Wieczorek

99 11 0
                                    

Zamówiliśmy jedzenie, więc wszyscy czekaliśmy już w jadali. Każdy z kimś rozmawiał oprócz mnie. Miałam wrażenie, że przez to jak się zachowywałam nikt nie chce spędzać ze mną czasu. Nie dziwie im się. Sama zawaliłam, a im wszystkim się dostaje.
-Brando, pójdę się przebrać. Trochę chłodno mi-powiedziałam do chłopaka siedzącego obok mnie.
-Chcesz moją bluzę?-zaproponował.
-Nie, nie. Zaraz wrócę-powiedziałam po czym wstałam od stołu. Poszłam do naszego pokoju. Zamiast się przebrać to usiadłam na łóżku i patrzyłam przez duże okno, a właściwie drzwi tarasowe, które znajdowały się naprzeciwko.
-Mogę?-usłyszałam głos Phila. Spięłam się.
-Nie wiem czy powinieneś tu być-powiedziałam odwracając się.
-Chciałem tylko sprawdzić czy wszystko ok. Tak nagle wyszłaś-powiedział
-Wszystko ok-odpowiedziałam krótko i oschle po czym znowu odwróciłam głowę w stronę okna.
-To chyba ja powinienem być obrażony-powiedział na co zmarszczyłam czoło i odwróciłam się w jego stronę. Nic nie powiedziałam. Po prostu patrzyliśmy się na siebie.
-Nie jestem obrażona.-powiedziałam cicho.
-Jedzonko przyjechało!-usłyszeliśmy głos Darcy z dołu.
-Wróciliście do siebie z Darcy?-zapytałam szybko.
-Chodź jeść-chłopak zignorował moje pytanie i wyszedł.
Szybko się przebrałam i zeszłam na dół.
Na stole rozłożone już były pudełka z pizzami i kilka butelek napoju.
-Kto chce grzańca?-zapytał Charlie z kuchni.
Wszyscy jednogłośnie zgłosili chęć. Oprócz mnie. Nigdy nie piłam grzańca.
-A ty co?-zapytała Kiki
-Nigdy nie piłam tego...-powiedziałam
-No to chyba czas najwyższy na twój pierwszy raz!-krzyknęła Kiki nalewając mi napój.
-Jakby cię miało szybko...jakby zrobiło ci się gorzej, to cię odprowadzę do pokoju-powiedział Brando szeroko uśmiechnięty na co ja tylko się zaśmiałam.
O dziwo wieczór przebiegł bardzo fajnie. Być może to zasługa alkoholu, ale w końcu się rozluźniłam. Krótko po północy poszliśmy do swoich pokojów.
-Jeśli chcesz mogę spać na dywanie. Wyglada całkiem przytulnie-powiedział Brando.
-Nie!-stanowczo zaprzeczyłam. Nie wiem skąd aż tak szybka reakcja.-Noce są zimne...podłoga jest zimna...niewiadomo kiedy dywan był czyszczony...-jąkałam się. Brando się zaśmiał.
-Racja. Cieplej nam będzie we dwójkę-powiedział na co się prawdopodobnie zarumieniłam.
Brando już leżał w łożku i przygotowywał się do spania. Ze mnie zaczął schodzić alkohol. Było mi bardzo przyjemnie. Czułam się zrelaksowana. Położyłam się obok chłopaka.
-To nie był mój ostatni raz z grzańcem.-stwierdziłam. Brando oparł się na ramieniu w moją stronę.
-Potrzebowałaś tego.-odpowiedział
Uśmiechnęłam się do chłopaka i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Dzięki Brando. Że jesteś.-powiedziałam. Chłopak zbliżył się do mnie i mnie czule pocałował.
Na następny dzień obudziłam się dosyć późno. Zapewne to dlatego, że na zewnątrz było dosyć ciemno ze względu na warunki pogodowe. Mieliśmy dzisiaj zaplanowane narty, ale już widzę, że nic z tego. Brando jeszcze spał, wiec po cichu wyszłam z pokoju. Kiedy wychodziłam z pokoju usłyszałam śmiech w pokoju Phila. Wygłupiali się. Poczułam zazdrość, co było głupie. Phil jest szczęśliwy z Darcy. Ja jestem szczęśliwa z Brando. Proste. Na dole w jadalni siedziała Kiki, James, Charlie i Finn.
-O! Kto tak wcześnie wstał?-zapytał ironicznie James.
-Późno poszłam spać-wytłumaczyłam nalewając sobie sok.
-Ciekawe dlaczego...-zaśmiał się Finn
Popatrzyłam na niego...groźnie.
-Co to znaczy?-zapytał James
-Miłego śniadania!-krzyknęłam wychodząc z jadalni i kierując się z powrotem do pokoju. Nie chce mi się odpowiadać na pytania „zatroskanego" brata.
-Gdy wróciłam do pokoju Brando akurat zakładał koszulkę.
-Jakie plany na dziś?-zapytałam
-Właśnie napisałem na wspólnym czacie co robimy w taka pogodę. Prognozy pokazują, że przez cały dzień ma sypać-powiedział
-Jakaś anomalia pogodowa-powiedziałam podchodząc do okna. Gdy tak stałam przy oknie Brando podszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu.
-Wygląda na to, że zostajemy w domku-powiedział po czym zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Odwróciłam się do niego.
Wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Odsunęliśmy się od siebie.
-Tak?-powiedział Brando
-Czemu nie odczytujesz moich wiadomości?-zapytał Phil wychylając się zza drzwi. Brando zdziwiony spojrzał na telefon.
-Problemy z siecią...-odpowiedział. Phil spojrzał na mnie.
-Jak będziecie gotowi to zejdźcie na dół. Ogarniemy jakiś plan na dziś-powiedział po czym chwile popatrzył na mnie smutno i wyszedł. Brando spojrzał na mnie.
-Jakiś dziwny był, nie?-powiedział zdziwiony Brando.
-Yyy...tak. Może zestresowany. Na pewno jako gospodarz chciałby nam zapewnić jakaś rozrywkę, a co tu robić w taka pogodę-powiedziałam.
-No tak. Chociaż nie ma się czym przejmować. Przecież nie ma wpływu na pogodę.-powiedział Brando ubierając się.

Zawsze będę przy tobie Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang