~16~

609 46 18
                                    

Pov Ranboo

Rano okazało się, że Y/n miała całkowita rację i ojciec poprzedniego dnia był nie w humorze. Przeprosił ją za swoje zachowanie i normalnie z nią rozmawiał. Dogadywali się ale nie aż tak jak z moją mamą. W końcu jak to kobieta z kobietą. Następne 2 dni spędziliśmy i w domu i na mieście kupując prezenty i inne ozdoby. W dzień przed wigilią po śniadaniu zabraliśmy się za robienie pierniczków. Gdy ciasteczka były upieczone oraz ostudzone zabraliśmy się za ich ozdabianie.

- Co to jest? - Y/n zaśmiała się patrząc na mojego pierniczka.
- Renifer nie widać? - odparłem.
- To? - wskazała na brązowy lukier mający być odwzorowaniem nosa zwierzęcia.
- Tak, twoje nie są wcale lesze - prychnąłem zerkając na jej ciastka.
- No to konkurs kto zrobi lepszego piernika - uznała.
- Dobra.

Podczas naszej bitwy na najładniejszego pierniczka do domu wróciła moja mama. Z pośpiechu nałożyłem za dużo lukru na ciastko a słodka substancja również niechcący chlapnęła na dziewczynę. Przyjaciółka żeby mi oddać również ubrudziła mnie lukrem. Skończyliśmy na momencie kiedy nałożyłem na nos Y/n kawałek cukrowego czerwonego pisaka i do kuchni weszła mama.

- Piękne pierniki - powiedziała a ja kątem oka widząc jak dziewczyna ściera plamę z nosa starałem się nie roześmiać.
- A który najlepszy? - zapytałem.
- Hmm - kobieta przyjrzała się ciastkom po czym wskazała na jedną z choinek - To jest bardzo ładne.
- HA WYGRAŁAM! - krzyknęła radośnie Y/n szturchając mnie w ramię.
- Chodź tu - zacząłem ją gonić po całym domu aż nie trafiliśmy do mojego pokoju gdzie zaczęła się bitwa na poduszki.
- Dobra stop - odezwała się po kolejnej fali śmiechu.
- Zmęczyłaś się biedaczku? - zaśmiałem się pod nosem patrząc na rumieńce dziewczyny.
- Kto to mówi - uśmiechnęła się.

Skip time - następny dzień

- Możesz tą bombkę tam powiesić? - zapytała dziewczyna pokazując mi jedną z gałązek lekko ponad 2 metrowej choinki, podszedłem do niej po czym ostrożnie ją podniosłem - Zabiję cie kiedyś normalnie.
- Wieszaj ta bombkę a nie marudzisz mi jeszcze - zaśmiałem się.
- Już - powiedziała a ja postawiłem ją spowrotem na podłogę.
- Dobrze wam idzie - do salonu weszła mama patrząc co robimy.
- Dziękujemy - uśmiechnęła się dziewczyna po czym dowiesiła resztę bombek.
- Dobra to ostatnia - powiedziałem wieszając szklanego renifera.
- I nic nie potłukliśmy!
- No brawo my.

Kolejne pół dnia spędziliśmy na ozdabianiu mojej choinki w pokoju oraz pomaganiu w kuchni. Samą kolacje spędziliśmy bardzo przyjemnie i rodzinnie mimo, że Y/n nie była częścią rodziny ale moja mama jak najbardziej ją tak traktowała, bardzo mnie to cieszyło. Po kolacji poszliśmy wykonać nasze wieczorne rutyny. Gdy ja już leżałem w łóżku oglądając jakiś film na telewizorze Y/n siedziała jeszcze w łazience, lecz po niedługim czasie wróciła.

- Co oglądasz? - zapytała patrząc na ekran.
- Jakiś film włączyłem ale w sumie całkiem ciekawy - uśmiechnąłem się lekko widząc, że ponownie ma moją koszulkę na sobie - Zabrałaś mi ją czy to ta którą ci dałem?
- Wiesz, że nie wiem? - zaśmiała się zerkając na ubranie a ja przypomniałem sobie o maseczce, którą miałem cały czas na sobie więc ją zdjąłem. Byłem już tak przyzwyczajony że w pewnych momentach jej nie wyczuwałem i zapominałem że ją mam.

Pov Y/n

- Z tego co pamiętam pożyczałem ci inną - powiedział patrząc jak podchodzę do łóżka na którym leżał, momentalnie przypomniałam sobie o naszej rozmowy sprzed tygodnia.
- Był zakład to zakład - nachyliłam się nad blondynem i pocałowałam go w policzek, zauważyłam lekkie rumieńce pojawiające się na jego twarzy ale zignorowałam to i położyłam się na jego torsie przytulając go - To był świetny dzień ale wyczerpujący wiesz?
- Zgodzę się - odparł sięgając po szarą kołdrę, którą następnie nas przykrył, wkładając ręce pod materiał objął mnie i przytulił do siebie.
- Naprawdę polubiłam twoich rodziców i chyba oni mnie - odezwałam się po chwili po czym przesunęłam się delikatnie wyżej tak, że moja głowa leżała prawie na obojczyku chłopaka.
- Bardzo cię polubili a szczególnie moja mama - szepnął bawiąc się moimi włosami.
- Miałeś rację, że bardzo chciała mnie poznać - zaśmiałam się cicho po czym złapałam delikatnie dłoń Ranboo i splotłam razem nasze palce. Leżeliśmy tak chwilę w ciszy a ja przypatrywałam się tym razem fioletowym światełkom w pokoju, dawały one fajny nastrój temu pomieszczeniu.
- Lubię cię wiesz? - mruknął po kilku minutach ciszy wciąż bawiąc się moimi włosami.
- Ja ciebie też bardzo lubię Boo - uśmiechnęłam się przymykając oczy. Blondyn przytulił mnie jeszcze bardziej do siebie a ja zasnęłam w jego ramionach słysząc jego bicie serca oraz spokojny oddech. Czułam bezpośrednio jego ciepło oraz dotyk, które było czymś najprzyjemniejszym co mogłam sobie wyobrazić.

Rano

Przy przebudzaniu się towarzyszyło mi przyjemnie uczucie ciepła. Gdy otworzyłam oczy okazało się, że leżę wtulona w bok szarookiego. Chłopak mnie obejmował i gładził mnie po włosach.

- Dzień dobry - powiedział zachrypniętym głosem tuż przy moim uchu co przyprawiło mnie o motylki w brzuchu.
- Dzień dobry - mruknęłam kładąc głowę na jego klatce.
- Wyspana choć trochę? - zapytał zerkając na moją zaspaną twarz z lekkim uśmiechem.
- No można tak powiedzieć - uśmiechnęłam się widząc jak kąciki ust chłopaka się ponownie lekko unoszą.

Po kilkunastu minutach zeszliśmy na dół. Wspólnie zjedliśmy śniadanie oraz wymieniliśmy się prezentami. Ranboo powiedział mi, że da mi prezent jak wrócimy do pokoju więc cierpliwie czekałam towarzysząc innym przy otwieraniu prezentów i sama otworzyłam swoje od rodziców chłopaka. Dostałam od nich książkę oraz koc, fakt faktem bardzo standardowy prezent ale doceniłam to bo obie rzeczy były bardzo piękne a poza tym nie mogłam za dużo z sobą zabrać w drogę powrotną. Gdy wróciliśmy do siebie usiadłam na łóżku i wzięłam na chwilę telefon do ręki aby sprawdzić czy ktoś do mnie nie pisał lecz szybko odłożyłam urządzenie bo po kilku sekundach blondyn stanął przede mną z pudełkiem średnich rozmiarów w rękach.

- Proszę - powiedział wręczając mi pudełko. Usiadłam wygodniej na łóżku i rozerwałam kolorowy papier a pod nim znalazłam biało czarne pudełko.
- Co to jest? - zapytałam wyjmując karton z rozerwanego już opakowania.
- Nie pytaj tylko otwieraj - szarooki usiadł na przeciwko mnie i patrzył jak otwieram pudełko. W środku był czarny materiał, gdy go wyciągnęłam okazało się, że jest to czarna bluza z biało-czarnym kapturem i wyszytym małym "R" z koroną nad nim z przodu. Doskonale wiedziałam co to bo nawet byłam przy pomyśle projektu akurat tej bluzy do jego nadchodzącego sklepu.
- Żartujesz? - zapytałam patrząc na chłopaka.
- Nie, to pierwsza jaka wyszła i to wersja "próbna" - zrobił palcami cudzysłów w powietrzu po czym zerknął jeszcze raz na materiał z jego logo - Jest taka ogromna, bo miała być dla mnie abym zobaczył co i jak ale po kilku jej założeniach stwierdziłem że jest idealna a ze względów oczywistych nie mogę jej jeszcze nosić postanowiłem ci ją sprezentować.
- Dziękuję - przytuliłam go mocno a Ranboo odwzajemnił czyn oraz wtulił się w moje ramię.
- Bałem się, że ci się nie spodoba bo sama nie byłaś przekonana przy projektowaniu logo - zaśmiał się cicho.
- Ale nie wiedziałam, że tak świetnie wyjdzie - uśmiechnęłam się puszczając go - Mogę iść przymierzyć?
- Dawaj - usiadł pod ścianą a ja poszłam się przebrać, bluza naprawdę okazała się bardzo duża bo sięgała mi prawie do kolan.
- I jak? - zapytałam chodząc ponownie do pomieszczenia. Blondyn bez słowa wstał i podszedł do mnie - Co?
- Nic Y/n - uśmiechnął się lekko poprawiając mi kaptur będąc tym samym blisko mojej twarzy, zarumieniłam się co od razu zauważył bo pogładził mnie lekko dłonią po policzku odsuwając się.
- Jest jeszcze cudowniej niż sobie wyobrażałem.
- Dziękuję jeszcze raz.

Może tak miało być? (Ranboo x Reader)Where stories live. Discover now