8

1.5K 114 38
                                    

- Pocałuj mnie. – To, na pewno, był jeden z najgorszych pomysłów, w jego życiu. I, z całą pewnością, go pożałuje. Ale to jutro. Albo pojutrze, gdy już wyleczy kaca. Teraz chciał poczuć usta Magnusa na swoich. Zobaczyć, jak to jest kogoś całować. I to kogoś, kto cię pociąga.

- Ale... - Nadal nie wierzył, że to, co miało być głupim żartem, aż tak wymknęło się spod kontroli.

- Magnus. – Alec wstał i trochę chwiejnym krokiem podszedł do kanapy. Gdy na nią opadł, zdecydowanie zbyt blisko Bane'a, niż ten by sobie teraz tego życzył, jego twarz wyrażała czystą determinację. – To może być moja jedyna szansa, żeby przekonać się, jak to jest. Żeby dostać to, co mają inni. Chociaż raz. Proszę. – Już się zdecydował i nie zmieni zdania. Za to zrobi wszystko, by Magnus go pocałował.



Chciał tego. Boże! Jak on pragnął przycisnąć do siebie Alexandra, wpić się w jego usta i całować, aż do skończenia świata! Marzył o tym, od kiedy tylko go zobaczył. Alec był ideałem, jakby wprost wyjętym z jego fantazji. Te czarne włosy i niebieskie oczy. Ta twarz... Anioł w najczystszej postaci. A do tego, tak samo jak Anioł, niewinny. I chyba ta niewinność obudziła w nim skrupuły, których nie potrafiło pokonać ciepło mężczyzny, znajdujące się zdecydowanie zbyt blisko, żeby racjonalne myślenie miało racje bytu. Ani roziskrzone niebieskie oczy, wypełnione nieznanym sobie pragnieniem. Ani nawet to cholerne „proszę".

- To nie najlepszy pomysł. – Odwrócił wzrok. – Ja nie jestem najlepszą opcją na pierwszy pocałunek. – Zwłaszcza dla kogoś tak niewinnego, dodał w myślach.

- Myślę, że mógłbym trafić gorzej – zaśmiał się Alec, ale zaraz spoważniał. – Poza tym jesteś moją jedyną opcją.

Magnus przewrócił oczami, co w ogólnym rozrachunku okazało się bardzo złym pomysłem. Człowiek pijany powinien, jak najbardziej, unikać zmiany perspektywy. Zapamiętać i stosować.

- Dzięki. Właśnie to chciałem usłyszeć. – Jeśli myślał, że mężczyzna się zawstydzi, to srodze się zawiódł. Alec znów miał tę nieustępliwą minę i wyglądał przy tym mega seksownie. Z czego chyba nie zdawał sobie sprawy.

- Dobrze wiesz, o co mi chodzi!

- Wiem – potwierdził zrezygnowany. – Wiem też, że jesteś pijany. Obaj jesteśmy! – Skąd w nim tyle samozaparcia? Normalnie już dawno ciągnąłby, tak chętnego chłopaka, do sypialni. A teraz wzbraniał się przed głupim pocałunkiem!

- I bardzo dobrze. Na trzeźwo nigdy bym tego nie zaproponował. – Nachylił się niebezpiecznie blisko i Magnusa owionął delikatny zapach wody kolońskiej oraz wina. Spodobała mu się ta mieszanka. Myśli Aleca chyba krążyły wokół podobnych tematów, bo nagle powiedział:

- Ładnie pachniesz. Dopiero teraz poczułem. Co to? – Jak na człowieka, który zdaje sobie sprawę z tego, że jest pijany przystało, starał się składać proste zdania.

- Drzewo sandałowe – odpowiedział zadowolony ze zmiany tematu. Do pełni szczęścia brakowało mu tylko możliwości odsunięcia się od Aleca. Wiedział jednak, że prędzej wywali się w stertę poduszek niż zmniejszy dystans miedzy nimi.

- Podoba mi się. – Alec pokiwał głową z uznaniem.

- Cieszę się. Czy teraz...

- Teraz, jeszcze bardziej, chcę żebyś mnie pocałował.

Cholera! Co za uparte stworzenie!

- Alec... - Nieopatrznie spojrzał mężczyźnie w oczy. Szlag! Miał dość. Przysunął się do Alexandra i ledwie musnął jego wargi swoimi. – Zadowolony? – spytał a serce waliło mu, jak oszalałe. Naprawdę potrzebował całej siły woli, by się odsunąć.

Utracona niewinnośćWhere stories live. Discover now