Słodka Sara

67 5 1
                                    

Wróciłam do mieszkania. Wiedziałam, że już wszyscy będą. Przez ostatnie 3h przesiedziałam w bibliotece. Nawet nie wiem kiedy zleciał ten czas. Odpisałam Brando, że w natłoku przygotowań do imprezy zapomniałam mu napisać, żeby wpadł i że się spóźnię, bo muszę coś załatwić na mieście. Wiem, fatalna wymówka, ale potrzebowałam chwili żeby zebrać myśli. Weszłam do mieszkania zamarznięta. Zanim pojawiłam się w salonie gdzie wszyscy już czekali wzięłam kilka głębokich wdechów.
-Cześć wam!-przywitałam się. Brando szybko do mnie podszedł i pocałował mnie w czoło.
-Czemu nie odbierasz telefonu?-zapytał ze zmartwiona miną. Spojrzałam ukradkiem na Kiki. Siedziała ze spuszczona głową. James to zauważył
-Chyba była jakaś kłótnia współlokatorek. Nie przejmuj się Brando. Dziewczyny mieszkające ze sobą musza czasem oczyścić atmosferę-zaśmiał się James. W sumie to trochę uratował mnie z opresji.
-Ale już wszystko gra-dodałam po czym uśmiechnęłam się do Brando. Chłopak chwycił mnie za rękę i zaprowadził do stolika.
-Trzymałem dla ciebie miejsce obok mnie- rzucił Brando odsuwając mi krzesło.
-Doceniam-zaśmiałam się
-To co? Mamy komplet, możemy otwierać to gruzińskie wino z Francji?-zapytał James wyciągając duża butelkę czerwonego wina spod stołu. Zdziwiłam się.
-Gruzińskie wino z Francji? To ma sens...-powiedziałam sarkastycznie.
-Jakbyś się nie spóźniła to byś usłyszała historie tej nazwy-odezwała się Darcy. Momentalnie spojrzałam na nią. To pierwszy raz kiedy zwróciłam na nią uwagę od dawna. Trzymała się z Philem za ręce. Pomyślałam, że to strasznie nieporęczne trzymać się za ręce siedząc przy stole.
-Historia nie jest taka ciekawa. Po prostu Charlie kupił gruzińskie wino na wymianie we Francji. Koniec historii-powiedział Finn.
-Ominąłeś kilka szczegółów-dodał Charlie.
-No właśnie, szczegółów. Szczegóły nie są ważne.-powiedział Charlie nalewając wszystkim po kolei wino. Gdy chciał nalać do mojego kieliszka chwyciłam go delikatnie za rękę.
-Ja dziękuję-uśmiechnęłam się
-Nie pijesz, kochanie?-zdziwił się Brando.
-Jesteś w takim szoku jakbym conajmniej była uzależniona od alkoholu-zaśmiałam się do chłopaka.
-Uzależnienie od alkoholu to raczej nie powód do śmiechu-zwróciła uwagę Amelia. Spojrzałam na nią. Powiedziała to oschle, z wyższością jakby czuła się urażona.
-Nie miałam nic złego na myśli, Amelia-powiedziałam na swoją obronę.
-Taką mam też nadzieję-skwitowała i napiła się wina.
-Tak bez toastu?-zapytałam. Nie mogłam się powstrzymać od tej uwagi. Atmosfera się delikatnie spięła. Wszyscy popatrzyli na Amelię, której najwyraźniej zrobiło się głupio.
-Coś prędko ci do tego alkoholu- zaśmiał się James przez co atmosfera się rozluźniła. No prawie...Amelia ewidentnie wciąż była spięta.
-W takim razie wnoszę toast za rozkwitającą miłość Phila i Darcy.-powiedziała Amelia unosząc kieliszek.
-Złamałaś zasady dobrego stołu pijąc przed toastem, wiec to ja wzniosę toast-powiedziała Kiki i wstała z kieliszkiem. Nie wiem dlaczego, ale momentalnie wszyscy inni tez wstali, w tym ja. Sprawiło to, że nasze spotkanie które miało być imprezą stało się aż dziwnie eleganckie.
-Wznoszę toast za Sarę i Brando. To taka piękna para.-powiedziała blondynka. Zmarszczyłam czoło patrząc na nią. Wiedziałam, że zrobiła to tylko, aby uciszyć Amelię.
-W co dzisiaj gramy?-zapytał Phil co dało mi pretekst żeby na niego spojrzeć. Mimo, że nie bywa u nas rzadko to dawno go nie widziałam.
-Może Sara wybierze? Ona lubi pogrywać-powiedziała Amelia. O co jej dzisiaj chodzi? Zazwyczaj siedzi cicho...
-Co masz na myśli?-zapytał Brando.
-Nic konkretnego-ucięła szybko dziewczyna. Zirytowało mnie to.
-Idę do łazienki-wyszeptałam na ucho Brando i wstałam od stołu.
-Wszystko ok?-zapytał chłopak chwytając mnie za rękę. To było takie słodkie z jego strony. Tak się o mnie martwił...jest idealny pod każdym względem. Dlaczego więc mam w głowie Phila?
Popatrzyłam na niego z uśmiechem po czym skinęłam głową.
Gdy wychodziłam z łazienki przed drzwiami stała Kiki. Miała smutny wyraz twarzy.
-Przepraszam-powiedziała cicho. Westchnęłam.
-Nie mam na to Kiki siły już. Widzisz co się dzieję. Nie sądzę żeby prawda spowodowała, że będzie jak dawniej. Nie wiem co spowoduje że będzie jak dawniej...-powiedziałam uciekając wzrokiem.
-Sara...-wyszeptała blondynka
-Idę do nich, bo zaraz Brando zacznie się niepokoić. Widzi, że coś jest nie tak-powiedziałam po czym ruszyłam w stronę salonu.
Wieczór ciągnął się w nieskończoność. Gdy już wszyscy wyszli zaproponowałam Brando, żeby został na noc.
-Sara...-zaczął chłopak kiedy ja szukałam swojej piżamy.
-Tak?-zapytałam zajęta szukaniem.
-O co pokłóciłaś się dzisiaj z Kiki?-zapytał.
-O sprzątanie. Nie umiemy dojść do zgody w tym temacie-skłamałam, ale nie miałam innej wymówki.
Słyszałam że chłopak wstał i idzie w moim kierunku, więc się odwróciłam do niego. Chwycił mnie delikatnie w talii i pochwalił się nade mną tak, że nasze czoła się prawie stykały.
-Jeśli się słabo dogadujecie...może wprowadzisz się do mnie?-zaproponował. Pomysł chłopaka był o tyle beznadziejny, że Phil jest jego współlokatorem, więc myślę że w żadnym scenariuszu to nie skończyłoby się dobrze.
-Kiki i ja przyjaźnimy się. Dobrze mi się z nią mieszka, kłócimy się czasem, ale to normalne. Mimo wszystko to zdrowa relacja-wybrnęłam. Brando uśmiechnął się delikatnie po czym mnie pocałował.
-Fajnie, że zostaje na noc-szeroko się uśmiechnął na co ja przygryzłam wargę z uśmiechem.
-Ja też się cieszę-odpowiedziałam prawie szepcząc i patrząc mu w oczy. Pogłaskał mnie po policzku i wyszeptał.
-Moja słodka Sara...

Zawsze będę przy tobie Where stories live. Discover now