- Kocham cię.
Magnus zamarł. To musiał być sen. Nic z tego nie mogło się dziać naprawdę. Przecież... Największe z jego marzeń nie miało prawa się urzeczywistnić. Świat tak nie działał. A przynajmniej nie jego świat.
- Przepraszam... - Alec cofnął się o krok. – Za wszystko. Wiem, że pewnie spierdoliłem sprawę i nie chcesz mnie już więcej widzieć. I całkowicie to rozumiem, ale... Musiałem ci to powiedzieć. Kocham cię i...
Nie dokończył, bo Magnus złapał go za koszulkę na piersi, przyciągnął do siebie i mocno pocałował. Alec od razu zaczął oddawać pieszczotę. Jego ręce bezwiednie powędrowały do karku Magnusa i zaczęły muskać wrażliwą skórę. Mężczyzna jęknął po czym odwdzięczył się samemu wplatając palce jednej dłoni w czarne włosy Alexandra. Drugą ręką wciąż kurczowo trzymał mężczyznę za koszulkę, jakby bojąc się, że ten spróbuje mu uciec. Jednak Alec ani przez moment o tym nie pomyślał. Raz po raz pogłębiał pocałunek i marzył by ta chwila trwała wiecznie.
Niestety, w końcu musieli zerwać pocałunek, żeby się nie udusić. Mimo wszystko nie potrafili się od siebie oderwać. Zetknęli się czołami patrząc sobie głęboko w oczy. Alec wciąż muskał palcami kark Magnusa, ten zaś wplótł obie dłonie we włosy drugiego mężczyzny.
- Też cię kocham – wyszeptał, gdy był już w stanie wydobyć z siebie głos.
Jego słowa zadziałały niczym zapalnik detonujący bombę. Rzucili się na siebie z niemal zwierzęcą pasją. Pocałunkom nie było końca. Ręce błądziły w nieskoordynowanych ruchach szukając bliskości, ciepła i zwyczajnej ludzkiej przyjemności.
Magnus zatracił się w tym wszystkim dlatego, nie od razu, zareagował na delikatny ruch ze strony Alexandra. Dopiero mocniejsze pchnięcie zwróciło jego uwagę. Alec kierował go w stronę sypialni.
- Jesteś pewien? – wyszeptał, gdy usta mężczyzny błądziły po jego szyi. Odchylił głowę nieznacznie do tyłu, dając Alecowi jeszcze lepszy dostęp do siebie. Z czego ten skwapliwie skorzystał. Magnus jęknął. Było mu tak dobrze... To, że miał jeszcze siłę opierać się coraz bardziej natarczywym gestom Aleca, zakrawało na cud.
- Tak... samo... jak... tego... że... cię... kocham... - odpowiedział Alexander pomiędzy jednym pocałunkiem a drugim, składanym teraz na szczęce Magnusa. – Proszę... Czekałem tak długo...
Magnusowi to wystarczyło. Chwycił Alexandra w pasie i przejmując inicjatywę pociągnął go w stronę sypialni.
Po wszystkim leżeli wtuleni w siebie a rzeczywistość pomału zaczynała pukać do ich małego świata.
- I co teraz? – zapytał Magnus, bawiąc się włosami leżącego na jego piersi Aleca.
- Nie wiem – odpowiedział mężczyzna ani na chwilę nie przestając gładzić idealnie wydepilowanej klatki piersiowej kochanka. – Naprawdę nie wiem...
Magnus także nie wiedział, toteż milczał. Naraz jednak Alec uniósł się na łokciach i spojrzał mu prosto w oczy.
- Wiem za to, że nie mogę bez ciebie żyć – oświadczył z mocą.
Na twarzy Magnusa pojawił się szeroki uśmiech. Pełnym czułości gestem założył Alecowi kosmyk włosów za ucho po czym pogłaskał mężczyznę po policzku, kciukiem zahaczając o dolną wargę.
- A ja bez ciebie – wyszeptał, czym sprowokował Alexandra do pocałunku. Tym razem pieszczota była raczej subtelna, ale żaden nie zamierzał narzekać. Wciąż jeszcze czuli się wykończeni tym, co robili chwilę temu.
W końcu Alec znów opadł na pierś Magnusa. Dłoń mężczyzny momentalnie znalazła się na jego ramieniu, mocniej przyciągając kochanka do siebie. Bane wciąż bał się, że to wszystko było tylko snem a on lada moment się obudzi. Skacowany i opuszczony. Potrzebował wszystkiego, co zapewniałoby go o prawdziwości danej chwili. A czy było coś lepszego niż serce bijące tuż obok jego własnego? Albo ciepły oddech muskający rozgrzaną skórę?
ΔΙΑΒΑΖΕΙΣ
Utracona niewinność
FanfictionPewnego dnia, do biura agencji ochrony Shadowhunters, przychodzi znany producent filmów dla dorosłych - Raphael Santiago - z dość niecodziennym zleceniem. Dwójka jego aktorów: Magnus Bane i Camille Berlcourt, jest w niebezpieczeństwie. Ktoś grozi im...