23.

1.8K 53 6
                                    


Miałam polecieć z Tomem do Miami. Ekscytowałam się. Dla niego pewnie to codzienność. Musiałam załatwić sobie wolne na jeden weekend w Starbucksie. To jednak zrobię jutro lub po jutrze. Myślałam teraz o naszej piosence, a dokładniej, co z nią zrobić, kiedy opublikować. Przeszło mi przez myśl by zrobić to w moje urodziny. W końcu są niedługo. Chyba pozostanę przy tym. Będę jeszcze musiała porozmawiać o tym z Tomem. Będę musiała poprosić Zoe by zajęła się Kometą przez te kilka dni. Już nie była taką małą kulką. Rozrabiaka z niej nie mała. Idę jutro do pracy, więc będę miała czas porozmawiać z Zoe o tym. Pomyślałam też czy nie pójść na zakupy. Robi się coraz cieplej, a ja mam same zimowe rzeczy, z racji tego, że szybko się wyprowadziłam, a letnie ubrania były w piwnicy. Trochę tych pieniędzy wydam.. Muszę kupić też walizkę, bo torba, z jaką tu przyjechałam, nie przeżyła, dosłownie. Lista zakupów piętrzyła się, więc postanowiłam zapisać to wszystko na kartce. Myślałam nad tym większość wieczoru. Chwyciłam za laptopa w celu przejrzenia, co jest mniej więcej w sklepach, a przynajmniej na ich stronach internetowych, by mieć mały zarys za czym się rozglądać. Przeglądając strony, wyskoczyła mi reklama aut. Z ciekawości weszłam w nią. Zobaczyłam kilka fajnych aut, na które mnie stać. Zaczęłam się cieszyć faktem, że mogę kupić auto, jednak coś sobie przypomniałam. Jak byłam trochę młodsza powiedziałam sobie, że moim pierwszym autem będzie moje wymarzone. Czyli jakiś SUV. Myślałam wtedy o Jeepach lub Range Roverach. Weszłam na jakąś angielską stronę dilera samochodowego w Londynie. Ceny jakie zobaczyłam były owszem duże, ale realne. Jeśli będę oszczędzać to uda mi się już niedługo na niego uzbierać. Ale oczywiście nie teraz, ze względu na moje zakupy. Westchnęłam i powróciłam do przeglądania ponownego ubrań. Tak zleciał mi wieczór. 

Wstałam rano. O dziewiątej byłam już w kawiarni. Ogarnęłam się i zaczęłam pracę razem z Zoe. Na naszej pierwszej przerwie podeszłam do dziewczyny. Wypytałam ją o potrzebne rzeczy. Zgodziła się wziąć Kometę do siebie, a co do zakupów to jest chętna. Powiedziała, że w poniedziałek ma czas, na co się zgodziłam. Zaczęła mi opowiadać różne historie, gdy ona była na Miami. Mówiła o pięknych widokach i plaży na której była. Tak się rozgadała, że przez cały dzisiejszy dzień co chwilę jej się coś przypominało i mówiła. To był dla niej niesamowity moment. Dla mnie też będzie. Dziewczyna poradziła mi także co mam wziąć ze sobą, choć nie widziałam sensu, skoro ja tam jadę na może z trzy cztery dni a nie dwa tygodnie, ale wysłuchałam ją. Tak minął nam weekend. 

Nadszedł wtorek. Okazało się, że wypadło coś Zoe w poniedziałek, ale dzisiaj też jest dzień. Udało mi się sporządzić dokładniejszą listę zakupów. Dziewczyna po mnie przyjechała i ruszyłyśmy do galerii. Pierwsze co, to chciałam kupić walizkę, od razu można będzie rzeczy do niej chować. Zoe znalazła ładną czarną. Była ona średniej wielkości i dzięki czterem kółkom mogła jeździć w każdą stronę. Jest to wygodna opcja. Kupiłam ją i wyszłyśmy ze sklepu. Od razu wchodziłyśmy do każdego sklepu, jak to kobiety. Zoe chciała się porozglądać, bo też miała zamiar coś kupić, ale nie wiedziała co. Na zasadzie : spodoba mi się, biorę. Ja jednak mam wybrane sklepy. Towarzyszyłam przyjaciółce, pomagałam jej z wyborem czy też jak pytała czy ładnie będzie wyglądać. Gdy przymierzała rzeczy siedziałam na walizce przed jej przebieralnią. Nie powiem, wygodna opcja. Po dwóch sklepach, nareszcie dotarłyśmy do jednego z mojej listy.  Wybrałam kilka fajnych ubrań. Oczywiście jak prawdziwa kobieta musiałam wziąć więcej niż planowałam, ale nie darowałabym sobie jakbym ich nie wzięła. Gdy wychodziliśmy z jednego ze sklepów podeszły do mnie jakieś dwie dziewczyny. 

- To Ty jesteś Lizzy? Dziewczyna Toma? - zapytały ekscytowały się. 

- Em tak. - uśmiechnęłam się. 

- Możemy zrobić zdjęcie? - przytaknęłam.

Dziewczyny zrobiły zdjęcie i odeszły śmiejąc się. Co tu się właśnie wydarzyło. Poprosiły mnie o zdjęcie. Muszę się chyba do tego przyzwyczaić, choć było to dziwne. Zrobiło mi się trochę głupio z tego powodu, że jak już mnie ludzie poznają, to z tego, że jestem dziewczyną Toma. Rozumiem to, tylko czemu chciały ze mną zdjęcie? Nie jestem przecież nikim wyjątkowym, w przeciwieństwie do Toma. Jednak podsyciło mnie, by opublikować tę piosenkę. Napiszę do chłopaka później, kiedy planujemy ją wydać. Powróciłyśmy z Zoe do robienia zakupów jakby nigdy nic. Choć nie obyło się bez pytań ze strony dziewczyny. 

Po kilku godzinach nareszcie powróciłam do domu. Przebrałam się w wygodne ubrania i poszłam do sypialni. Wzięłam walizkę i wysypałam całą zawartość na łóżko. Wzięłam nożyczki i zaczęłam odcinak metki. Mimo wszystko, nienawidziłam ich od zawsze i mnie drapały. Zajęło mi to z pół godziny. Poukładałam je ładnie w szafie i wyrzuciłam niepotrzebne papierki. Wzięło mnie na porządki w szafie. Przejrzałam swoje wszystkie półki, biorąc rzeczy. Szykuje się pracowity wieczór, patrząc na to, że mam nawet dużo ubrań mimo, że są one tylko zimowe. 

Nadszedł piątek. Magicznym sposobem. Te kilka dni spędziłam na urządzaniu mieszkania. Nudziłam się oraz dziwnym trafem chciało mi się. Zamówiłam na Internecie kilak rzeczy, które dopełnią charakter mieszkania. Przyjdą za jakiś tydzień. Nie zmieniłam go tak dużo, przecież ścian nie będę malować, ale mniej więcej trochę przemeblowałam, dodałam inne dekoracje, choć to i tak jeszcze nie to co chciałam uzyskać. Jak wrócę to nad tym pomyślę. A właśnie. Jutro ten dzień. Muszę jeszcze z Tomem uzgodnić, co i jak. Ale to wieczorem. Jak zwykle jestem doinformowana na ostatnią chwilę, ale taki mój urok. Teraz chciałam zacząć się pakować. Zoe chciała przyjść, jednak coś jej nagle wypadło. Obiecała, że przyjdzie jutro przed moim wyjściem. Chwyciłam za walizkę i położyłam ją na łóżku. Otworzyłam szafę i stanęłam przed nią ze skrzyżowanymi rękoma. Muszę zrobić coś jeszcze, sprawdzić pogodę. Dowiedziałam się, że jest tam teraz już ciepło. Może nie ma upałów 30 stopni, ale jednak ponad dwadzieścia to kontrast z naszymi dwoma w Londynie. Mniej więcej wiedziałam już co chcę wziąć ze sobą. Kupiłam nawet strój kąpielowy. Może uda nam się iść na basen jakiś jak nie nad wodę. Wszystko się okaże. Pakowanie zajęło mi jakieś dwie godziny. Licząc, że byłam już cała spakowana. Jeszcze rano ładowarkę i płyny do mycia. Dumna z siebie padłam na łóżko. Kometa wskoczyła za mną, tylko że położyła się w walizce. Zaśmiałam się i poszłam do salonu. Zadzwoniłam do Toma włączając telewizję. Odebrał za drugim sygnałem. 

- Hej coś się stało? - zapytał zmartwiony. Nie wiem z czego to wynikało.

- Mam kilka pytań, masz czas? 

- Jasne.

Tak jak zamierzałam, tak zrobiłam. Wypytałam chłopaka o najważniejsze dla mnie rzeczy. Złożyło się akurat tak, że przegadaliśmy długi dość czas i zrobił się późny wieczór. Ogarnę jeszcze parę rzeczy i położę się. Jutro wielki dzień.



wiem, że trochę nudny rozdział, ale nie chcę przesadzić, że cały czas coś się dzieje i są duże odstępy czasu.. :* 

Przypadek | Tom HollandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz