~17~

586 37 15
                                    

Pov Ranboo

Czas od świąt do sylwestra spędziliśmy jeszcze w moim mieście ale na samego sylwestra postanowiliśmy się we dwójkę przejechać do Los Angeles. Miasto było tak samo piękne jak poprzednio gdy tu byłem, lecz przed końcem roku pojawiała się tu masa ozdób.
Gdy ogarnęliśmy wszystko co było potrzebne przy recepcji aby dostać kluczyk do pokoju udaliśmy się do samego pomieszczenia. Spędziliśmy pół poprzedniej nocy szukając idealnego miejsca a w dodatku udało się uniknąć tragicznie wysokiej ceny. Weszliśmy do pięknie urządzonego pomalowanego na jasny niebieski dużego pokoju, był to pokój dzienny. Tuż obok znajdowała się mała kuchnia oraz sypialnia. Po rozpakowaniu się wyszliśmy z sypialni i udaliśmy się do salonu

- Y/n uważaj - zaśmiałem się łapiąc dziewczynę za nadgarstek nim zdążyła wpaść na fotel co mogłoby się bardzo źle skończyć biorąc pod uwagę stojący obok stolik.
- Dzięki - uśmiechnęła się lekko po czym wyminęła mebel i podeszła do okna balkonowego - Ale tu pięknie.
- Widzisz miałem rację - położyłam jej dłoń na ramieniu - A co powiesz na wieczorny spacer i wrócimy tu przed północą?
- Idealny pomysł Boo - obróciła się w moją stronę a następnie mnie objęła - Dziękuję.
- Za co? - zapytałem również ją obejmując ale jedną ręką bo drugą bawiłem się jej końcówkami włosów, dziewczyna oparła brodę o mój tors aby spojrzeć mi w oczy.
- Za to, że jesteś - powiedziała lekko się uśmiechając, nic nie odpowiedziałem tylko szeroko się uśmiechnąłem - Mówiłam ci, że uwielbiam twój uśmiech?
- Y/nnn - przeciągnąłem jej imię odwracając wzrok aby się rozejrzeć po pomieszczeniu.
- Mówię tylko prawdę - zaśmiała się cicho.

Skip time

Dochodziła 23 a my aktualnie szliśmy jedną z najmniej ruchliwych uliczek w mieście aktualnie aby nie napotkać już napitych ludzi. Latarnie bardzo ładnie nam oświetlały drogę a pogoda dopisywała pomijając delikatną mżawkę padającą na nasze głowy.

- Załóż kaptur od bluzy - zwróciłem uwagę przyjaciółce.
- Nie - odparła chowając dłonie do kieszeni kurtki którą aktualnie na sobie miała.
- Będziesz miała bardziej mokre włosy niż teraz masz i się przeziębisz.
- Nie przeziębię się - dziewczyna nadal upierała się przy swoim.
- Y/n - wyprzedziłem ją lekko po czym zatrzymałem stając przed nią, założyłem jej kaptur na głowę a następnie zgarnąłem włosy, które opadły jej na twarz - Powiedziałem swoje.
- Ale..
- Zobaczysz, że będę miał rację - przerwałem jej po czym zaczęliśmy iść dalej.

Po kilku minutach poczułem delikatne dotknięcie mojej dłoni która właściwie była w rękawiczce, zerknąłem na Y/n pytającym wzrokiem ale nic nie powiedziała poprostu złapała mnie za rękę. Splotłem nasze place razem i przyciągnąłem ją bliżej na tyle, że szliśmy tuż obok siebie. Szliśmy tak aż do naszego pokoju w hotelu. Następną godzinę spędziliśmy na rozmowach i wspominaniu różnych akcji z wakacji oraz innych. 10 minut przed północą wyszliśmy na balkon obserwować fajerwerki, wróciłem na chwilę do środka aby wziąć koc Y/n aby nie zmarzła. Gdy wróciłem okryłem dziewczynę po czym ponownie oparłem się o barierkę i patrzyłem na gwiazdy, ludzie chwilowo przestali strzelać fajerwerkami bo zbliżała się północ.

- Dziękuję ale nie jest mi zimno - ściągnęła koc po czym okryła nim mnie.
- Y/n naprawdę się przeziębisz - spojrzałem na nią uważnie.
- Trudno - wzruszyła ramionami.
- Uparciuchu - westchnąłem cicho patrząc w dal i myśląc. Po chwili przytuliłem przyjaciółkę od tyłu tym samym okrywając nas obu materiałem.
- Sam jesteś nie lepszy Boo - zaśmiała się cicho. Oparłem brodę na jej ramieniu i patrzyliśmy wspólnie na fajerwerki. Nie był to może najciekawszy sylwester jakiego mogłem mieć ale był spędzony z aktualnie najważniejszą osobą w moim życiu. Wtuliłem się w szyję Y/n a w odpowiedzi usłyszałem kolejny cichy chichot.
- Wszystkiego najlepszego w nowym roku - szepnąłem.
- Wzajemnie Ranboo - uśmiechnęła się po czym położyła dłoń na moich włosach i zaczęła nie po nich głaskać.

Jakiś czas później wróciliśmy do środka, ustaliliśmy kto idzie się pierwszy kąpać i co później robimy. Oczywiste, że pierwszy do łazienki poszedłem ja bo zajmowało mi to mniej czasu, gdy zrobiłem co miałem do zrobienia wróciłem do salonu a do toalety poszła dziewczyna. Czekając na nią pościeliłem łóżko które zostało rozwalone przez nas w ciągu dnia gdy na nim siedzieliśmy oraz włączyłem film aby się ładował.

- No i kto miał rację? - zapytałem słysząc jak Y/n kaszlnęła wchodząc do pokoju.
- To jednorazowe, daj spokój - mruknęła odkładając ubrania na krzesło.
- Tak se wmawiaj - powiedziałem pod nosem - Siadaj pod kołdrę już a ja pójdę ci herbatę zrobić.
- Jejku Ranboo naprawdę nie trzeba - powiedziała zamierzając już się wykłócać ze mną, że nic jej nie jest.
- Siadaj i nie marudź - wyszedłem z pokoju po czym poszedłem do kuchni zaparzyć dziewczynie herbatę. O dziwo bardzo szybko w szafkach znalazłem wszystko co było mi potrzebne. Gdy napój był gotowy wróciłem do pokoju i wręczyłem jej go, wcześniej zadbałem aby był w idealnej temperaturze do picia.
- Dzięki - mruknęła po czym napiła się.
- Uparciuch - uśmiechnąłem się pod nosem siadając obok a następnie włączyłem film.
- Chcesz trochę? - zaproponowała mi, napiłem się trochę ale ostatecznie wyszło że wypiliśmy herbatę na pół.
- Tak źle było? - zapytałem patrząc jak odstawia kubek na szafkę.
- Nie ale to nie zmienia faktu że nic mi nie jest - usiadła spowrotem na łóżku lecz po chwili oparła głowę o moje ramię.
- Zmęczona jesteś? - zapytałem po dłuższej chwili ciszy.
- Jest okej - ziewnęła.
- Właśnie widzę - objąłem ją i oparłem swoją głowę na jej.
- No może jednak nie - szepnęła po chwili - Możemy iść spać?
- Chwila - ostrożnie wstałem aby wyłączyć telewizor i światło oraz zasłonić rolety. Po wykonaniu wszystkich czynności położyłem się obok dziewczyny i zauważyłem, że naprawdę usypia lecz nie na tyle aby nie położyć się na moim torsie.
- Ranboo? - wymamrotała gdy nas okryłem i objąłem ją tym samym przytulając do siebie.
- Słucham cię Y/n - pogładziłem delikatnie kciukiem jej plecy. Dziewczyna milczała najprawdopodobniej wsłuchując się w moje bicie serca, które nie ukrywając przy niej lekko przyspieszało.
- Czuję się bezpiecznie w twoich ramionach i zapominam o wszystkich problemach które mnie otaczają jak jesteś obok, jesteś trochę jak mój drugi dom.. - szepnęła i znowu umilkła lecz tym razem na dłuższy czas - Dobranoc Boo, śpij dobrze.

Nic nie odpowiedziałem bo zatkało mnie po jej wyznaniu. Zrobiło mi się ciepło na sercu słysząc coś takiego od niej, i szczerze mówiąc nigdy czegoś tak wspaniałego jeszcze nie czułem. Nie pomyślałem kiedykolwiek, że ktoś może się czuć przy mnie na tyle bezpiecznie i komfortowo aby zapominał o swoich problemach i traktował mnie jak priorytet w swoim życiu. Fakt byliśmy z Y/n blisko ale nigdy nie mówiła mi co tak dokładnie czuje a teraz gdy to usłyszałem byłem pewien, że zrobię wszystko aby była szczęśliwa i nie pozwolę nikomu jej skrzywdzić. Była dla mnie zbyt ważna.
Pocałowałem ją w czoło i mimo że już zasnęła widziałem jak uśmiecha się przez sen. Niedługo później sam usnąłem.

Yoo
Wesołych walentynek moi drodzy. Macie tu kwiatki ode mnie jeżeli jeszcze dziś nic nie dostaliście 💐
miłego dnia!

Może tak miało być? (Ranboo x Reader)Where stories live. Discover now