28. Niespodziewany gość

1.6K 126 190
                                    

Hej hej, robaczki!

Przepraszam, że tak późno, ale w pracy miałam kongo i nie zdążyłam dotrzeć wcześniej do laptopa. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba i będziecie czekać na następny tak samo niecierpliwie jak ja. XD Gwarantuję wam, że ponownie zacznie się ostro dziać w naszej historyjce. <3

So stay tuned & keep calm

Lofki, Sin.

***

Powrót do domu nigdy nie sprawiał mi tyle niechęci i wewnętrznego oporu, co tamtego popołudnia, kiedy po raz pierwszy całowaliśmy się z Czarnym Kotem pod Katedrą Notre Dame. Silne ramiona owinięte wokół mojej talii, zapach perfum nasycony cytrusami i miętą, wibracje bijącego serca pod palcami – to wszystko powodowało, że tak ciężko było mi odsunąć się od chłopaka, kiedy już praktycznie staliśmy na ulicy pod moim domem. Przy Kocie czułam się, jakbym wreszcie znalazła swoje miejsce na ziemi, jakbym znalazła osobę, której mogłam w pełni zaufać i która miała mnie nigdy nie zawieść. Przecież znaliśmy się tyle lat i ani razu nie zdarzyło się, żeby blondyn zawiódł moje zaufanie. Co prawda, głównie Biedronka spędzała z chłopakiem czas przez te wszystkie lata, a nie Marinette, jednak nie zmieniało to tego, jak bardzo ufałam chłopakowi.

– Marinette – cichy szept Czarnego Kota pojawił się między nami, kiedy wtulałam się w jego klatkę piersiową, chłonąc bliskość drugiej osoby. – Nie, żebym narzekał, ale już piętnaście minut się tak przytulamy. Twoja mama czeka na ciebie.

– Wiem – westchnęłam ciężko, wreszcie odsuwając się od chłopaka, który z równie wielką niechęcią wypuścił mnie z objęć. Przejechałam dłońmi po twarzy, przy okazji targając swoje już i tak potargane w każdą możliwą stronę włosy, po czym splotłam ręce na piersi. – Po prostu boję się, że kiedy odejdziesz, to wszystko okaże się tylko pięknym snem. Że znowu obudzę się w pustym, zimnym łóżku...

– Mogę do ciebie dołączyć w łóżku, jeśli oczywiście chcesz – zażartował Kot, sprawiając, że ten niespodziewany strach, który złapał mnie za gardło, odpuścił i znowu mogłam swobodnie oddychać i nawet się uśmiechnąć.

– Któregoś dnia, jeśli zasłużysz – odparłam, szykując się do odejścia, jednak Czarny Kot złapał mnie za dłoń i obrócił w swoją stronę.

Poczułam, jak ciepłe wargi chłopaka ponownie napotykają na moje, łącząc nas w zupełnie innym pocałunku niż poprzedni. Ten pocałunek był delikatny, powolny, wypełniony emocjami. Oddechy mieszały się ze sobą, puls przyspieszał, wibrując w uszach, a palący dreszcz przechodził przez całe ciało wprost do kręgosłupa z każdym muśnięciem ust o usta. Nieśpiesznie smakowaliśmy siebie, badając każdy fragment po fragmencie, jakbyśmy musieli zapamiętać nawet najmniejszy szczegół w razie, gdybyśmy mieli się już nigdy nie spotkać. A kiedy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, oboje dyszeliśmy jak po szaleńczym biegu.

– Nie musisz się bać – wymruczał chłopak, głaskając mnie po policzku i patrząc mi głęboko w oczy. – Zawsze będę przy tobie, nieważne czy rano, czy w środku nocy. Kiedy tylko tego zapragniesz, będę obok.

Chłopak przerwał na chwilę, biorąc głęboki oddech, a ja spięłam się cała, czując, co zaraz nastąpi.

– Nie potrafiłbym od ciebie odejść, ponieważ z każdym dniem zakochuję się w tobie wciąż od nowa.

Wyznanie Czarnego Kota zabrało mi dech w piersiach. Nie mogłam z siebie nic wykrztusić, a jednocześnie zalewała mnie fala szczęścia. Każda dziewczyna od maleńkości marzy o tym, żeby ktoś jej wyznał miłość. A kiedy to się dzieje, czuje się jak najszczęśliwsza osoba we wszechświecie. O dziwo jednak, oprócz fali szczęścia pojawiła się też i druga, silniejsza fala niepewności. Bo kiedy miałam już wyznać swoje uczucia, coś mnie powstrzymało. Może było to ukryte w głębi podświadomości przekonanie o istotności zachowania naszych tożsamości w tajemnicy, może był to strach, że nie będę mogła w pełni oddać się ratowaniu świata, a może był to dźwięk przychodzącego SMS-a, który wydał z siebie ukryty w kieszeni telefon.

Miraculum: Stay with meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz