Impreza

217 22 0
                                    

-Panie przodem-powiedział Brando otwierając nam drzwi do domu w którym odbywała się impreza. Wraz z otwartymi drzwiami zobaczyłam tłum ludzi, hałas i zapach mieszkanki alkoholu i tytoniu. Szłam za Kiki.
-Jest i on! No i piękne panie oczywiście...-przywitał nas gospodarz.
-Leo-przedstawił się chłopak podając na rękę. Był wysoki, miał ciemne włosy, lekki zarost i brązowe oczy.
-Sara-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Bawcie się, pijcie, tańczcie, korzystajcie!-zaśmiał się po czym został"porwany" przez jednego z gości.
-Jeśli czegoś potrzebujecie, jestem dla was!-krzyknął.
-No i pogadane, typowy Leo-zaśmiał się Brando-Chodźcie, wypijemy coś-powiedział, a my ruszyłyśmy za nim przeciskając się przez tłum. W kuchni na wyspie kuchennej stały ułożone w rzędzie shoty, wypiliśmy każdy po jednym. Dla mnie-abstynentki to dosyć mocny zastrzyk alkoholu, ani się obejrzałam, a moi towarzysze czekali na mnie żeby wypić kolejną kolejkę.
-Moja ulubiona piosenka, zatańczymy!-krzyknęła Kiki gdy z głośników wybrzmiewała piosenka Katy Perry „last friday night". To dosyć stary utwór, dziwie się, że jest jej ulubionym. To pewnie taka gra, pretekst żeby zatańczyć z Brando. No i co mnie to obchodzi? Cholera, Sara! Miałaś się ogarnąć.
-Pijemy?-zapytał jakiś random stojący obok z uniesionym kieliszkiem. Skoro proponuje. Przechyliłam szkło i w ten sposób rozpoczęłam z nieznajomym dwuosobową kolejkę. Po kilku głębszych, kiedy to zrobiło mi się trochę wesoło uznałam, że zatańczę, niestety złapanie równowagi stało się dla mnie nie lada wyzwaniem, w końcu kiedy to prawie upadłam na ziemie zostałam „złapana" przez jakiegoś chłopaka.
-Oo, pani już ma chyba dość na dzisiaj-zaśmiał się.
-Co?! Ja dopiero zaczynam!-oburzyłam się.
-Haha, Jestem Phil-przestawił się.
-Sara-odpowiedziałam starając się wyglądać trzeźwo.
-Zatańczymy? Obiecuje, będę cię trzymał. Nie upadniemy-powiedział szeroko się śmiejąc. Zobaczyłam teraz rząd jego równych, białych zębów. Tańczyliśmy w rytm muzyki, rzeczywiście chłopak trzymał mnie dosyć mocno.
-Masz bardzo ładne oczy-powiedział wciąż się uśmiechając. Czy to, ze się ciagle uśmiecha ma oznaczać, że ze mnie kpi? A może jestem tak pijana, że tylko mi się wydaje, że się uśmiecha?
-A ty zęby-wypaliłem. Chłopak się zaśmiał. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę jak nietypowy, acz oryginalny komplement sprawiłam chłopakowi.
-Głośno tutaj, pójdziemy na górę?-zaproponował.
-Pytasz a wiesz!-powiedziałam po czym pociągnęła Phila za sobą, można trzymając jego dłoń. Idąc po schodach zdałam sobie sprawę, że jestem turbo pijana i nie mam pojęcia gdzie jest Brando i Kiki. Znaleźliśmy wolny pokój, usiedliśmy na łóżku „po turecku", na przeciwko siebie.
-Całkiem słodko wyglądasz jak jesteś pijana-powiedział
-A wiesz jak wyglądam jak nie jestem?-zapytałam. W tamtym momencie zabrzmiało to trochę dziwnie. Tak jakbym rzadko bywała trzeźwa.
-Nie, ale chętnie to zmienię. Zostajesz na noc?-zapytał
-A chcesz?-odpowiedziałam. Chyba nie kontrolowałam tego co mówię. Chłopak się zaśmiał.
-Nie wiem co powinienem odpowiedzieć, żebym nie wyszedł na łajdaka-odpowiedział.
-Łajdaka? Cóż to za średniowieczne określenie-zaczęłam się śmiać.
-Średniowieczne? Obrażasz mnie-odpowiedział, lecz uśmiechał się głęboko patrząc mi w oczy.
-Aa...co mi tam-powiedziałam po czym zbliżyłam się do chłopaka i go pocałowałam. Zaplotłam ręce na jego szyi. Chłopak chwycił moją talię tak, aby mnie położyć pod nim.
-Co tu się dzieje?!-do pokoju nagle wszedł Brando. A on co tu robi? Phil momentalnie się ode mnie oderwał.
-Brando?-zdziwił się Phil. Ze względu na mój stan nietrzeźwości zajęło mi trochę zanim się zorientowałam do się dzieje.
-Brando, natychmiast stad wyjdź. To jest mój moment-powiedziałam próbując się podeprzeć na łokciach. Chłopcy spojrzeli na mnie niezrozumiałe. Sama nie wiedziałam o co mi chodziło z tym momentem.
-Ona jest pijana-stwierdził Brando.
-Bystry jesteś-powiedziałam.
-Nic złego przecież nie robimy-powiedział Phil na co ochoczo przytaknęłam.
-Sara, wiesz co się w ogóle wokół ciebie dzieje?-zapytał Brando.
-Oczywiście!-powiedziałam z wyjątkowa pewnością tego co mówiłam.
-Dobra Brando, jeśli czegoś potrzebujesz to mów, jeśli nie to...pogadamy później-Phil pospieszał kolegę, co chyba rozwścieczyło Brando.
-Stary! Przecież ona jest pijana, nie wie co robi!-powiedział
-Co ty? Dlaczego ci zależy na obcej dziewczynie?-zapytał. Ja tracąc siły na podpieranie się, położyłam się wygodnie oglądając co raz to zacieklejszą wymianę zdań.
-Jak możesz tak wykorzystywać pijaną dziewczynę?-powiedział Brando z niedowierzaniem.
-Jak wykorzystywać?! Co ci wie dzieje? Do niczego by nie doszło, panuje nad sytuacja. Sara mi się podoba to...sobie leżymy i gadamy. Przyszedłeś w złym momencie po prostu.-tłumaczył się Phil.
-Podoba ci się? Ile się znacie? Godzinę?-zapytał
-Nawet nie-odpowiedziałam. Dopiero po chwili zorientowałam się, że pogarszam sytuacje i to jest ten moment kiedy zakończę ta dyskusje.
-Brando, idź do Kiki. Zostaw nas samych-powiedziałam
-Nie ma mowy, że cię tu zostawię z nim-powiedział Brando po czym ruszył w naszą stronę i chwycił mnie za rękę.
-W tym momencie to ty jesteś nachalny-powiedział Phil.
-Nie wtrącaj się-odpowiedział Brando lekko mnie szarpiąc do wyjścia.
-Puść ją! Szarpiecie ją, nie widzisz?-powiedział Phil wstając za mną.
Do pokoju wszedł Leo.
-Co wy robicie?-zapytał trzymając butelkę piwa.
-Następnym razem uważaj kogo zapraszasz na imprezę-powiedział Brando zmierzając wzrokiem Phila. Po woli dochodziło do mnie co się dzieje.
-Co ty gadasz, stary?-odpowiedział zdziwiony Phil.
-To moja wina, nie kłóćcie się. Jestem pijana, poniosło mnie. Pocałowałam Phila i...i to wszystko. Nic złego się nie stało-odpowiedziałam
-Ale mogło się stać-powiedział pod nosem Brando.
-Może ja się wytłumaczę...-zaczął Phil.
-Nie-przerwałam mu chcąc uniknąć kolejnej kłótni.
-Gadałam sobie z Philem, spodobał mi się. Wszystko co się stało, nie było wbrew mojej woli. Brando, wyolbrzymiasz. Nie chce żebyś się kłócił z kolega przeze mnie. Szczególnie, ze nie macie powodów do sprzeczki. -odpowiedziałam
-Nie wiem co jest grane, jakaś chora akcja chyba. Proszę tylko uważajcie na ściany i bez rozlewu krwi-powiedział Leo po czym wyszedł.
-Pogadamy w domu-powiedział Brando.
-W domu?-zdziwiłam się.
-Mieszkamy razem-odpowiedział Phil. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam.
-Dobra, noc jeszcze młoda. Zapomnijmy i chodźmy się bawić-powiedziałam po czym wyminęłam chłopaków i wyszłam z pokoju. Uznałam, że w tej sytuacji najlepiej będzie odpuścić i zapomnieć.

Zawsze będę przy tobie Where stories live. Discover now