10. Stereotyp blondynki

2.2K 162 163
                                    


Helloł, helloł, helloł!

Jak widzicie dzisiaj rozdział troszkę szybciej niż zwykle, ale nie przyzwyczajajcie się do tego. :P Rozdział dzisiaj na wesoło, więc nie trzeba przygotowywać chusteczek. ;)
Trochę dłuższe dzisiaj zrobię też ogłoszenia parafialne, bo się ich kilka zebrało.

1. Ogółem myślałam nad tym, żeby każdy z rozdziałów miał swoją piosenkę przewodnią: link do Youtube, który możecie sobie odsłuchać, ale też i nie musicie. Chciałabym podzielić się z Wami tym, co czasem gra mi w duszy, a i tym samym co gra naszym bohaterom w historii. Co o tym myślicie? Jesteście za lub przeciw? Dajcie znać w komentarzach.

2. Niektóre momenty w rozdziałach, albo i nawet całe rozdziały, mogą powodować u Was takie "WTF?!", ponieważ część akcji dzieje się poza świadomością Mari. Toteż zastanawiam się, czy czasami nie dać jakiegoś dodatkowego rozdziału z punktu widzenia innej osoby (głównie Adriena lub Luki {heh, czyli spoiler alert, że jednak ten dzbanek się pojawi}), który wyjaśniłby część nieścisłości. Choć osobiście wolałabym pozostać z punktem widzenia Mari w głównej linii fabularnej od początku, aż do końca. Jeśli miałyby się pojawić jakieś zmiany narratora, na pewno byłyby to tak zwane rozdziały dodatkowe oznaczane na przykład w ten sposób: 123.5. Tym samym wyjaśniałyby wiele, ale nie wpływałyby na dalszy rozwój fabuły. 

3. Zastanawiam się również nad stworzeniem takich a'la krótkich dialogów między bohaterami, które mogłyby Wam umilić czas oczekiwania na następny rozdział, albo po prostu rozbawić w ciężkim dniu. 

4. Ostatnio mam problem z weną i został mi tylko jeden rozdział nadwyżki, więc jak macie coś, co Was inspiruje do pisania, podeślijcie mi, proszę! <3

I to by było chyba na tyle dzisiaj! Dajcie znać, co myślicie o powyższych punktach.

Buziaki,

Sin.

***

Poranek był ciężki. Podkrążone przez całonocny płacz oczy poszczypywały przy mruganiu, a kłucie w gardle doprowadzało mnie do szaleństwa.. Czułam swoje spierzchnięte usta za każdym razem, kiedy przejeżdżałam po nich językiem. Zdecydowanie ten dzień nie należał do najprzyjemniejszych, a był to dopiero jego początek. Na myśl o ośmiu godzinach, które miałam spędzić w szkole, przeszedł mnie zimny dreszcz, a przed oczami pojawiły się mroczki. Zakołysałam się lekko, pośpiesznie łapiąc się barierki, by się nie przewrócić, przy okazji zrzucając jedną z książek na podłogę.

– Nic ci nie jest?! – Wystraszone kwami podleciało do mojej twarzy, wybudzając mnie z dziwnego transu, w który wpadłam.

– Tak, spokojnie, to tylko zmęczenie – mruknęłam cicho, nie mając siły na nic więcej.

Powoli i ostrożnie, żeby się znowu nie przewrócić, spakowałam całą swoją torbę i zeszłam na parter, do piekarni rodziców. Pomachałam im na pożegnanie i poszłam do szkoły, marząc o tym, by ten dzień się już skończył. Nie dane mi było nawet w spokoju usiąść na swoim miejscu w szkolnej ławce, bo na dzień dobry dopadła mnie Alya, jak zwykle tryskająca swoją nieopanowaną energią i ciekawskością.

– Marinette! Coś ty wczoraj odwaliła, dziewczyno?! – Alya dopadła mnie i złapała za ramiona, potrząsając niczym pluszowym misiem. – Cała szkoła aż huczy od tego, że podobno przywaliłaś Adrienowi w twarz! I to nie jeden raz!

– A ty im w to wierzysz, co? – Niebezpiecznie zmrużyłam oczy, patrząc na przyjaciółkę. Naprawdę tyle dla niej znaczyłam, że była gotowa łykać każdą plotkę na mój temat niczym pelikan z niedorozwojem umysłowym?

Miraculum: Stay with meWhere stories live. Discover now