Arogancki manipulant

171 14 0
                                    

Rano obudził nas dzwonek do drzwi, zaspana poszłam otworzyć. Przed drzwiami ku mojemu zdziwieniu stał James-mój brat.
-Oo-powiedziałam mrużąc oczy od światła dziennego.
-No niezłe powitanie-powiedział chłopak po czym mnie przytulił.
-Przepraszam, dopiero wstałam po ciężkiej nocy. Wejdź...-zaprosiłam brata.
-Chcesz coś pic?-zapytałam wchodząc do kuchni.
-Jestem po dosyć długiej podróży, może śniadanko?-zaproponował. Cały James...
-Jakieś życzenia jeszcze?-zapytałam
-Poproszę jajka z bekonem, tosty i sok pomarańczowy-zaśmiał się. Uderzyłam go żartobliwie ścierką kuchenną.
-Może jeszcze pasta z awokado, tuńczyk i szakszuka?-zaśmiałam się
-Słuchaj Sara, nie chce niedomówień. Na samym początku powiem ci czemu przyjechałem-powiedział.
-Potrzebuje schronienia na kilka dni-zaczął
-Co?!-przerwałam mu prawie wypluwając sok.
-Spokojnie...-znowu zaczął, ale przerwała mu Kiki wchodząca do kuchni.
-Oo Kiki, to James, mój brat-powiedziałam. Brunet wstał i podał dziewczynie dłoń.
-Kiki-dziewczyna się przedstawiła z lekkim, zawadiackim uśmiechem. Spojrzałam na nich ze skrzywiona miną.
-Nie przeszkadzajcie sobie, ja tylko wezmę sok-powiedziała Kiki wciąż patrząc się na mojego brata. Podałam jej sok, żeby cała procedura przebiegła szybciej. Kiedy dziewczyna się ulotniła wróciłam do rozmowy z Jamesem.
-No więc?-pośpieszałam chłopaka czekając na wyjaśnienia.
-Nazbierało mi się kilka problemów. Zrezygnowałem z mieszkania w Birmingham. To cholernie drogie miasto-powiedział
-Mama wie?-zapytałam
-Sara, ile my mamy lat? Po co ją martwić? Przecież sam sobie dam rade. Niech sobie z ojcem spokojnie żyją w wielkiej Ameryce-powiedział jakby miał do nich o coś pretensje.
-Coś mi się nie zgadza. Co z twoja praca? Studiami?-zadawałam pytania.
-Studia skończyłem, prace...też skończyłem...-odpowiedział
-Jak to skończyłeś studia? Rok wcześniej?-zapytałam
-Tak, skończyłem studia. Mam ci pokazać dyplom? Poza tym, to nie Stany...tutaj inaczej wyglada edukacja.-odpowiedział.
-To na co brałeś pieniądze od mamy? Skoro już masz dyplom, nie pracujesz?-wciąż dociekałam prawdy. 
-Bo nie pracuje w zawodzie obecnie, zreszta...Sara! Na litość boska! Mamy tylko siebie, nie możesz mi chociaż raz w życiu pomoc?!-chłopak podniósł głos. Przewróciłam oczami.
-Ile chcesz zostać?-zapytałam
-Do tygodnia-odpowiedział.
-Mama powinna wiedzieć...-zaczęłam
-Czy możesz...zacząć myśleć i zachowywać się jak dorosły człowiek? Oni maja swoje problemy. Nie mieszaj ich w moje. Proszę cię tylko o dach nad głowa na kilku dni. Potem  zniknę, jak chcesz to może nawet na zawsze-powiedział
-James! Co ty mówisz! Po prostu chce wiedzieć! Pojawiasz się nagle znikąd, nie mamy kontaktu i jak gdyby nigdy nic chcesz u mnie mieszkać! Poza tym, nie mieszkam sama jak widziałeś, wiec nie mogę dać ci odpowiedzi teraz-powiedziałam
-Ja się zgadzam jakby co-powiedziała Kiki wychodząc z pokoju.
-AHA-odpowiedziałam patrząc wściekła w kierunku dziewczyny.
-Czyli problem jest w tobie-powiedział James patrząc na mnie.
-We mnie?! Nie bądź śmieszny. Jeszcze tylko brakuje, żebyś zadzwonił do mamy i jej powiedział, że cię wyrzuciłam z mieszkania-powiedziałam
-A nie?-zapytał z lekką kpiną.
-Nie!-krzyknęłam. Byłam zła na to jak James postawił mnie przed współlokatorka.
-Słuchajcie, to może na rozluźnienie atmosfery i załagodzenie rodzinnych sporów zjemy dzisiaj razem obiad? Co wy na to?-zapytała Kiki. Popatrzyłam na dziewczynę niezrozumiałe. Nie chciałam jeść, ani rozmawiać więcej z Jamesem. Zawsze taki był-arogancki manipulator. Może nie zawsze...odkąd się wyprowadził...wielki świat go zmienił.
-To może zaprośmy jeszcze znajomych? Może Brando...-zaproponowałam. Zrobiłam to umyślnie, aby zdenerwować Kiki.
-Jasne-dziewczyna nieoczekiwanie się zgodziła. Co jest z nimi nie tak?! A może to ze mną?! Tak naprawdę sama nie wiem na co byłam zła. Spojrzenia jakie kierowali do siebie James i Kiki jeszcze bardziej mnie rozwścieczyły. Widziałam między nimi napięcie. Uśmiechali się do siebie, zerkali co chwile...Jeszcze tylko brakuje żeby Kiki przespała się z moim bratem.
————————————————————————
Dzień dobry🤠
Pomyślałam, że trochę krótkie te moje rozdziały. Mam już kilka szkiców, których raczej nie będę przerabiać, więc od teraz będę dodawać w każdy piątek po dwa rozdziały 😇
Enjoy🥰

Zawsze będę przy tobie Where stories live. Discover now