24. Obiecaj mi

1.7K 131 85
                                    

Hejka, Kochani!

Dzisiaj jakoś nie mam weny na wstępy, ale chciałabym się do Was zwrócić z jedną rzeczą: wykorzystywanie seksualne, molestowanie, wykorzystywanie swojej wyższej pozycji w celu osiągnięcia korzyści seksualnych - wszystko to jest PRZEMOCĄ. Więc proszę pamiętajcie, o czym piszecie, bo nie każdy zdaje sobie sprawę, że świat rzeczywisty i świat fikcji to dwie różne sprawy. Niestety bardzo zatarły one swoje granice w ostatnich latach.

Gwałt nie jest erotyczny wstępem do "tru lof" story, tak samo nie jest nim molestowanie przez szefa swojej pracownicy, a tym bardziej jeśli relacja ta jest na poziomie nauczyciel-uczeń. I do molestowania zalicza się wiele rzeczy, nie tylko macanie. W krąg molestowania wchodzą nieprzyzwoite komentarze na temat ciała i ubioru drugiej osoby, propozycje seksualne, wysyłanie nudesów z zaskoczenia, a nawet uporczywe gwizdanie i "heheszkowanie" na ulicach na widok ładnej kobiety (przypuszczalnie na widok przystojnego faceta takie zachowania również mogłyby się zdarzyć, jednak kobiety są bardziej subtelne w tego typu rzeczach).

I nie piszę tego w celu całkowitego potępienia literatury grubego kalibru, która zajmuje się psychologiczną analizą tego typu zjawisk. Piszę to po to, żebyście pamiętali, że nigdy, ale to nigdy, takie zachowania nie powinny być gloryfikowane ani usprawiedliwiane.

Zastanówcie się, o czym piszecie, a także jak to piszecie. Bo nigdy nie wiecie, kto siedzi po drugiej stronie ekranu.

Sin.

P.S. Jeśli kogoś ten przydługi wywód zainteresował, więcej dowiecie się z najnowszego postu na moim innym tworze literackim "Trele Morele", który pojawi się już niebawem. Nie zaproszę was do niego serdecznie, ponieważ to będzie ciężki temat daleki od jakiejkolwiek serdeczności. Zapraszam was z bólem serca, że taki post w erze #metoo musiał powstać.

***

Igiełki bólu wbijały się chyba w każdy centymetr mojego ciała, kiedy niemal całkowicie wykończona wskoczyłam przez klapę dachową do swojego pokoju i momentalnie zdjęłam przemianę. Podniosłam koszulkę i ujrzałam czerwoną szramę w miejscu, gdzie kilkanaście minut wcześniej zionęła głęboka rana. Na szczęście już nie krwawiła, więc przynajmniej nie musiałam się bać reakcji mamy, kiedy znalazłaby zakrwawione ubrania swojej nastoletniej córki w koszu do prania. Co mi przypomniało o pewnym małym, drobnym szczególe.

– Tikki, a co z moim kostiumem? Chyba powinnam go wyprać i zszyć, prawda? – mruknęłam cicho do stworzonka, które w międzyczasie dorwało się już do ciastek leżących na biurku.

– Nie przejmuj się tym. Kostium się sam naprawia i czyści – odparło kwami z pełną buzią. Pokiwałam głową zbyt zmęczona, aby cokolwiek jeszcze dodać.

Deadpool już dawno zorientował się, że krwi nie widać na czerwonym, przemknęło mi przez nieprzytomny umysł. Zawsze miałam tak, że w momencie kompletnego wykończenia, głowę zalewała mi masa absurdalnych i odrealnionych twierdzeń czy pytań.

Ostrożnie zdjęłam ubranie w łazience i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę na maksymalnie zimną, po czym po prostu usiadłam w brodziku, podciągając nogi pod brodę. Kropelki wody spływały po skórze, chociaż w niewielkim stopniu łagodząc kłujący ból. Dopiero wtedy pozwoliłam sobie na łzy, przypominając sobie ostatnie wydarzenia.

Po naprawieniu zniszczeń dokonanych przez Mateczkę Mambo, odwróciłam się do Czarnego Kota, rzucając mu się na szyję. Zalewała mnie idylliczna ulga, że oboje żyjemy i miałam wrażenie, że zaraz się popłaczę ze szczęścia.

– Tak bardzo się cieszę, że nic ci nie jest – wyszeptałam do ucha chłopakowi, przytulając go jeszcze ciaśniej. Nie chciałam, żeby się odsunął ani na milimetr, jednak Kot cały zesztywniał pod moim dotykiem.

Miraculum: Stay with meWhere stories live. Discover now