32.

1K 44 7
                                    


Dzisiejszy dzień był szalony. Ostatnie poprawki pracy, nad którą siedzieliśmy razem z Harrym i Owenem przez jakiś miesiąc.  Dosłownie ostatnie. Tom ma jutro ten wywiad co będę nazywać Comic Conem choć tym nie jest. Teoretycznie ma mnie tam nie być, ale chłopak się zdziwi. Rozmawiałam przed chwilą z moim chłopakiem. Namawiał mnie jeszcze kilka razy, źle się z tym czuję, że muszę go okłamywać, ale wyjdzie na dobre. Mam taką nadzieję. Tom wyjeżdża za chwilę tak naprawdę. Musi tam być wcześniej oczywiście. My wyruszymy niedługo po nim. Muszę ubrać coś, co nie rzuca się w oczy oraz w czym chłopak mnie jeszcze nie widział. Padło na krótkie jeansowe spodenki, w końcu czerwiec zaraz, i do tego beżową koszulkę na ramiączka. Białe nike i wyższe skarpety to standard, wzięłam także czapkę z daszkiem, była ładna, bo beżowa, dlatego pasowała. Brat zaraz miał się pojawić u moich drzwi. Lekko się spóźnił, bo Tom miał jakieś problemy. 

- No pokazuj pokazuj. - mówiłam podekscytowana.

- No już, chwila. - zaśmiał się chłopak. 

Chwycił za plecak na plecach i wyjął z niego rzecz, która mnie interesowała. Wzięłam ją do rąk. Piękne. Chyba zobaczył iskry w moich oczach, bo się uśmiechnął. Zaczęłam oglądać z każdej strony.

- Myślisz, że się spodoba? - zwątpiłam.

- To ma się Tobie podobać. - odpowiedział. Niby tak, ale i tak mnie to gryzło. 

- Ale czy jemu? 

- No oczywiście, przecież ja to robiłem. - zaśmiał się. Walnęłam go w ramię. - Mam kilka sztuk ze sobą. 

Dobrze. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Oby taki pozostało. Oby. Ten cały wywiad ma być wieczorem, około siódmej. Droga tam to z pięć godzin, dlatego stwierdziliśmy by już wyjechać. Chłopak zaproponował maka po drodze. Jestem za. Jedziemy jego autem, bo moje rzuca się w oczy. Droga jak droga, nudna. Była jedna przerwa na siku, z czym łączyło się wcześniej wspomniane jedzenie. Po tym byliśmy prawie na miejscu, została może godzina drogi.

- Sięgniesz po mój plecak? - zapytał. Pomachałam twierdząco i odwróciłam się na tylne siedzenia. - Wyjmij wejściówki, to wjedziemy sobie tam autem i nie będziemy stać na parkingu pięć kilometrów stąd. - tak jak powiedział, zrobiłam. Chwyciłam dwa plastiki na smyczkach, które miały napisane "VIP".

- Skąd masz Vipy?

- Też mam znajomości.

- A co one dają? - nigdy takich nie kupowałam, bo były za drogie.

- Parking i potem możesz chodzić za kulisami.

Przyda się. Wzięłam je, a plecak odłożyłam. Przyjechaliśmy idealnie. Prawie. Wszystko miało się zacząć za jakieś piętnaście minut. Nie mogliśmy wyjść z auta, bo Tom mógłby nas zauważyć. Siedzieliśmy cierpliwie w środku i omawialiśmy to jeszcze raz. 

- Ja będę z tyłu bo jestem charakterystyczny i mógłby mnie rozpoznać. Będę nagrywać, nie ufam że ktoś nagra to telefonem lub nie, będą wspomnienia. - mrugnął do mnie na co wywróciłam oczami. - Ty staraj się  jakoś nie podnosić głowy. 

- Co prawda będzie mu światło świecić w oczy ale nigdy nie wiadomo. - dodałam.

- Dokładnie. - Sięgnął do plecaka. - Masz. - podał mi tę rzecz. Za którymś razem Max Cię zauważy jak będziesz podnosić rękę. Wybiera bardziej te co się nie rzucają. 

- Yhym.

Powiedzieliśmy sobie jeszcze kilka rzeczy i to był ten czas. Tom prawdopodobnie był już poprawiany ostatni raz, więc mogliśmy spokojnie pójść. Nie możemy też się spóźnić, bo rzucę się oczom, gdy jedyna będę się przedzierać przez ludzi na miejsce. Na szczęście nie byłam ostatnia. Zajęłam swoje miejsce i pisałam jeszcze z Harrym.

Przypadek | Tom HollandTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang