Prawda

488 9 18
                                    

Nadszedł ten czas, powoli wchodzę w dorosłość, dodając do swojej listy kolejną przeżytą wiosnę. Dziś kończę 18 lat.

Otworzyłam oczy, leżąc w łóżku przykryta kołdrą po samą szyję. Tępo wgapiona w sufit nade mną obmyślałam plan dzisiejszego dnia. Moje dogłębne planowanie przerywały powiadomienia na telefonie. Miałam ochotę go wyłączyć, ale wiedziałam, że jeśli chociaż ruszę nogą to wypadnę z rytmu i skupienia, w jakim aktualnie się znajdowałam. Dziś jak nigdy wcześniej pragnęłam zostać w łóżku. Miałam dosyć imprez, chciałam w końcu odpocząć. Wiedziałam jednak, że Emily mi nie odpuści i prędzej czy później wyważy drzwi mojego pokoju z tekstem "co ty odpierdalasz"?

Wolałam tego uniknąć, więc pogrążona w totalnym chaosie, zmusiłam się do wstania. Założyłam swój czarny szlafrok wiszący na krześle i nierozgarnięta zeszłam na dół na śniadanie.

- Witamy w gronie dorosłych, wszystkiego najlepszego! - Ciepły i łagodny głos mojej mamy wdarł się do moich uszu.

- Wcale nie czuje się dorosła, jestem taka sama jak wczoraj. - Odparłam, przecierając zaspane oczy.

- Nie da się być takim jak wczoraj. Dziś już jesteś innym człowiekiem, zmienionym przez zdobyte doświadczenie z dnia poprzedniego. - Zoe uśmiechnęła się, stawiając przede mną talerz po brzegi wypełniony tostami. - Smacznego. - Dodała po chwili.

Oho, filozof się jej odpalił, już wiem po kim to mam.

Usiadłam przy stole, przysuwając bliżej krzesło. Pożerałam wzrokiem zapiekane kanapki, marząc tylko o jednym...kawa. Nie ma lepszego uczucia niż porządny zastrzyk kofeiny z rana.

- Peggy! - Zawołał piskliwy głosik dobiegający zza moich pleców. - Proszę, zrobiłam ci laurkę. - Mała Laura podbiegła ciągnąc za sznurek mojego szlafroku i podając mi małą różową karteczkę.

Na pierwszej stronie namalowana była śliczna czerwona róża z podpisem "sto lat". Po otworzeniu laurki ukazały się krótkie, ale treściwe życzenia.

"Zdrowia szczęścia pomarańczy, niech Ci Nick dziś nago tańczy".

Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Mam wrażenie, że teraz wszystko jak na złość, będzie mi o nim przypominać.

- Piękne życzenia. Sama pisałaś? - Wolałam się upewnić.

- Nate mi trochę pomógł. - Odparła dziewczynka, radośnie kołysząc się na boki.

- Naprawdę śliczne, dziękuję. - Uśmiechnęłam się życzliwie. Laura odbiegła od stolika i zaczęła bawić się lalkami ułożonymi na dywanie.

- Co tam napisała? - Zapytała zaciekawiona kobieta, podchodząc bliżej i nachylając się nad moim ramieniem. Już miałam otwierać ponownie karteczkę, żeby pokazać jej dzieło siostry, ale przypomniałam sobie, że mama nie ma pojęcia, kim jest Nick. Wolałam uniknąć zbędnych pytań, więc zacytowałam jej, treść życzeń zamieniając imię Nick na "ktoś". Musiałam wymyślić coś na szybko, a nic innego nie przychodziło mi do głowy.

Kobieta zaniosła się szczerym śmiechem, opierając się jedną ręką o stół.

- No ładnie, chyba muszę poważnie porozmawiać z Natem. - Ponownie zachichotała, wracając do przygotowywania posiłku.

Całe swoje skupienie skoncentrowałam na odciąganiu nieprzyjemnych wspomnień wczorajszego wieczora. Wypierałam z pamięci istnienie Nicka i jego wpływ na moje życie. Czułam się jak komputer, który usuwa niepotrzebne dane.

- Dobra ja lecę do pracy, jeszcze raz wszystkiego najlepszego. Baw się dobrze! - Krzyknęła mama z korytarza, kiedy zakładała beżowy żakiet, a mała Laura ubierała buciki.

*Black Rose*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz