~24~

435 32 9
                                    

Pov Y/n

Wstałam o 5 rano, zaspana podreptałam do łazienki aby się ubrać i przyszykować do wyjścia. Wilbur miał wylądować chwilę przed 8 więc musiałam być około 7 na lotnisku aby na spokojnie się wyrobić z wszystkim. Zaraz po ogarnięciu się zeszłam na dół wraz z walizka wcześniej upewniając się, że na pewno mam wszystko w bagażu podręcznym. Gdy tylko weszłam do kuchni został mi wręczony talerz z moimi ulubionymi płatkami. Podziękowałam Dreamowi i usiadłam aby zjeść. Po jakiś 20 minutach gotowi wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę na lotnisko, z racji iż było wcześnie rano a ludzie jechali do pracy były lekkie korki lecz na szczęście dojechaliśmy o planowanym czasie.

- Do zobaczenia za tydzień - objął mnie Nick po czym rozczochrał mi włosy.
- Miłej i bezpiecznej podróży Y/n - uśmiechnął się do mnie blondyn również zamykając mnie w szczelnym uścisku.
- Dziękuje i do zobaczenia - posłałam im uśmiech a następnie udałam się ku wejściu na lotnisko ciągnąc za sobą walizkę.

Jakiś czas później byłam w drodze do poczekali. Kontrolę przeszłam pomyślnie z reszta jak zawsze. Gdy tylko usiadłam na plastikowym krzesełku przyszła do mnie wiadomość od Wilbura, że już idzie do mnie. Kilkanaście minut później szatyn zjawił się tuż obok mnie. Do odlotu naszego samolotu zostały 2 godziny więc wykorzystaliśmy ten czas na rozmowy oraz zjedzenie czegoś małego przed odlotem. Lot minął spokojnie bo oboje przespaliśmy sporą część niego.

- To co? Wieziemy cię do twojego chłoptasia? - zapytał Wilbur gdy wyszliśmy z lotniska.
- On nie jest moim chłopakiem! - uderzyłam go w ramię a on się roześmiał.
- Okej, okej. Żartowałem tylko - odsunął się delikatnie ode mnie dla bezpieczeństwa - Znasz adres prawda?
- Tak - odparłam.

Pov Ranboo

Gdy obudziłem się było po 10. Prowadziłem wczoraj stream'a do późna co było powodem tego, że mimo po teoretycznie wystarczającej ilości godzin snu wciąż byłem zaspany. Poszedłem zjeść śniadanie a następnie ogarnąłem się do stanu codziennego. Nie miałem dziś za wiele w planach więc po prostu wyszedłem z psem na krótki spacer. Po niecałych 30 minutach byłem z powrotem w domu. Wchodząc ponownie do pokoju rozglądnąłem się po nim i stwierdziłem, że przydałoby się trochę w nim posprzątać więc zabrałem się za to. Skończyło się na tym iż siedziałem ogarniając ubrania szafie. Gdy schowałem ostatnią kupkę ubrań do półki zadzwonił mój telefon. Była to Y/n. Zaskoczyło mnie dlaczego dzwoni w porze obiadu skoro zawsze rozmawiamy wieczorami, a jeszcze dziwniejsze było to że dzwoniła na FaceTime. Odebrałem gdy tylko założyłem maseczkę, bo w końcu nie miałem pojęcia czy jest w domu a może na mieście.

- Hej, coś się stało że dzwonisz o tej porze? - zapytałem.
- Heej, a nie wiem jakoś tak. Chciałam porozmawiać - powiedziała a ja mogłem dostrzec że jest na dworze, w tle usłyszałem cichy śmiech.
- Kogo tam masz z sobą?
- Nikogo jakiś random przechodził obok poprostu - odparła - Co dziś robisz?
- Siedzę w pokoju aktualnie, skończyłem sprzątać w szafie ale poza tym to nie mam planów więc siedzę w domu a ty?
- Wyszłam sobie na spacer - powiedziała rozglądając się po okolicy jakby chciała się upewnić czegoś.
- No dobraa - powiedziałem śmiejąc się bo nasza rozmowa zaczynała wyglądać jak jakiś wywiad.
- Ładną pogodę masz - powiedziała pokazując mi perspektywę przedniej kamerki na której było widać, że stoi pod moim domem.
- Żartujesz?! - powiedziałem zrywając się z krzesła.
- Nie - roześmiała się widząc że nie dowierzam temu co zobaczyłem - Ruszysz się czy mam tu stać pół dnia?
- Już idę - wyszedłem szybko z pokoju i zbiegiem po schodach. Usłyszałem że mama mnie wolała ale zignorowałem to i wyszedłem na zewnątrz gdzie zobaczyłem Y/n. Podbiegłem do niej a następnie bardzo mocno ją przytuliłem. Dziewczyna odwzajemniła uścisk cicho się śmiejąc.
- If that ain't love then I don't know what love is! - usłyszałem po dłuższej chwili głos Wilbura.
- Ty ją tu przytargałeś? - zapytałem ignorując to co powiedział przed chwilą.
- To była jej dobrowolna decyzja - powiedział szczerząc się lecz po chwili powiedział całą prawdę - No dobra może trochę ją namówiłem ale chyba nie jesteś niezadowolony?
- Weź nic nie mów - zaśmiałem się po czym puściłem dziewczynę z uścisku. Dostrzegłem jej rumieńce na policzkach, które tylko dodawały jej uroku.
- Ranboo coś ty tak wybiegł z domu? - usłyszeliśmy głos mojej rodzicielki która wyszła przed drzwi ale po chwili została delikatnie przetrącona przez mojego psa, który zobaczył Y/n i bez zastanowienia podbiegł do niej.
- O jest i mój ulubieniec - uśmiechnęła się biorąc kundelka na ręce który radośnie zaszczekał.
- Ah tak? - odezwałem się patrząc na nią.
- Dobra kłótnie małżeńskie zostawcie na później. Ja zawijam do siebie, do zobaczenia - Will pomachał nam na pożegnanie a następnie wsiadł do auta i odjechał.
- Maruda - wymamrotała dziewczyna drapiąc psa po czym zwróciła się do mojej mamy - Dzień dobry!
- Hej Y/n, a co ty tak bez zapowiedzi? - zapytała podchodząc do nas.
- Taka mała niespodzianka dla Ranboo, nasz przyjaciel ma jeszcze sprawy do załatwienia związane z koncertem i przyleciał tydzień wcześniej, zaproponował że przy przysiadce może mnie zgarnąć z sobą więc się zgodziłam. Mam nadzieję że nie sprawię problemu - wytłumaczyła.
- Oczywiście że nie. Mówiłam że zawsze jesteś u nas mile widziana. Wejdźcie do środka, zapewne musisz odpocząć po podróży.

Dziewczyna wzięła psa a ja jej walizkę. Oboje poszliśmy na górę. Ogarnąłem kilka ostatnich rzeczy aby Y/n miała miejsce dla siebie. Zostało nam jeszcze niecałe pół godziny do obiadu według tego co mówiła mama więc spędziliśmy je u mnie w pokoju głównie na rozmowie.

- No wiesz ty co? Mnie przytuliłaś raz a mojego psa cały czas przy sobie trzymasz - mruknąłem po czym poprawiłem maseczkę.
- Zazdrosny jesteś? - zaśmiała się zerkając na psa a następnie na mnie.
- A żebyś wiedziała - udałem obrażonego ale nie spodziewałem się że dziewczyna się nabierze.
- To chodź - powiedziała po czym odłożyła pieska który najwidoczniej był zadowolony z ilości głaskania bo zszedł z łóżka i położył się na dywanie.
- Żartowałem - zaśmiałem się cicho.
- Nie to nie - stwierdziła biorąc telefon do ręki. Byłem pełen podziwu jak szybko potrafiła zmienić swój nastrój. Bez słowa zabrałem jej urządzenie a następnie odłożyłem je na parapet po czym przytuliłem Y/n do siebie.
- Głupek mały - wyszeptałem.
- Nie jestem mała.
- W porównaniu do mnie jesteś - wtuliłem się w nią nie czekając na odpowiedź. Dziewczyna dalej nie dyskutowała tylko zaczęła się bawić moimi włosami. Tęskniłem za tym uczuciem.

Hejkaa
Co tam u was? Jak nastroje?

Może tak miało być? (Ranboo x Reader)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora