Jestem z tobą

155 13 0
                                    

Zapadła cisza. Nasza wymiana zdań przyjęła nieoczekiwany obrót zdarzeń.
-To możemy już pójdziemy...-powiedziała Amelia.
-Czekajcie. -powiedziała Kiki.-Jak wyjdziecie teraz i rozstaniemy się pokłóceni to już będzie to nasza tradycja, patrząc na nasze spotkania ostatnio. -dodała
-Ja już nawet nie wiem o co dokładnie jesteśmy pokłóceni-powiedziała Darcy
-Chyba najwiecej do powiedzenia ma Phil w tym temacie-powiedział James.
Phil siedział ze spuszczonym wzrokiem.
-Słuchajcie, przepraszam wszystkich was za to co usłyszeliście. Zachowałem się nieelegancko, przyznaje. Sara, możemy porozmawiać na osobności? Proszę?-chłopak spojrzał na mnie. Widać było w jakim napięciu czeka na odpowiedź. Po spojrzeniach wszystkich widziałam, że mają szczerą nadzieje, że się zgodzę. Oprócz Brando, który siedział z założonymi rękoma i patrzył w jeden punkt. Jako jedyny dzisiaj stanął po mojej stronie, nawet Kiki się nie odezwała.
-Będziesz go tak trzymać w niepewności? No dalej, idź z nim pogadać-poganiał mnie brat.
-Akurat ty w tej sprawie nie masz nic do gadania-odpowiedziałam.
-Nie chce z toba rozmawiać, Phil. Dzisiaj tylko Brando był ze mną, reszta uważała cię za świętoszka, a mnie za tą najgorszą.-powiedziałam
-Sara, co ty wygadujesz...przecież...-zaczął James.
-Jesteś jak nasz ojciec. Zawsze musisz powiedzieć dwa słowa. Możesz dać mi skończyć? To w ogóle nie dotyczy ciebie, to nie są twoi znajomi, czemu się wtrącasz w moje życie skoro nawet w nim nie uczestniczysz?- Powiedziałam spokojnie, lecz zirytowana tym, że James wciąż mi przerywa i się wtrąca do nie swoich spraw. Spojrzałam na Phila, chłopak wstał.
-W takim razie, dziękuje za obiad i...cześć-powiedział po czym wyszedł. Reszta też wstała i zaczęła się zbierać. Amelia mnie przytuliła.
-Będzie dobrze Sara. Jak coś, pisz-powiedziała po czym lekko się uśmiechnęła
-Dzięki.-powiedziałam
-A co do dzisiaj. Jeśli będziesz miała ochotę to możemy iść do kina, czy coś...-powiedział Brando.
-Jasne, będziemy w kontakcie.Pa-powiedziałam
Po tym jak goście wyszli usiadłam w kuchni zrezygnowana.
-Sara, chce żebyś wiedziała, że jestem z tobą. Tak, nie odezwałam się, nie broniłam cię, bo...twoja kolacja z Brando nie jest mi na rękę. Wiem, że między mną i nim nigdy nic nie będzie, ale to wciąż boli jak...widzę, że przyjaciółka się z nim spotyka. Dlatego też chciałam przedstawić Phila w dobrym świetle i się nie odezwałam. Przepraszam, po słowach Brando zrozumiałam, że wszyscy się mylą. Phil źle postąpił. Jeśli chodzi jednak o twoja dzisiejsza randkę z Brando, to idź. Nie przejmuj się mną, nie mogę ci zakazać niczego. Szczególnie, że nie zbuduje swojego szczęścia na czyimś nieszczęściu. A w zasadzie to nawet nieszczęściu dwóch osób. A jeśli mogę coś ci doradzić...nie musisz mnie słuchać, ale nie byłabym sobą jakbym nie wspomniała... Pogadaj z Philem, mimo wszystko. Nie warto mieć niezałatwione sprawy-powiedziała Kiki trzymając mnie za ręce. Wszystkiemu przyglądał się James.
-Dzięki Kiki-odpowiedziałam. Naszła mnie bezsilność i niemoc. To chyba wynik zmęczenia, ciężka noc, jeszcze cięższy poranek i ten tragiczny obiad. Kiki wróciła do swojego pokoju.
-Masz świetnych przyjaciół i znajomych-powiedział James siadając obok.
-James, nie mam siły teraz na pogaduszki. Wiem co chcesz powiedzieć, że mi się świetnie układa, że mam super ludzi wokół siebie, że ty tak łatwo nie miałeś...ale nie zapominaj...-James mi przerwał
-Wcale nie chciałem tego powiedzieć. I nie zapomniałem co przeszłaś, nie zapomniałem o Davidzie i...tym wszystkim-powiedział-Po prostu...uważam że powinnismy żyć jak siostra i brat, a nie jak obcy. Nie odzywamy się do siebie. Nasz jedyny kontakt to video rozmowa trwająca 5 min, bo „mama każe". Chce wiedzieć co się dzieje w twoim życiu. Chce nadal spełniać role starszego brata. Chce wiedzieć jak jakiś palant cię zrani. Tak jak to zrobił Phil.-powiedział James. Spuściłam głowę. Po moim policzku popłynęła łza.
-To...lubię Phila. Ale to wszystko...jestem tym zmęczona. Tymi wyrzutami sumienia. Będąc z kimś innym mam wrażenie, że zdradzam Davida.-powiedziałam.
-David cię bardzo kochał. Chciał żebyś ułożyła sobie życie bez niego. Oczywiście nie możesz o nim zapomnieć, ale musisz iść dalej.-powiedział James z troską w głosie.
-Mam sny. David jest w nich taki...okropny. Jest zazdrosny, każe mi obiecywać, że go nie zostawię, chce mi zrobić krzywdę, krzywdzi moich bliskich-zaczęłam mówić coraz szybciej. Czułam, że wpadam w atak paniki. James szybko mnie przytulił. Wtuliłam się w szerokie ramiona brata.
-Już dobrze.-mówił głaskając mnie po głowie.
-Nie pozwolę, żeby ktokolwiek ci zrobił krzywdę-dodał.

Zawsze będę przy tobie Where stories live. Discover now