Wieczór gier

207 16 0
                                    

Zbliżała się 19, według wskazówek Kiki nie starałam się przy wybierze ubioru. Miałam jasne dżinsy i biały sweter. Nic specjalnego. Gdy zobaczyłam Kiki uznałam, że mamy trochę inną definicje „luźnego ubioru". Dziewczyna miała na sobie skórzane spodnie i siateczkowatą, obcisłą, czarną bluzkę. Do tego dosyć mocny makijaż i wyprostowane włosy. Nawet nie ważny był jej ubiór, chodziło o to, że się postarała, żeby dobrze wyglądać. Ja wyglądałam jakbym szła na zakupy.
-To twój luźny styl?-zapytała przyglądając się dziewczynie.
-Ubierałam się szybko, nie zwracałam uwagi co biorę-powiedziała szukając kolczyków w półkach.
-Doprawdy?-zdziwiłam się.
-Rozmawiałyśmy o tym rano. Chce pogadać z Brando o poważnych sprawach. Musi mnie wziąć na poważnie. Niech widzi, że mi zależy-powiedziała zakładając kolczyki.
-Oczywiście zrobisz jak zechcesz, ale...jemu też powinno zależeć-odpowiedziałam. Kiki przerwała wcześniejszą czynność i na mnie popatrzyła.
-Czemu istnieje taki stereotyp, że to chłopak „wybiera" sobie dziewczynę? Czemu mi nie wypada zaprosić chłopaka na randkę? Muszę się zgadzać na tych którym się podobam. A co jeśli mi się któryś podoba? Czemu żyjemy w tym stereotypie, który nie daje nam prawa wyboru?-odpowiedziała. Widziałam, że moje słowa ją dotknęły, aczkolwiek nie powiedziałam nic złego. Chodziło mi o to, że powinno zależeć dwóm stronom, a w tym przypadku...
-Masz racje. Nie twierdze, że nie, ale...nie możesz kogoś zmuszać do miłości. Jeśli nie chce...to nie udawaj kogoś innego, żeby go przekonać. Kiki, ja cię pierwszy raz widzę tak ubraną. To nie jest twój styl, to nie jesteś ty. A poza tym. Czy ty na prawdę chcesz się związać z chłopakiem, który jest z toba za twój ubiór? To nawet brzmi kuriozalnie. Nie chce, żebyś odebrała mnie źle, ale...powinnaś być prawdziwa od samego początku. Niech cię pokocha za charakter. Jesteś dobrą osobą. Nie masz czego ukrywać pod tymi ciuchami. Oczywiście chodzi mi o...osobowość, a nie o figurę, aczkolwiek figurę masz niczego sobie.-zaśmiałam się. Blondynka spuściła wzrok.
-A co jeśli mu się nie spodobam? -zapytała.
-To znaczy, że tak miało być i ktoś kto jest dla ciebie przeznaczony na ciebie czeka.-powiedziałam.
-Ok, przebiorę się-powiedziała i ruszyła w stronę swojego pokoju.
Stałyśmy pod drzwiami mieszkania czekając aż ktoś nam otworzy. Zakładam, że idziemy na domówkę. W zasadzie do teraz nie wiem na co się pisze. Otworzył nam Phil. Spotkałam się z nim wzrokiem. Poczułam to niezręczne napięcie.
-Hej...Wejdźcie-powiedział po czym przepuścił nas w drzwiach.
-Siemano-przywitał się Brando wstając z kanapy. Nie było innych ludzi. Czyli jednak nie domówka... -Szczerze nie spodziewałem się, że przyjdziecie-zaśmiał się Brando.
-Mamy blisko. Możemy jeszcze wrócić-powiedziałam
-Nie, Haha. Zapraszamy. Poznajecie Finn'a. Dopiero teraz dostrzegłam wysokiego, ciemnowłosego chłopaka.
-Sara-przedstawiłam się, a zaraz za mną Kiki.
-To mieszkacie w trójkę?-zapytała Kiki.
-W zasadzie to jest jeszcze Charlie, ale...w sumie nawet nie wiem gdzie jest teraz. Napijecie się piwa?-zaproponował Brando.
-Jasne-odpowiedziała szybko Kiki po czym poszła za chłopakami do kuchni. Ja usiadłam w salonie na kanapie. Obok mnie usiadł Phil.
-Jak tam?-zapytał
-Dobrze. Jutro mamy wolne, wiec musi być dobrze-zaśmiałam się nerwowo. Czy ja się stresuje rozmawiając z nim? Co ja w ogóle właśnie powiedziałam?
-Właśnie my też, stad ta propozycja Brando. W ogóle...tak niezręcznie zaczęliśmy znajomość-powiedział nawiązując do ostatniej imprezy.
-Czy ja wiem czy niezręcznie...raczej nietypowo. Myśle, że w tamtym momencie czuliśmy się wyjątkowo komfortowo-odpowiedziałam z uśmiechem.

Zawsze będę przy tobie Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ