Rozdział 18 | Wybór

1 0 0
                                    


- Po prostu przepięknie - wyrzekła ironicznie Miranda, spoglądając przez okno. Od dobrych trzech godzin padało i to bardzo rzewnie. Max nie wracał do domu, chociaż obiecał, że będzie godzinę temu. Charlie kołysał się zabawnie, jakby chciał usiąść. Cały czas wymawiał jakieś niewyraźne głoski, śmiejąc się przy tym. Tylko dzięki niemu Mimi potrafiła odwrócić wzrok od okna. Po kilku minutach usłyszeliśmy jak drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia weszli jak gdyby nigdy nic Ben z Maxem.

- Pogoda jak pod psem – powiedział Liverun.

- I to mokrym psem – dodał Ben, wytrzepując wodę ze swojej długiej grzywki.

Mimowolnie parsknęłam śmiechem na jego uwagę, chociaż Mimi wcale nie było do śmiechu. Wzięła tylko synka na ręce i trzasnęła drzwiami od sypialni.

- A ją co znowu ugryzło? – zdziwił się Max.

- Zgaduj – odpowiedziałam ironicznie.

- Raven, ja już nie nadążam za waszymi kaprysami. Możesz mówić normalnie?

- Spóźniliście się do domu o godzinę. Nie rozumiesz, że my się po prostu o was martwimy? Pragnę wam przypomnieć, że mamy powstanie zorganizowane przez największego demona ciemności. Każde takie spóźnienie kosztuje Mimi mnóstwo nerwów. Wystarczy, że nie ma was kilka minut i w jej głowie tworzy się tysiące scenariuszy, łącznie z tym, że zginęliście. To jest zwyczajna troska – wysyczałam przez zęby, nawet na nich nie patrząc.

- Przepraszam, ale mieliśmy naprawdę ważny powód – zaczął jęczeć Ben, chcąc się wytłumaczyć.

- Rozmawialiśmy z Sophie i...jest źle – kontynuował Max.

- Co znowu jest źle? – spytałam na dźwięk imienia River.

- Spotkaliśmy ją, wracając z ratusza. Sophie kazała ci przekazać, że to co znalazła w katakumbach, było fałszywką. Eric chciał to jakoś zniszczyć, ale przyszedł Howard i od razu połamał łańcuszki. Rozumiesz? Chłopcy mieli przy sobie cały czas podróbkę. Wszędzie wiszą plakaty Szmaragdowej Księżniczki. Prawdziwy kamień musi być zawieszony na czymś. Nikt nie widział czegoś tak cudownego. Minor razem z Radą Gwardzistów znalazła w archiwum mapy z zaznaczonymi miejscami pobytów Samael. Wyjawiono najpilniej strzeżone tajemnice, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Hrabstwo Charleston należało kiedyś do rodu bardzo okrutnego. Wasza szkoła była miejscem zamieszkania ich całej rodziny. Po wojnach cyklopów i zabójstwie Richarda Charlestona – ostatniego potomka Kentów, ten teren opanowała Samael. Pałac służył największemu demonowi za dom. Z obliczeń historyków i geografów wynika, że Samael ukryła naszyjnik ze swoim życiem właśnie na tym terenie. Gwardziści, centaury, wilkołaki, wszyscy przeszukują las przyszkolny, a syreny i nurkowie zajmują się jeziorem. Podejrzewamy, że mógł się znaleźć w niepowołanych rękach. Jeżeli Salamandryci się do niego dorwali... jesteśmy skończeni – tłumaczył przejęty tą sytuacją Ben.

- Pozwólcie, że was przeproszę na moment. Muszę zobaczyć, co z Mirandą. Może jeszcze nie strzeliła aż tak dużego focha. A ty młoda, nie próbuj się w to wszystko mieszać. Powinnaś być ukarana już za samo włamanie się do katakumb – powiedział przygnębiony Max, kierując się do sąsiedniego pokoju.

W mojej głowie wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. Moja rodzina znalazła się w niebezpieczeństwie. Zabiję Amandę! Przysięgam! Moja siostra jest tak bezmyślna!

- To może ja już lepiej pójdę – odparł Realfing, chcąc udać się do drzwi wyjściowych.

- Nie! – krzyknęłam odruchowo. Mężczyzna popatrzył na mnie z nieukrywanym zdziwieniem.

Szmaragdowa KsiężniczkaWhere stories live. Discover now