Desperacko sprawdzałam telefon w nadziei, że ktoś odpisał. Od kilku dobrych dni, nie miałam żadnego kontaktu z nikim z grupy. Wszyscy się na mnie wypięli, jak bym zrobiła im, nie wiadomo jaką krzywdę. Do szkoły też nie chodziłam. Dostałam od lekarza kilkudniowe zwolnienie i zalecenie, aby się nie przemęczać.
Podeszłam do toaletki i delikatnie zerwałam opatrunek z czoła. Rana nie była jakoś bardzo duża, lekkie stłuczenie, nic poważnego. Mama w końcu o wszystkim się dowiedziała. W końcu ciężko było ukryć do połowy wgniecione auto i szramę na pół czoła. Odebrała to wyjątkowo łagodnie, jak na osobę, która dobry miesiąc temu straciła pracę i przejmowała się kontrolnymi badaniami w szpitalu. Po tak długim czasie uznałam, że to odpowiedni moment, aby z nią o tym porozmawiać. Zmieniłam gazę i zeszłam na dół, gdzie Zoe jak zwykle, krzątała się, robiąc pranie i sprzątając resztę domu.
Przeszłam z grobowym spokojem przez cały pokój, siadając przy jadalnianym stole. Miałam wtedy bardzo skupiony wyraz twarzy, bo przez ten cały czas myślałam, jak zacząć tę rozmowę.
Dobra, jedziemy z tematem.
- Możemy porozmawiać? - Spytałam, wlepiając wzrok w tę samą ryskę co niegdyś Nate, aby zagłuszyć krzyk niepokoju w mojej głowie.
Kobieta zerknęła na mnie zza rogu kuchennego progu, zakołysała się i podeszła bliżej mnie z neutralną miną.
- A o czym chcesz pogadać? - Zarzuciła na ramię ścierkę, którą wcześniej wycierała blat. - No chyba nie jesteś w ciąży? - Momentalnie zbladła, a niewielki uśmiech na jej twarzy zamienił się w definicję przerażenia.
Moja matka była dość nowoczesną kobietą i na pewno przyjęłaby dość spokojnie taką wiadomość. Jednak ja nigdy nie widziałam się w roli matki i nie planowałam dzieci, a na pewno nie w wieku 18 lat.
- Nieee, spokojnie! O to nie musisz się martwić. - Przyznam, że nieco zaskoczyło mnie, że w ogóle przeszło jej to przez myśl. - Widziałam się z ojcem. - W końcu wypaliłam, nie mając odwagi spojrzeć jej w oczy.
Zawsze, gdy o nim wspominałam, miałam przed oczami te kilka niezbyt przyjemnych sytuacji z jego udziałem. To był właśnie między innymi powód, dlaczego nie chciałam mieć dzieci. Bałam się, że zafunduję im takie życie, jakie miałam ja, że będę niewystarczająca.
- To chyba już wolałam wieść, że zostanę babcią. - Kobieta usiadła na krześle obok mnie, głośno wydychając powietrze.
Skoro już zaczęłam, to musiałam kontynuować.
- Powiedział, że cię zwolnili. To prawda? - Musiałam to od niej usłyszeć.
- Peggy... - Zaczęła, ale jej przerwałam. Naprawdę nie miałam ochoty wysłuchiwać teraz jej głupich wymówek.
- Tylko proszę bądź ze mną szczera. - Mruknęłam, uprzedzając jej odpowiedź.
Kobieta chwilę się zawahała, ściągając ścierkę z ramienia, po czym nerwowo zaczęła trzeć niewidzialną plamę na stole.
- To prawda. - Westchnęła ciężko.
Bałam się, że właśnie taką odpowiedź usłyszę. W tym wszystkim bolało mnie tylko to, że mnie okłamywała.
- Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś?
Powoli podniosłam wzrok na jej skruszony wyraz twarzy.
- Bałam się, jak zareagujesz. - Odparła, spoglądając na ścianę. Zrobiła to tylko po to, aby nie patrzeć mi w oczy.
To najgłupsze wytłumaczenie, jakie usłyszałam. Przecież bym jej nie zostawiła, a tym bardziej, wyzywała, jaką to ona fatalną matką nie jest. Poświęciła wystarczająco dużo zarówno dla mnie, Laury, jak i dla Nate'a. Najważniejsze było to, że przy nas była, niestety to mogło się niedługo zmienić.
CZYTASZ
*Black Rose*
Random"Wolę umrzeć raz i być z tobą niż umierać każdego dnia po trochu bez ciebie." ~~~ Młoda dziewczyna spotyka na swojej drodze chłopaka, który wywraca jej życie do góry nogami. Jak się później okazuje jest on zamieszany w intrygę pewnej szajki na, któr...