32. Droga ku wolności

1.3K 95 78
                                    

No dzień dobry, misie! 

Tęskniliście? Mam nadzieję, że tak, bo ja bardzo. <3 Dzisiaj się nie rozpisuję, bo chcę Wam wrzucić jak najszybciej nowy rozdział. Jak coś mam już 1/3 następnego, więc rozdział 33 możecie się spodziewać gdzieś za 2-3 tygodnie. ;)

Buziaki,

Sin ;*

P.S. Ten cudowny rysunek jest autorstwa The False Viper - jej prace znajdziecie na instagramie, gdzie gorąco zachęcam zajrzeć. <3

*** 

Ucisk sznura krępującego ręce był pierwszym, co poczułam po przebudzeniu się. Wciąż lekko oszołomiona rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu skąpanym w ciemnościach. Mrok rozświetlało jedynie rozproszone światło księżyca wpadające przez okno.

Siedziałam na środku olbrzymiego, opuszczonego magazynu, w dodatku przywiązana do krzesła i skrępowana. Poruszyłam rękami za plecami, starając się poluźnić węzły, ciasno przylegające do nadgarstków. Jednak po kilku próbach, które skończyły się tylko nową dawką otarć naskórka, dałam sobie z tym spokój. Miałam za mało siły, by rozerwać więzy. Przypomniało mi się jednak, kto miałby wystarczająco siły, by tego dokonać.

– Tikki, kropkuj! – zawołałam w ciemność, czekając, aż jasne światło mnie otoczy i przemieni w Biedronkę. I tak czekałam, i czekałam, i czekałam. Na próżno.

Zmarszczyłam brwi zaniepokojona, że może moje magiczne moce nagle zniknęły.

– Tikki, jesteś tutaj? Odezwij się do mnie! – Niestety odpowiedziała mi tylko cisza. Spanikowana zaczęłam się szarpać na krześle, ponownie próbując rozerwać więzy, jednak jedyne, co osiągnęłam, to bolesne przewrócenie się wraz z krzesłem na ziemię. Uderzając ramieniem w posadzkę, pisnęłam głośno niczym mała dziewczynka, którą się czułam w tamtej chwili. Bezbronne, zagubione w niebezpiecznym świecie dziecko.

– Kurwa – jęknęłam, gdy ból zaczął promieniować od ramienia na pozostałą część ręki. Jednak przynajmniej miałam pewność, że kolczyki, a wraz z nimi Tikki, zniknęły.

Musiałam się jednak skupić na wydostaniu się z tego magazynu, a nie na bólu. Leżąc na podłodze, zaczęłam się więc rozglądać po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłabym wykorzystać. I bingo! Jakieś dziesięć metrów od siebie, zaraz przy ścianie, dostrzegłam wystający z ziemi kawał pękniętego, metalowego pręta. Zaczęłam się czołgać w jego kierunku, powoli centymetr po centymetrze. Nie było to łatwe z racji, że dodatkowo musiałam ciągnąć za sobą krzesło.

Po wielu minutach, które ciągnęły się w nieskończoność, oraz ze spływającym z czoła potem, wreszcie znalazłam się pod prętem. Teraz pozostało tylko się jakoś wstać i dosięgnąć metalowej końcówki. Podpełzłam jeszcze bliżej ściany i, zapierając się kolanami, udało mi się podnieść kilka centymetrów, a po kolejnych kilku minutach wreszcie mogłam stanąć na wyprostowanych nogach. Włosy kleiły się do twarzy i wpadały do oczu, kiedy podeszłam do metalowego pręta i przyjrzałam się z bliska jego ostro zakończonej końcówce. Czym prędzej obróciłam się i wsunęłam kawałek metalu między swoje więzy, szybko poruszając rękoma w górę i w dół. Chwilę zajęło, by sznur się przeciął na tyle, że mogłam go spokojnie rozerwać, ale za to jaką przyniosło mi to satysfakcję! Już z uwolnionymi rękami, rozwiązanie pozostałych węzłów poszło jak z płatka.

Teraz, już w pełni wolna, zaczęłam się rozglądać za sposobem na wydostanie się z magazynu. Pierwsze, o czym pomyślałam, było okno, jednak znajdowało się ono zdecydowanie za wysoko, bym mogła go dosięgnąć. Przeszłam więc koło wszystkich ścian, wiedząc, że gdzieś musi być wyjście. I rzeczywiście je znalazłam, ale moja radość nie trwała długo, bo oczywiście drzwi były zamknięte. I mimo, że szarpałam je z całej siły, one tylko lekko drgnęły. Zrozpaczona uderzyłam pięściami w zimny metal, a echo poniosło się po magazynie. Nie wierzyłam we własnego pecha! Jak mogłam się dać tak łatwo oszukać?! Przecież mogłam się domyślić, że ten cały Wilczur nie pojawił się znikąd, by nieść mi pomoc w walce, jak dobry samarytanin. A jednak głupia dałam się podejść i teraz musiałam zapłacić za to.

Miraculum: Stay with meWhere stories live. Discover now