~7~

774 52 61
                                    

Pov Ranboo

Ranboo po wstaniu wyciągnąłem mojej tymczasowej szafy jakieś w miarę ładne ciuchy aby nie narobić wstydu dziewczynie. Poszedłem się ubrać i jak zawsze założyłem maskę i okulary a następnie zszedłem na dół aby coś zjeść. W kuchni zastałem Y/n.

- Masz zamiar tak iść? - zapytałem wskazując na jej koszulkę w kwiatki.
- Nie, nie chciałam na razie ubierać koszuli bo zaraz bym ją ubrudziła - wzruszyła ramionami i kontynuowała jedzenie tosta.
- Mogę jednego? - zerknąłem na jej talerz.
- Weź se - odpowiedziała a ja wziąłem kanapkę i poszedłem jeszcze ogarnąć kilka rzeczy. Gdy skończyłem wyszedłem z pokoju mało co nie nie powodując, że siostra Sapnapa wpadła prawie z impetem na ścianę. W ostatniej chwili podłożyłem dłoń pod jej plecy i zatrzymałem.
- Boże przepraszam - szepnąłem widząc, że dziewczyna się kompletnie tego nie spodziewała tak samo jak ja.
- To moja wina mogłam nie stawać w takim miejscu. Dziękuję.
- Idziemy? - zapytałem odsuwając się od niej.
- Tak, właśnie po ciebie szłam - zaśmiała się.
- Swoją drogą ładnie wyglądasz alee - rozwiązałem jej niepoprawnie związany krawat po czym jaszcze raz go zawiązałem - Już.
- Dzięki - westchnęła cicho. Poszliśmy na dół ubrać buty a następnie wyszliśmy.

Na boisku, bo tam właśnie było zakończenie, było sporo osób. Lekko się zestresowałem widząc taką ilość ludzi ale Y/n widząc to stanęła bliżej mnie aby dodać mi otuchy. Po kilkunastu minutach dziewczyna wyszła na środek aby odebrać świadectwo. Wróciła do mnie z szerokim uśmiechem na ustach i mocno mnie przytuliła. Lekko zdziwił mnie ten gest ale go odwzajemniłem przypominając sobie co wczoraj powiedział mi Karl.

- Jestem bardzo z ciebie dumny - oparłem brodę na czubku głowy dziewczyny.
- Dziękuję - wyszeptała a po chwili się ode mnie odsunęła a ja zauważyłem łzy w jej oczach.
- Nie płacz - otarłem jej łzę z polika a ona się zaśmiała.
- To ze szczęścia.
- W takim razie to dobrze - położyłem jej dłoń na ramieniu i dalej słuchaliśmy przemów i innych podobnych. Po ponad godzinie wyszliśmy ze szkoły, miałem właśnie zabrać dziewczynę na lody ale zatrzymał nas niebieskooki brunet delikatnie wyższy od Y/n.
- Kto to jest? - zapytał już z jakimś wyrzutem.
- Ranboo, mój przyjaciel. Przyszedł ze mną bo Nick nie miał czasu - odparła lekko zestresowana.
- Spróbuj jej tknąć.. - zwrócił się do mnie a ja lekko nachyliłem się do niego.
- Uważaj na słowa to po pierwsze a po drugie na to co robisz - zagroziłem mu.
- Bo? - wyśmiał mnie.
- Michael, daj spokój - Y/n spojrzała na chłopaka.
- Chodź - zwróciłem się do niej i bez słowa odeszliśmy stamtąd.

Skip time kilka dni

Wszystko było okej pomijając Y/n której zachowanie i humor mnie martwiło, szczególnie po spotkaniach z jej chłopakiem. Nie ukrywam, nie podobało mi się to a Sapnap dobijał wszystko olewając siostrę i odmawiając jej kiedy chciała z nim porozmawiać mówiąc, że ma inne rzeczy na głowie.

- Mógłbyś się trochę ogarnąć - mruknąłem widząc, że brunet znowu siedzi w telefonie.
- Ale o co ci chodzi? Jak znowu masz się czepiać o to samo to lepiej w ogóle się nie odzywaj - burknął.
- Będę się o to czepiał bo chciałbym jej jakkolwiek pomóc ale mnie nawet do niej nie dopuszczasz - powiedziałem patrząc na niego.
- Ale nie w ten sposób no, to jest do cholery moja siostra! - podniósł na mnie głos.
- Przyjrzyj jej się Nick. Nie widzisz, że przez niego cierpi i stara się to ukrywać? Jesteś jej bratem, powinieneś z nią porozmawiać - powiedziałem lekko głośniej będąc już wkurzonym na chłopaka przez jego zachowanie.
- Może ci się poprostu wydaje - mruknął olewając to co powiedziałem.
- Wydaje kurwa? Wiesz co? Możesz se tak mówić ale ja jestem pewny swojego i wiem, że ona..- poczułem jak łzy mi napływają do oczu - z pewnością zasługuje na kogoś lepszego niż on.
- Czemu krzyczycie..? - zapytała zaspana Y/n wchodząc do salonu. Kompletnie zapomniałem, że położyła się spać aby odpocząć, bo źle się czuła.
- Nie krzyczymy tylko wymieniamy się poglądami - mruknął Sapnap nawet nie patrząc na mnie ani na nią. Bez słowa ubrałem buty i wyszedłem z domu nie mogąc znieść tego wszystkiego. Chodziłem po mieście dobre 2 godziny więc wyszło na to, że wróciłem dopiero wieczorem.

Może tak miało być? (Ranboo x Reader)Where stories live. Discover now