35.

1K 44 7
                                    

Zoe
Ej a może taki?

*wysłano załącznik*

Lizzy
Chyba będzie za duży

Zoe
Wiem!

Ten na pewno!

*wysłano załącznik*

Lizzy
Wątpię by był odpowiedni

Mózg mi zaraz eksploduje. Dzisiaj urodziny Toma, teoretycznie mam już prezent. Jednak nie w praktyce. Nie rozmawialiśmy jeszcze dzisiaj, bo wiem, że odsypia po jakiejś wczorajszej imprezie. Dlatego mam jeszcze czas. Nie chciałam kupować mu prezentu wcześniej, bo nie miałabym gdzie go trzymać. Kometa nie była by za szczęśliwa. Chcę mu kupić psa.. Wiem co przeżywał po Tessie, dlatego chcę ubarwić mu to. Jednak nie wiem jaki mu może odpowiadać. Nie chcę kupić mu jakiegoś ogromnego, ale też nie Yorka. Nie obrażając ich. Wpadłam na lepszy pomysł, niż szukanie jakichś w Internecie. 

Lizzy
Pojedźmy do schroniska. Będę u Ciebie o 10. 

Nie odpisała, więc uznałam to za zgodę. Jest dość chłodno. Ubrałam szerokie szare dr4esy i na to czarną bluzę z kapturem. Nie chciałabym by jakieś paparazzi mnie złapało i wrzuciło do sieci to, że szukam psa. Cały plan poszedłby na marne. Okulary przeciwsłoneczne oraz kaptur na głowę i w drogę. Teraz sobie pomyślałam, stojąc pod moim autem, że z nim nie uda mi się być dyskretnym. Westchnęłam zirytowana. Zamówiłam taksówkę. Pierwszym celem było mieszkanie Zoe. Zdziwiona, wsiadła do taksówki. Po chwili jednak chyba się domyśliła, czemu nie moim autem. Podałam taksówkarzowi adres schroniska. W Londynie ponoć są dwa, na pewno coś znajdziemy. 

Okazało się, że są jakieś głupie przebudowy. Większość ulic jest zamkniętych, kierowca musiał robić dodatkowe kilometry. Cała ta droga trwała trzydzieści minut, zamiast tych siedmiu. Nareszcie wysiedliśmy z samochodu. Było trochę niewygodnie, taksówkarz miał bardzo odsunięte siedzenie do tyłu, przez co miałam ściśnięte nogi. Zapłaciłam tyle ile trzeba i odjechał. 

- Bierzmy się do roboty. - powiedziała entuzjastycznie Zoe.

Weszliśmy, dostałyśmy przewodnika. Był to młody mężczyzna, około dwudziestki. Miał brązowe włosy i był bardzo wysoki. Rozpoznał mnie, ale ku szczęściu był normalny. To Tom jest tu celebrytą, a nie ja. Oprowadził nas po całym schronisku, powiedziałyśmy mu mniej więcej jakiego psa szukamy. Tak naprawdę sama do końca nie wiedziałam, ale chłopak zrozumiał. Szliśmy korytarzem i mijaliśmy klatki. Gdy tylko je mijaliśmy ,psy szczekały głośno. Nie lubię chodzić do schronisk, zawsze jest mi przykro. Jak ostatnio adoptowałam Kometę, płakałam jak głupia patrząc na tę resztę kociaków. Tym razem chyba nie będę płakać. Chyba.

Zoe uwielbia psy. Podchodzi do każdej klatki. Chłopak rzeczywiście dostosował się do moich uwag. Nie pokazywał nam małych ani ogromnych psów. Według mnie Beagle jest uroczy. Nawet nie wiedziałam, że się tak nazywa. Buldogi też są super, szczególnie jeszcze maluszki, ale nie uważam, że byłby dobry dla Toma. Jakoś mi on nie pasuje do chłopaka. Ciężko to opisać. Minęliśmy właśnie klatkę Chihuahy*.  Takie małe, a takie głośne. Matko. Kiedyś moja sąsiadka miała tego psa w Polsce. Nie trawię ich. Nie obrażając właścicieli. Potem zobaczyłam Chow chowa, ten pies to jakiś sztos. Nic dodać, nic ująć. Przez głowę przeleciała mi myśl, a może Husky? Wiem, że ten pies potrzebuje dużej uwagi.. Zobaczymy. Jeśli żaden inny nie wpadnie mi w oko, i nie pomyślę sobie "matko, tak, to ten jedyny" to go weźmiemy. 

Albo dobra, cofam. Komondor to sztos. Przecież on wygląda jak mop. Za przeproszeniem. Przeszliśmy już prawie całe schronisko. Żaden pies nie wywarł na mnie wrażenia. Pomału się poddawałam. Zoe dalej trzymała mnie na duchu. Chłopak, jak się dowiedziałam o imieniu Dan, pokazał mi chyba już przedostatniego psa. 

Przypadek | Tom HollandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz