Jego ramiona

143 12 0
                                    

...Phil patrzył na mnie niezrozumiale.
-Sara, jeśli...-przerwał mi.
-Proszę, daj mi powiedzieć-tym razem to ja przerwałam jemu.
-Nie chce ci opowiadać całej historii...nie mam na to siły, siły psychicznej. W każdym razie miewam koszmary związane z moim byłym chłopakiem, który nie żyje. Wczoraj spotkałam się z Brando...całowaliśmy się. Nie wiem czy coś do niego czuje, być może po prostu poczułam się komfortowo przy nim. Wiem, że to co mówię może ci się wydawać chaotyczne, nie wiesz o co mi chodzi, ale...ja sama jestem zagubiona. Nie wiem jak mam się zachować w tej sytuacji. Wydawało mi się, że...po śmierci Davida już nie będę mogła ułożyć sobie życia z kimś innym. To byłoby takie...nie fair-mówiłam mając już policzki mokre od łez. Całe moje emocje puściły...Phil patrzył na mnie ze zdziwieniem. Kontynuowałam.
-Poznałam Brando, podobał mi się. Nadal mi się podoba...chyba. Może po prostu byłam nim zauroczona, bo wydawał się taki...nie umiem znaleźć dobrego słowa-zaczęłam się miotać-za dobry? Za dobry dla mnie. Przystojny, zabawny, miły i jeszcze inteligentny. Potem pojawiłeś się ty...pojawił się bałagan w mojej głowie, bo nie wiem co czuję...i...to wszystko dzieje się za szybko. I jeszcze mój brat...-powiedziałam po czym schowałam twarz w dłonie. Phil mnie natychmiast przytulił. Jego duże ramiona objęły mnie całą. Gdy się trochę uspokoiłam odsunęłam się delikatnie, podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Patrzył na mnie zatroskany.
-Sara...-wyszeptał. Nie mówił dalej. Chyba nie wiedział co powiedzieć. W objęciu chłopaka było mi tak...dobrze, bezpiecznie, komfortowo, że nie chciałam się odsuwać. Chciałam zostać z nim. Nie czułam wyrzutów sumienia mimo, że wiedziałam, że nie jestem w porządku co do Brando. Nie jestem w porządku co do siebie. Kiedy zebrałam się, aby w końcu coś powiedzieć i otrzeć łzy odsunęłam się i jeszcze raz popatrzyłam na chłopaka. Zdałam sobie sprawę, że trochę nam to zajęło. Ta cała scenka.
-Jeśli chcesz możemy wrócić. Nie musimy iść na miasto-powiedział Phil. Pokiwałam głową na znak, że chce wracać.
-Ale nie do mieszkania. Mogę iść do ciebie?-zapytałam. Sama byłam zdziwiona moją wypowiedzią, Phil jednak tylko delikatnie się uśmiechnął.
-Oczywiście-powiedział
Poszliśmy do chłopaka. Przez całą drogę zastanawiałam się czy spotkamy Brando. Byłoby to bardzo niezręczna sytuacja, ale nie chciałam wracać do mieszkania i spędzać tego wieczoru sama. Czułam się tak dobrze przy Philu, chciałam być z nim.
-Wejdę pierwszy, otworze ci balkon. Mam pokój na parterze. Tak w razie jakby w salonie byli chłopcy. No chyba, że chcesz się zobaczyć teraz z Brando...-powiedział Phil.
-Nie, twój pomysł jest dobry-odpowiedziałam. Poszłam za budynek według wskazówek Phil, zaczęło do mnie dochodzić co się właśnie dzieje i jakie podejmuje ryzyko. Co pomyśli i co najważniejsze poczuje Brando jeśli nas zobaczy. Zobaczyłam otwarte drzwi balkonowe a w nich Phil. Szybko weszłam do środka.
-I jak? Byli chłopcy w salonie?-zapytałam
-Nie, nie ma ich w mieszkaniu-powiedział zadowolony z takiego obrotu spraw.
-Będę musiała jutro porozmawiać z Brando. Nie chce być w stosunku do niego nie fair.-powiedziałam i usiadłam na łóżku. Phil na chwile wyszedł z pokoju jednak chwile potem wrócił z winem i dwoma kieliszkami. Uśmiechnęłam się widząc co trzyma w rękach.
-Znasz mnie lepiej niż myślałam-zaśmiałam się.
-Wiem co dziewczyny lubią-odpowiedział z szarmanckim uśmiechem. Wybuchłam śmiechem widząc jego minę. Dopiero po chwili zorientowałam się, że chyba jestem odrobine za głośno.

Zawsze będę przy tobie Donde viven las historias. Descúbrelo ahora