Prolog

384 26 7
                                    

Pierwsze, co do mnie dotarło, to krzyki.

Ktoś ewidentnie skandował jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa, a reszta darła mordę niemiłosiernie w równym stopniu, co ten pierwszy.

Czułam w głowie pulsujący ból promieniujący aż do stóp, ale ten ból nie był nawet w jednej trzeciej tak silny, jak gorąc, który czułam całą sobą.

Czułam się tak, jakbym płonęła żywym ogniem.

— Przep... m... zy... ytk... rze?

Gdybym nie znała niemieckiego, to głowę bym dała, że ktoś szprecha do mnie po dojczlandzku. Jednak ja po germańsku potrafiłam dość zgrabnie nawijać, ale tych słów tutaj, to ni chuja, zrozumieć nie potrafiłam.

Otworzyłam z trudem oczy i zamrugałam, bo przede mną znajdowała się niewyraźna twarz. Dopiero po chwili ostrość widzenia zaczęła wracać i zobaczyłam duże, szare oczy otulone gęstymi, czarnymi rzęsami. Twarz była piegowata, a burza rudych włosów otulała moją twarz, a ja pobladłam z przerażenia.

Szukając odpowiednich słów, wymamrotałam:

— Chryste, ja pierdolę, toż to Ania Shirley we własnej osobie oprowadza mnie po piekielnym padole. Czym sobie zawiniłaś, dziecko, że trafiłaś tu ze mną? Ja tam dobrze wiem, przemoc Prusom czyniłam i z Francją grzeszyłam, ale żeby, kurwa, TY do Lucka? Chryste Panie. Papaya pojebało, a mnie pojebało doszczętnie.

Dziewczyna zamrugała, po czym zapytała:

— Słucham...? Pani się dobrze czuje?

— Jaka tam pani — stęknęłam i zacisnęłam powieki. — Twoja największa fanka. Kurde, co u Gilberta Blythe? Jest tak samo przystojny, jak sobie go wyobraziłam? Mam nadzieję, że Maryla się trzyma.

Poczułam dotyk jej ciepłej dłoni na czole, po czym skonsternowana odwróciła głowę i krzyknęła:

— Adam, ona ma gorączkę! Zabierzmy ją stąd!

Adam? ... Ten od Ewy?

Nie minęła chwila, jak ktoś złapał mnie pod lewe ramię i dźwignął do pozycji stojącej. Wtedy, gdy podniosłam głowę, zobaczyłam, że znajdowałam się na jakimś rynku. Ludzie stłoczeni byli jak bydło, wykrzykiwali coś i podnosili wysoko transparenty i flagi. Moje żółto-błękitne flagi.

— Rozłam Śląska od Rzeczpospolitej! — krzyczała jakaś kobieta z megafonem, a ludzie krzyczeli razem z nią.

— Jebać rząd! — krzyknął kulturalnie obok jakiś młodzieniec.

Moje serce zamarło, a ja wyrwałam się chłopakowi i rudej dziewczynie i obróciłam się do nich. Oboje patrzyli na mnie z niepokojem, ale po chwili skupiłam wzrok na swoim odbiciu w witrynie sklepu z butami.

Moje odbicie wyglądało dokładnie tak, jak je ostatni raz widziałam w lustrze tamtego, pamiętnego wieczoru. W piżamie, włosami do ramion i błyszczącymi niezdrowo zielonymi oczami. Odbicie uśmiechnęło się nagle szeroko, a ja zaśmiałam się w głos, kompletnie ignorując ludzi wokół.

Wróciłam.

...

Ah shit... Here we go again...

Kurwa.

Hetalia Axis... World! - Tom 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz