26.

1.4K 52 18
                                    

*PERSPEKTYWA TOMA*

Kazałem jej to wszystko założyć by ani trochę nie domyśliła się co planuję. Trochę drogi tam jest, ponad godzinę, ale da radę. Cały dzień ogarniałem tę niespodziankę. No może nie cały dzień, bo wstałem po jedenastej, ale się wyrobiłem i to się liczy. Mam nadzieję, że to doceni. Puściłem cichą muzykę w samochodzie, której i tak nie słyszała. Po jakichś piętnastu minutach zapytała.

- Długo jeszcze? – odchyliła jedną słuchawkę.

- Jesteś strasznie niecierpliwa. Jeszcze trochę, załóż słuchawki.

- Uhhh

Śmieszyła mnie jej bezradność w tym momencie. Jednak będzie warto. Droga była pusta oraz się nudziłem. Tak to bym sobie z nią porozmawiał. Chwyciłem telefon z w dłoń. Tak, wiem, że tak nie można. Nagrałem na Instagrama filmik z Lizzy oraz podpis „niczego się nie spodziewa".

Po długim czasie nareszcie jesteśmy na miejscu. Spojrzałem na dziewczynę i się zaśmiałem. Usnęła. Już wiedziałem czemu była taka spokojna. Zrobiłem szybko zdjęcie i wysiadłem z auta. Słońce jeszcze świeciło, ale już nie za długo. Obstawiam, że jeszcze może z godzina i pomału będzie się ściemniać. Otworzyłem drzwi od strony pasażera i spojrzałem na Lizzy. Szturchnąłem ją lekko a ta się przebudziła. Chyba nie wiedziała co się dzieje, bo chciała zdjąć opaskę. Szybko jej przeszkodziłem i chwyciłem za rękę. Dało jej to do zrozumienia, że ma wyjść z auta. Trzymając nadal dziewczynę za rękę poprowadziłem ją trochę do przodu. Nie było żadnych przeszkód na drodze. Najpierw zdjąłem dziewczynie słuchawki.

- Gotowa? – zapytałem.

- O matko jak głośno. – skrzywiła buzię a ja się zaśmiałem. - Jeszcze się pytasz.

- No to patrz.

Zdjąłem jej opaskę, a oczom ukazało się pole. Piękne pole pełne wrzosów. Przy tym niskim słońcu naprawdę robiło wrażenie. Byliśmy dość daleko za Londynem, więc nie znała tego miejsca. Wątpię by je w ogóle kojarzyła, ale chciałem zrobić jej dobrą niespodziankę. Zaraz po widokach, jej oczom mógł ukazać się koc, który leżał pod naszymi stopami. Gdy tylko zauważyła, cofnęła się o krok, by nie pobrudzić go. Na nim leżał cały bukiet pięćdziesięciu czerwonych róż. Zaraz obok niego mały torcik, a w nim świeczki, szampan, oczywiście bezalkoholowy, bo muszę wrócić. Ale myślę, że mi to wybaczy i kiedyś to powtórzymy. Na samym środeczku leżał mały prezencik. Starannie zapakowany, przez moją mamę, ale się starałem. Jednak nie nadawał się do wręczenia. Lizzy złapała się za usta, jakby nie mogła wydobyć dźwięku. Odwróciła się do mnie i mnie pocałowała. Pocałunek był dłuższy niż zwykle. Odebrałem to za podziękowanie. 

- Nie musiałeś. - odwróciła się z powrotem w stronę ułożonych rzeczy.

- Ale chciałem.

- Dziękuję. - przytuliła mnie jeszcze i pokazałem by usiąść. 

Zrobiła to, o co ją poprosiłem. Odsunąłem róże na bok by nie przeszkadzały. Chwyciłem za mały pojemniczek i wręczyłem go dziewczynie. Usiadłem obok niej widząc nieśmiały uśmiech. Wzięła opakowanie ode mnie i spojrzała na nie. Wiedziałem, że szkoda jej było ładnie zapakowanego pojemnika. Zaśmiałem się. Widząc to, jednym ruchem pozbyła się sznurka, a potem papieru. Włożyła śmieci do koszyka, który leżał obok koca i chwyciła za główną część. Otworzyła wieczko i zmarszczyła lekko czoło. Chwyciła do środka i wyciągnęła kartki grubszego papieru. 

- "Szukasz adrenaliny? Kręcą Cię niesamowite widoki? Skok z dziewięćdziesięciu metrów może być dla Ciebie. Ta niesamowita przygoda w Dubaju może być czymś, czego nigdy nie zapomnisz!"! - wykrzyknęła ostatnie zdanie. - Lecimy do Dubaju!? - spojrzała na mnie z błyskiem w oczach.

- Jak widać. - powiedziałem z lekkim uśmieszkiem. 

Dosłownie rzuciła się na mnie i spadliśmy z koca. Lekko nas zniosło w dół, gdy się zatrzymaliśmy, pocałowała mnie. Wisząc nade mną powiedziała 

- Jak ja Ci się odwdzięczę?

- Już to zrobiłaś. - stwierdziłem patrząc jej w oczy.

- Jak? 

- Jesteś. - chyba nie spodziewała się takiej odpowiedzi. 

- Ale to za drogo.. - zaczęła lecz nie dałem jej dokończyć.

- O to się nie martw. 

- Źle się z tym czuję jak robisz takie drogie rzeczy. - powiedziała lekko zawstydzona.

- Wiem, ale nie masz po co. Chcę Cię tylko uszczęśliwić, a reszta nie ma znaczenia.

- Ty dla mnie robisz takie rzeczy, a ja nie mam możliwości. 

- Wszystko czego mi potrzeba mam teraz przed sobą.

- No dobra. - zaśmiała się wstając. - Ale uzgodnijmy, że jak chcesz zrobić mi jakiś prezent, to nie musi być przecież drogi. Ja lubię takie rzeczy. - wskazała na nasz piknik. - I to, że jestem z Tobą też w zupełności mi wystarcza. 

- Czyli oddać bilety? - zapytałem żartem. Uśmiechnęła się.

- Liczba mnoga?

- A zapomniałem wspomnieć. - zamyśliłem się i wybuchłem śmiechem. 

- Skoczysz ze mną?! - uradowała się. 

- Hmm no nie wiem. - chwyciłem za wyimaginowaną brodę. 

- Nie zgrywaj się. - uderzyła mnie w ramię. - Chodź na szampan. - zagaiła i wstaliśmy.

Usiedliśmy z powrotem na kocu. Otworzyłem szampana i wlałem do ładnych kieliszków. Wznieśliśmy toast i wypiliśmy łyka. Reszta popołudnia zleciała aż za szybko. Zjedliśmy torcika i owoce oraz wypiliśmy wszystko. Słońce bardzo wolno zachodziło, co nas bardzo cieszyło. Gdy było już nisko, aż tak, że prawie go miało zaraz nie być, wyciągnęliśmy bardzo profesjonalny sprzęt do robienia zdjęć. Okazało się, że telefon Lizzy był lepszy od mojego, nie wiem jakim cudem. Tak, ten profesjonalny sprzęt to nasze komórki. Zrobiłem jej parę zdjęć, tak samo ona mnie. Na końcu ustawiliśmy samowyzwalacz i oboje "pozowaliśmy". Po tym zaczęło się robić ciemno. Zrobiło się chłodno. W aucie miałem więcej koców. Przyniosłem dwa i się przykryliśmy. Nie wiem co nas naszło, ale patrzyliśmy na niebo. Była między nami cisza, taka przyjemna cisza. Gdy już tak poleżeliśmy, zaczęliśmy rozmawiać na błahe tematy. 

- Dziękuję. - powiedziała nagle. 

Jako odpowiedź pocałowałem ją w skroń. Gdy było już na tyle zimno, zebraliśmy rzeczy i wsadziliśmy je do bagażnika. Było już po 9.00 PM. Ten czas zleciał za szybko. Wsiedliśmy do auta, a ja od razu włączyłem ogrzewanie. 

- O tyle dobrze, że nie muszę mieć nauszników. - skomentowała.

Zaśmiałem się i ruszyliśmy w drogę do domu. Na drodze nie było prawie aut, z czego jazda minęła szybko. Podczas podróży rozmawialiśmy jeszcze o jakichś najbliższych planach. Niczego konkretnego nie ustaliliśmy. Odwiozłem ją do domu całą w skowronkach. 

* ROZDZIAŁ DOPIERO ZA DWA TYGODNIE :'( (28.06.2021r.) *
-trochę specjalny-

Przypadek | Tom HollandWhere stories live. Discover now