Świąteczne Życzenie

393 7 1
                                    

~~~~*Rok temu*~~~~

Pov: Fabio

Kolejne święta spędzone w tym przeklętym mieście. Mam już serdecznie dosyć ubierania palmy zamiast choinki. Strojenia się jak pajac i wspólnego jedzenia kolacji, jakby nie można było tego robić codziennie.

Jaka to jest zabawna zbieżność zdarzeń. Człowiek ma pieniądze i może za nie kupić praktycznie wszystko. Kupi stół, prezenty, potrawy i choinkę. Może nawet kupić ludzi, którzy siądą z nim przy stole, ale są rzeczy bezcenne. Rodzina, moją stała się grupka przyjaciół. Grupa ludzi, którym ufam, którzy podobnie jak ja nie mają nikogo i jeden za drugiego jest w stanie w ogień skoczyć.

Do uroczystej kolacji pozostało zaledwie kilka godzin, a ja wciąż nie miałem prezentów. Założyłem szybko buty i zjechałem na dół windą, nie informując o niczym Peggy. Zazwyczaj mówię jej, że gdzieś wychodzę i liczę, że ona też to robi. Lojalność to podstawa zdrowej i silnej relacji. Jeśli jej nie ma, wszystko się sypie.

Wsiadłem do auta i podjechałem do pobliskiej galerii w nadziei, że uda mi się znaleźć coś na szybko. Tak, mógłbym zlecić kupowanie prezentów odpowiednim ludziom, ale ten raz do roku poświęcę się, aby osobiście coś wybrać dla najbliższych.

Wszystko wyglądało inaczej, wszędzie światełka, choinki i błyszczące łańcuszki. Zupełnie inaczej niż kilka miesięcy temu, kiedy byłem tu z Peggy na zakupach. Pojawił się odwieczny problem, co im kupić na prezent? Mężczyzna będzie się cieszył z pary gaci i skarpetek, ale ona? Była żywą zagadką logiczną i nie, nie mówię tu o rozpinaniu stanika.

Ta kobieta ma wszystko, o czym można marzyć. Zarabia tyle, że byle jaki naszyjnik jej nie zadowoli. A ja jestem prostym facetem, którego kreatywność ogranicza się do wręczenia bukieciku czerwonych róż.

Stałem tak w samym centrum galerii pod ogromną choinką, rozglądając się po banerach reklamowych, szukając czegoś, co wpadnie mi w oko.

Może kupię jej koronkową bieliznę?

Trochę zbyt seksistowskie.

Podążając za tradycją, odwiedziłem jubilera. Siedziałem już tam dobrą godzinę i naprawdę nie miałem innego pomysłu. Skończyło się na tym, że kupiłem jej zegarek i parę złotych kolczyków z diamencikami. Jednak wciąż miałem wrażenie, że to za mało.

Zacząłem się bez celu szwendać, pochłaniając zapach świeżo przygotowywanych pierników. Uczucie waty cukrowej w płucach po czasie zaczęło być męczące. Zdążyłem kupić chłopakom po butelce dobrego whisky i kilku małych upominkach, które rzuciły mi się w oczy, kiedy stałem już w kasie. Zapakowałem wszystko do auta i wróciłem do apartamentu, aby wszystko powsadzać do torebek i owinąć w papier prezentowy. To też nie należało do moich mocnych stron. Siedziałem tak na kanapie w pół mroku z nożem do papieru w ręku, mając na sobie tylko spodnie garniturowe. Odchyliłem się na oparcie i wziąłem głęboki wdech, tłumiąc ból. Na piersi miałem małe rozcięcie, które jakże walecznie zdobyłem podczas ostatniej misji. Nie chciałem o tym nikomu mówić, bo jak by to brzmiało. Fabio Coletti, został draśnięty nożem przez zamaskowanego napastnika. Moje nazwisko trochę zobowiązywało, a takie historyjki stawiałyby mnie w złym świetle. Poza tym nie chciałem martwić Peggy. Nieudolnie zaszyłem otwartą ranę, znieczulając się szklanką whisky z lodem. Mając już dosyć patrzenia się w martwy punkt, wstałem i podszedłem do okna, rozpościerającego się na całą ścianę. Sięgnąłem dłonią do kieszeni garniturowych spodni, wyciągając starej generacji telefon z klapką. Wybrałem jedyny numer z listy i przyłożyłem urządzenie do ucha, nasłuchując sygnałów. W końcu nieznośne pikanie ustało, a w słuchawce zaczęła narastać cisza.

*Black Rose*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz