14. Każdy ma swoje tajemnice

1.9K 138 149
                                    

Dobry wieczór, robaczki moje!

Coraz później wrzucam te rodziały. XD Ale piątek jest dopóty, dopóki nie pójdziesz spać, a ja mam jeszcze dłuuuugą drodzę do łóżka, tak więc ten tego. XD

Ogółem z większości rozdziałów w tym opowiadaniu jestem całkiem zadowolona, ale ten dzisiejszy wydaje mi się taki "meh". Przede wszystkim był pisany trochę na szybko, bo czas gonił, a to nigdy nie jest dobre dla autorów i ich twórczości. Mam nadzieję, że następne rozdziały będę pisać z większą dozą zapasu czasowego niż dzisiejszy. Cóż, raczej w to nie wierzę, ale nadzieja matką głupich. XD

Miłego czytania!

Wasza Sin.

***

Od dawien dawna przemiana w Biedronkę nie sprawiła mi takiej radości, jak tym razem. Czułam się wreszcie prawdziwa i pełna. Układanka została w całości ułożona, tworząc nieidealny obraz mojego ukochanego Paryża z jego wszystkimi zaletami i wadami. A tamten sen na szczęście pozostał wyłącznie snem. Pięknym i poruszającym serce, ale zwodniczym i nieprawdziwym.

Czy w ogóle może istnieć idealny świat, skoro ludzie posiadają wady? A skoro ludzie posiadają skazy, to i oni nie mogą być idealni. Mimo że takich ich właśnie chcemy widzieć. Tak jak ja dotychczas widziałam Adriena. I dlatego on musiał się pojawić w moim śnie, a tym samym nie mogli istnieć tam Biedronka i Czarny Kot. Bo oboje posiadaliśmy wady; swoje pragnienia, ale też i lęki; marzenia i koszmary, które szczelnie skrywaliśmy przed światem. Oboje znaliśmy smak bólu i samotności, które w perfekcyjnym świecie ze snów nie mogłyby istnieć, ale to właśnie one nadawały barw całej reszcie.

Bez ciemności nie istniałoby światło.

Bez bólu nie odczuwalibyśmy radości.

Bez samotności nie powstałaby bliskość.

Cichy dźwięk dzwoneczków odbijał się od ścian kamienic, tworząc dziwną i niepokojącą melodię kołysanki, która echem unosiła się nad pogrążonymi we śnie mieszkańcami Paryża. Zacisnęłam dłonie w pięści, czując, jak adrenalina rozprzestrzenia się po ciele, powodując przyjemny dreszcz rozchodzący się wzdłuż kręgosłupa. To był mój świat. I nikomu nie mogłam pozwolić, żeby mi go odebrał.

Ostrożnie zaczęłam się skradać w kierunku dźwięku, od czasu do czasu wypatrując, czy przypadkiem Czarny Kot się gdzieś nie kręci. Niestety, nigdzie go nie mogłam dostrzec, a przyznam, że jego pomoc akurat dzisiaj by się przydała. Wreszcie, wychylając się zza budynku na skrzyżowaniu ulic, dostrzegłam winowajcę całego zamieszania. Młoda dziewczynka o złotych, falujących włosach kroczyła bosymi stopami po brukowanej drodze. Ubrana w białą suknię balową wyglądałaby na zagubioną księżniczkę, która uciekła z pałacu, gdyby nie jeden drobny szczegół. Z każdym ruchem jej drobnej dłoni, ze srebrnych dzwonków wydobywały się lśniące białym światłem nutki wędrujące w górę i wpadające do domów śpiących ludzi.

Coś ostatnio Władca Ciem tworzył coraz dziwniejszych superzłoczyńców.

Trzeba było działać, mimo że dalej byłam osłabiona. Zarzuciłam jojo o skraj dachu, wzbijając się w powietrze, by po chwili wylądować przed dziewczynką. Jej ciemne oczy zatrzymały się na mojej postaci, a na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie.

– Biedronko – powiedziała śpiewnym głosem. – Nie podobał ci się twój sen? Wreszcie mogłaś w nim być tym, kim zawsze chciałaś!

– Widocznie masz przestarzałe informacje, moja droga – odparłam, kręcąc jojem i tworząc z niego wirującą tarczę. Białe nutki odbijały się od jej powierzchni i znikały wśród cieni nocy. – Cały czas jestem tym, kim zawsze chciałam być.

Miraculum: Stay with meWhere stories live. Discover now