Powrót króla

451 13 13
                                    

Pov: Nick

Odchodząc spod jej domu, nie sądziłem, że widzę ją ostatni raz. Gdybym wiedział, że tak potoczą się sprawy, nie dałbym jej odejść. Stałbym pod drzwiami jak zbity pies i czekał na wybaczenie. Tak bardzo chciałem wyjaśnić sytuację, która była jedną wielką pomyłką.

Po raz kolejny spieprzyłem sprawę. Po raz kolejny, kurewski raz zjebałem.

Tyle razy ją odrzucałem, a zarazem chciałem z nią kontaktu. Przy niej czułem się wolny od wszelkich zmartwień. Jednak z każdą, chwilą czułem, że coraz bardziej się zatracam. Dochodziło do momentów, kiedy nie mogłem przestać o niej myśleć. Stawała się sensem i motywacją do wstania z łóżka. Pamiętam, jak pierwszy raz spotkałem ją na tej przeklętej kręgielni. Intuicja mi podpowiadała, że skądś ją znam. Nie mogłem jednak sobie przypomnieć, w którym etapie mojego życia pojawiła się po raz pierwszy. Zabawnie wyglądała, kiedy udawała, że mnie nie obserwuję. Uciekała spojrzeniem, kiedy tylko natrafiła na moje. Wyglądała przekomicznie, a jej reakcja tylko mnie nakręcała. Nie będę ukrywać, jestem pozerem. Musiałem się popisać. Nie spodziewałem się jednak, że ona również posiada kilka asów w rękawie i uwielbia rywalizację. W taki sposób zaczęła się nasza wspólna przygoda, która przypominała wyścig szczurów o miano tego najlepszego. Na początku traktowałem to jako zabawę, poza tym miałem okazję spędzić z nią czas. Jednak później zacząłem lubić ten jej zmienny charakterek. Z natury byłem wybuchowym człowiekiem i łatwo można było wyprowadzić mnie z równowagi. Jej się to wybitnie udawało. Jak wczoraj pamiętam jej drugą najgłupszą decyzję w życiu. Oddanie swojej wolności w zamian za odkupienie moje i Nate'a. Poświęcenie, za które nie umiałem się odwdzięczyć. Niestety w głowie utknęły mi też słowa "nienawidzę cię". Powtarzały się w mojej głowie jak mantra. Nawiedzały mnie w snach i na jawie. Wtedy po raz pierwszy straciłem kontrolę. Poznałem Alexis, która stała się, kolokwialnie mówiąc, moją odskocznią. Nie chciałem mieć z Peggy nic wspólnego. Pragnąłem zapomnieć, ale nie dało się w momencie, gdy nawiedzała mnie jak duch. Wszędzie słyszałem jej imię, jakby cały świat się na nie uparł. Do tej pory żałuję, że rzuciłem w nią tą przeklętą szklanką. Po tej akcji wróciłem do domu i nie potrafiłem sobie wybaczyć, że emocje przejęły nade mną kontrolę. Kiedy myślałem, że wszystko wróciło do normy, znów coś musiało się spieprzyć. Żałuję, każdego złego słowa wypowiedzianego w jej stronę, żałuję bardziej, gdy już jej nie ma. Pomyśleć, że mogłem to naprawić, zatrzymać ją.

(Kilka tygodni wcześniej)

Od kilku dni nie mogę połapać się ze szczęścia. Peggy zrobiła pierwszy krok, który ja bałem się wykonać. Jak dziecko z podstawówki stchórzyłem. Jednak teraz świat stał się z lekka inny, mniej chujowy. Nie umiałem kochać, było to dla mnie coś nowego. Dziwne uczucie, chęci podarowania tej dziewczynie całego świata. Przez ostatnie dni bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Ona się zmieniła i ja się zmieniłem, oboje byliśmy już innymi ludźmi.

Obudziłem się rano znad wyraz dużą motywacją do działania. Musiałem porozmawiać z Natem o tej całej sytuacji i zerwać kontakt z Alexis. Ta dziewczyna strasznie mnie blokowała, jeśli chodzi o Peggy. Nie przepadała za nią i za wszelką cenę, chciała wykluczyć ją z mojego życia. Jeśli zależało mi na poważnej i zdrowej relacji, musiałem zerwać wszelkie kontakty z rudowłosą. Umówiłem się z nią w Fairy Club. Było to dla nas najbardziej dostępne miejsce, żeby się spotkać podczas jej godzin pracy.

- Czy ona zawsze musi się spóźniać? - Warknąłem pod nosem, niecierpliwie zerkając na zegarek.

Opierałem się o bok mojego auta, wypatrując rudej czupryny. Jak zwykle musiała pojawić się z dobre dziesięć minut po umówionym czasie.

*Black Rose*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz