc przy płycie, jednak ten trzyma to przede mną w sekrecie i nie porusza tego tematu.

-Możemy jechać. - odpowiedziałam i wstałam z fotelu, by zacząć sie zbierać.

Zjedliśmy wspólny obiad w jednej z włoskich restauracji.

Gdy wróciliśmy do domu na zegarze dochodziła godzina siedemnasta.

-Myślisz, że już skończyła się rozprawa? - zapytałam zestresowana.

-Nie myśl o tym młoda. Za niedługo dostaniemy telefon.

-Boję się, że ujdzie mu to na sucho.

-Nie ma takiej opcji.-zakończył i zaraz udał się do łazienki. Żeby zabić czas uznałam ,że po prostu się zdrzemnę. Całe szczęście udało mi się zasnąć bez większego problemu.

-Skarbie obudź się.

-Co się dzieje? - powiedziałam zaspana.

Chyba ta drzemka mi się udała.

-Dzwonili. Trafił za kratki na pięć lat.

-Naprawdę? - zapytałam z podekscytowaniem, a chłopak zamknął mnie w szczelnym uścisku.

-Naprawdę. - wyszeptał do mojego ucha, a ja poczułam spływające po moim policzku łzy szczęścia.

Trwaliśmy w tym objęciu przez kilka dłuższych chwil. Poczułam, że kamień spadł mi z serca. Czułam szczęście i spokój. Coś czego nie doświadczyłam już od miesiąca.

Ten wieczór spędziliśmy razem ciesząc się tym, co jest teraz.

---------------------------------------------

-Dzień dobry. - usłyszałam cichy szept nad moim uchem. Przeciągnęłam się podnosząc się z łóżka.

-Dzień dobry. - odpowiedziałam szeroko uśmiechając się do blondyna.

-Wszystkiego najlepszego Zuziu. - zaczął.

-O boże. Całkowicie zapomniałam o swoich urodzinach. Dziękuję. - uścisnęłam go mocno.

-To dla ciebie. - wręczył mi pudełko w kształcie prostopadłościanu.

-Przecież nie trzeba było. - zaczęłam.

-Otwórz. - powoli rozdarłam jasno niebieski papier pakunkowy i wyjęłam z niego wielką "księgę", która zaraz otworzyłam.

W środku ujrzałam zdjęcia moje i blondyna z dodatkowymi przypisami pod każdym z nich. Powoli przeglądałam strona za stroną, czując wzrok chłopaka na sobie. W pewnym momencie zamknęłam album.

-Dziękuję. To piękne. - powiedziałam i ponownie go uścisnęłam. Byłam naprawdę wzruszona.

-Dodatkowo w ramach prezentu idziemy jutro na jakąś kolację, a dzisiaj za to ma tu do nas wpaść kilku gości, ale nic nie zdradzam. - delikatnie się zaśmiał.

Czas do planowanego przyjścia znajomych minął mi bardzo szybko. Około godziny dziewiętnastej zjawił się Kacper i Mateusz, którzy poczęli pomagać nam przygotowywać przekąski i alkohol na dzisiejszą imprezę. Widząc ilość tego wszystkiego, mogłam wywnioskować, że chłopak zaprosił tu chyba z dwadzieścia osób.

Nie mam pojęcia kto to później posprząta.

Z biegiem czasu pojawiły się dziewczyny, Kamil, Janusz oraz kilka osób z grona pracowniczego.

Gdy na środku salonu pojawił się Janek trzymający tort z palącymi się świeczkami "22" poczułam ogromne wzruszenie. Wszyscy wpatrywali się we mnie głośno śpiewając "Sto lat!". Czułam się taka spokojna, bezpieczna i przede wszystkim szczęśliwa. W tamtym momencie uświadomiłam sobie jak dużo zmieniło się przez ten ostatni rok.

Ostatnie urodziny spędzałam w gronie trzech najbliższych mi przyjaciółek zastanawiając się nad tym, co będzie jutro, czy na pewno mogę czuć się bezpieczna w tym mieście.

A teraz?

Teraz czuję, że nie muszę się o nic martwić.

Pomyślałam życzenie, którego oczywiście nie zdradzam, bo się nie spełni, i zdmuchnęłam dwie błyszczące świeczki. Od tego momentu kolejno podchodziły do mnie osoby, by oficjalnie złożyć mi życzenia urodzinowe, a z każdymi kolejnymi słowami, byłam coraz bliżej płaczu. Na sam koniec podszedł do mnie blondyn.

-Skarbie jeszcze raz wszystkiego najlepszego. Życzę ci żebyś po prostu już nigdy nie musiała się niczym martwić, żyła spokojnie i nigdy się nie zmieniała. Dziękuję ci za wszystko. Baw się dobrze. To twój wieczór. - nie wytrzymałam i uroniłam jedną łzę. Złączyłam nasze usta i wyszeptałam mu słowo "dziękuję" do ucha.

Po około pół godziny od zdmuchnięcia świeczek, wszyscy siedzieli już najedzeni tortem i pierwszy alkohol począł się rozlewać, czym jak zwykle zajął się Maciek Kacperczyk.

Ciekawe, że odkąd się znamy nie było imprez na której by nie polewał.

Ciekawsze jest jeszcze to, że zawsze każdy kończy mocno nawalony na takich wydarzeniach z jego udziałem.

Lekko parsknęłam śmiechem sama do siebie na tą myśl, patrząc, że Maciek polewa mi cały kieliszek.

-Chyba przesadzasz. - powiedziałam ze śmiechem do chłopaka.

-Jesteś solenizantką.

-Już się nie tłumacz. - oboje zaśmialiśmy się, a zaraz po tym Janek wzniósł toast.

Thx   || Jan-rapowanieWhere stories live. Discover now