Mój bałagan

110 11 2
                                    

Następnego dnia rano przy śniadaniu dostałam SMS. Wiedziałam, że to od Phila. Wczoraj w ogóle się do niego nie odzywałam, nie odpisywałam i odrzuciłam połączenie chyba z trzy razy. Spojrzałam na ekran telefonu. „hej, możemy się dzisiaj spotkać i porozmawiać?". Zrobiło mi się głupio, bo prawdopodobnie Phil przeze mnie myśli, że zrobił coś nie tak. Do kuchni weszła Kiki. Odpisałam szybko „Tak. W parku za 30 minut".
-Hej...przywitała się cicho z lekkim uśmiechem.
-Cześć-odpowiedziałam i udawałam, że robię coś ważnego na telefonie.
-Chciałabym porozmawiać-powiedziała dosiadając się
-Za chwile wychodzę, muszę się jeszcze ogarnąć-powiedziałam wstając. Dziewczyna nie odpowiedziała. Ruszyłam w stronę drzwi swojego pokoju, ale zanim do niego weszłam zatrzymałam się. Gdy się odwróciłam zobaczyłam Kiki wciąż siedząca przy stole ze spuszczona głowa. Westchnęłam.
-Pogadamy wieczorem-powiedziałam z lekkim uśmiechem. Blondynka spojrzała na mnie
-Dobrze-powiedziała także delikatnie sie uśmiechając.
Udałam się na spotkanie z Philem. Nie wiem co chce mu powiedzieć, nie wiem na jakiem etapie w życiu jestem i kim on dla mnie jest. Chłopak stał przy niewielkiej fontannie z mały bukietem różowych tulipanów. Uśmiechnęłam się na widok chłopaka mimowolnie.
-Hej...-powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
-O Cześć-powiedział i pocałował mój policzek.-Dla ciebie-dodał i wręczył mi kwiaty.
-Piękne, dziękuję-odpowiedziałam.
-Przejdziemy się?-zapytał
-Jasne-rzuciłam szybko i ruszyliśmy w głąb parku.
-Chciałbym żebyś wiedziała, że jeśli zrobiłem coś nie tak...może trochę za szybko...to przepraszam. Wiem, że nasza relacja jest dosyć kręta...-w tym momencie mu przerwałam.
-Nie zrobiłeś nic złego. Nie chodzi w ogóle o ciebie-powiedziałam
-W takim razie...czy coś się stało?-zapytał
-Ostatnimi czasy mam trochę mętlik w głowie. Dużo się dzieje i mam wrażenie, że nie radzę sobie z tym wszystkim tak jak powinnam. Nie chce, żebyś mnie zrozumiał źle. Jesteś super i ten wieczór...był jednym z najlepszych w moim dotychczasowych wieczorów-zaśmiałam się.
-Aż tak?-odpowiedział śmiejąc się chłopak.
-Miewam koszmary od jakiegoś czasu, a tej nocy z tobą...w ciągu całej nocy nic złego mi się nie przyśniło.-powiedziałam-Ale...to się dzieje za szybko. Wiem, sama chciałam, ale...myśle, że powinniśmy przestać się spotykać-powiedziałam zatrzymując się i spoglądając w oczy chłopakowi. Miał smutny, niezrozumiały wyraz twarzy.
-Sara...-zaczął, ale nie wiedział co powiedzieć.
-Muszę pierwsze ułożyć sobie życie zanim pozwolę komuś się w nim pojawić. Na razie...sama nie wiem na czym stoję, nie chcę przenosić swoich problemów na ciebie-powiedziałam
-Razem damy rade... nie musisz sobie z tym radzić sama. Pomogę ci...-powiedział
-Doceniam to, ale...to mój bałagan. Sama sobie z tym muszę dać rade-powiedziałam.
-Nie chce cię zmuszać do niczego. Oczywiście jeśli uważasz, że tak będzie lepiej, to muszę to zaakceptować-powiedział. Przyznam, ze trochę zaskoczyła mnie dojrzałość chłopaka. Widziałam jednak, że jest lekko zdezorientowany. Nie tego oczekiwał od naszego spotkania.
-A czy...planujesz w przyszłości spróbować?-zapytał. Nie znałam odpowiedzi na jego pytanie. Nie chciałam mu tez robić nadziei.
-Cóż...chciałabym, ale nie potrafię ci teraz na to pytanie odpowiedzieć. Nie chce tez żebyś czekał. Żyj. Jeśli mamy ze sobą być, jeśli mamy spróbować...to spróbujemy. Ale teraz...nie czuje tego. Nie czuje, żeby to był ten moment-powiedziałam. Mówiąc to wszystko czułam trochę, że robię to z obowiązku, a nie dlatego, że chcę.
-Dobrze. Skoro taka jest twoja decyzja...to dobrze.-powiedział z lekkim acz wymuszonym uśmiechem.
-Pójdę już. Nie musisz mnie odprowadzać...-powiedziałam to z jak najmilsza intonacja, aby czasem nie zabrzmieć chamsko.
-To do zobaczenia, mam nadzieje-powiedział po czym mnie przytulił. Odwzajemniła uścisk. Zrobiło mi się potężnie smutno. Miałam wrażenie, że się zaraz popłaczę i to nie dlatego, że ostatnimi czasy jestem niestabilna emocjonalnie, ale dlatego, ze miałam wrażeniem, że żegnam się z nim na zawsze. Nie dałam mu nawet szansy. Szansy, którą chciałam mu dać, bo...mi zależy.
-I życzę ci wszystkiego dobrego-wypaliłam na koniec. Nie wiem dlaczego przedłużałam. Tak bardzo nie chciałam rozstawać się z chłopakiem, bo wiedziałam, że nie będziemy mogli się znowu zobaczyć. A przynajmniej nie na osobności. Co prawda moglibyśmy zostać przyjaciółmi, ale czy to by do czegoś prowadziło? Skoro i jemu i mnie zależy? A może to oznacza, że chłopak powinien dostać ode mnie szanse, albo to ja od niego? Pytanie jednak czy chce wchodzić w nowy związek, zaczynać coś nowego kiedy to stare sprawy i nowe problemy nie pozwalają mi ruszyć z miejsca.

Zawsze będę przy tobie Where stories live. Discover now