4.

138 7 3
                                    

Pov. Shuichi Saihara

-A jednak zostałeś- powiedziałem.

-A jak myślisz- powiedział Rantaro i zachihotał. Po czym wyszedł z za ściany. Miał duże czarne jak smoła skrzydła. Wiedziałem po co przyszedł.

-Nie nie będe go okłamywał- powiedziałem, a on znowu się zaśmiał.

-Napewno- powiedział z przerażającym uśmiechem.

-Tak, nie mam zamiaru być jak ty- powiedział.

-Ale ty jesteś w połowie jak ja. Jesteś w połowie aniołem i w połowie demonem. Nie wiem jakim cudem stałeś się stróżem- powiedział.

-Znowu chcesz walczyć, ostatnio przegrałeś i choć nie miałeś sił prubowałeś wstać- powiedziałem.

-Tak przyszłem walczyć, ale to będzie walka o pewną osobe- powiedział, a ja od razu powiedziałem.

-Nie zgodze się na to- krzyknąłem.

-Napewno nie chcesz chwały będziesz na wyższym stanowisku. Osiągniesz szczyt zabijając demona. Napewno tego nie chcesz- spytał, oczywiście że nie po co mi bycie na szczycie z nieczystą krwią.

-Przecież doskonale wiem, że to jest niewykonalne jestem i aniołem i demonem nie moge siedzieć na tronie ani tu ani tu- powiedziałem i chciałem iść ale on mnie próbował uderzyć ale zrobiłem unik. Moja druga natura prubowała się wydostać, ale nie pozwoliłem mu więc się poddał.

-To pokarz swoje skrzydełka i różki- powiedział i znowu prubował mnie udeżyć. Tym razem zablokowałem go skrzydłem. Nie miałem białych ani czarnych skrzydeł były białe, a tym bliżej były ciała robiły się coraz bardzie czarne. Rogi które miałem na czole były tak samo tylko jeden był biały, a drugi czarny.

-Zadowolony- powiedziałem oschle.

-Nie, bo jeszcze nie dostałem ani jednego ciosu. Ja tylko chce się pobawić, a taka zabawa nie ma sensu- powiedział i się zaśmiał. Prubował mnie uderzyć ale za każdym razem go blokowałem. Po chwili zdenerwowałem się poczekałem, aż byłem w dobrej pozycji i uderzyłem go dosyć mocno w brzuch. Wypluł krew i zwinoł się na ziemi.

-Tego chciałeś- powiedziałem oschle.

-Tak to jest dobre uczucie wygrać- powiedział.

-Wygrać? Przeciaż przegrałeś?- powiedziałem.

-Prawda przegrałem, ale zobaczyłem dwie osoby w jednej. Jedną i drugą twoją strone. Anielski spokój podczas bójki i troska o bliskich w jednym. To jest przepiękny widok- powiedział, a ja go kopnąłem jeszcze raz w brzuch i schowałem skrzydła jak i rogi.

-Ta niby piękne ale nie wiesz jak męczące- powiedziałem i poszłem po schodach na dół, ale musiałem zatrzymać się bo poczułem ogromny ból. Ból czułem w plecach, ale to przez skrzydła, a krew spływała mi po rękach.

-Jednak mu się udało- powiedziałem i zasyczałem cicho z bólu. Usiadłem i czekałem, aż ból minie. Ale ja mam szczęście akurat byłem na piętrze Kokichiego! Ta prędzej pech! Jak mnie zobaczy w takim stanie to napewno zacznie wypytywać. Lekko się podniosłem ale po chwili upadłem zobaczyłem, że na ścianie też jest krew. Pierwszy raz takie coś mam zawsze był tylko ból ale dzisiaj jest też krew. Nagle ktoś wyszedł z za drzwi. Zobaczyłem fioletową czupryne. No lepiej trafić nie mogłem! Od razu mnie zobaczył, a jak zobaczył mnie to i zobaczył krew. Od razu do mnie podbiegł.

-Saihara, kto ci to zrobił- powiedział.

-Rantaro- powiedziałem. Kręciło mi się w głowie. Powoli traciłem kontakt z rzeczywistością.

Pov. Kokichi Ouma

Shuichi co on tu robi. Mówił, że zaraz pójdzie, a teraz siedzi cały we krwi. Zadzwoniłem po karetke. Przyjechali jakieś 10 minut puźniej, a ja poszłem w strone szpitala w którym leżał. Byłem tam dopiero godzine później. Spytałem w której sali jest. Oczywiście musiałem kłamać, że jestem jego bratem, żeby mi powiedzieli. Po chwili byłem już pod salą 33. Chciałem wejść ale uchyliłem troche drzwi i usłyszałem.

-Moge mu to powiedzieć- powiedział.

-Dobra ale musze to dobrze ubrać w słowa, żeby się nie bał przecież jestem tu w dobrych celach- powiedział. Ja zapukałem, a on powiedział.

-To pa za chwile mu powiem- powiedział do słuchawki.

-Co masz mi powiedziać- spytałem.

-Czemu miałem rany na plecach i rękach i kim jestem- powiedział i wskazał na miejsce obok łóżka. Usiadłem, a on powiedział.

-Może opowiem ci moją historie- powiedział.

-Dobra, zaczynając byłem takim samym popychadłem jak ty ale mnie nikt nie chciał bronić. Wpadłem w uzależnienia przez moją drugą osobowość. Osobowość którą stworzył mój ojciec. Nie miałem nikogo po śmierci matki, bo ojca nie uważałem wogóle za rodzine. Był naprawde złą osobą w przeciwięstwie moja matka była istnym aniołem. Zawsze mi pomagała jak przychodziłem z siniakami i podbitym okiem. Ale teraz widziałem ją płaczącą po mojej śmierci i nie nie przesłyszałeś się ja nie żyje- powiedział, a mnie zamurowało nie żyje.

-N-Nie ż-żyjesz- spytałem-Jak to?

-A czułeś kiedyś moje ciepło?- powiedział ze smutnym uśmiechem i podał swoją dłoń. Wziełem i jak powiedział była zimna jak lód.

Pov. Saihara

Nie dziwie się jego reakcji, ale chociaż nie musze już tego ukrywać.

-Czym ty jesteś?- powiedział.

-Aniołem, a może demonem nie wiem czymś pomiędzy- powiedziałem.

-Jak to nie wiesz musisz czymś być- powiedział.

-Wiem, ale ja nie wiem jedyne co wiem to, to, że jestem twoim aniołem stróżem- powiedziałem, a z jego oczu popłyneły łzy.

-Prosze nie płacz- powiedziałem, a on powiedział.

-Więc uratowałeś mnie tylko z obowiązku?- powiedział.

-Nie, mam taki obowiązek ale nie z jego powodu cie uratowałem. Powód był taki że moje życie było bardzo podobne do twojego i nie chciałem żebyś zginął. Po prostu obserwowałem cie już od dawna i wiedziałem ile wycierpiałeś- powiedziałem.

-Czyli nie przez litość- powiedział.

-Oczywiście, że nie po prostu przez moiom drugą osobowość ma troche dziwne zachowania- powiedziałem i się zaśmiałem. A on mnie przytulił.

-Co ty robisz- powiedziałem.

-Od dziś jesteś moim stróżem i moją poduszką- powiedział i się zaśmiał.

-Ok, tylko nie przesadzaj nie jestem twoim sługą- powiedziałem i się zaśmiałem.

|time skip| 5 dni puźniej

Wszystko dobrze bałem się, że będzie mnie unikał, a on zachowuje się jakby nigdy nic. Dziwnie się czuje, że dosłownie za każdym razem gdy gdzieś jesteśmy tuli się do mnie dosłownie jak do poduszki. Ja się wtedy rumienie, a on się ze mnie śmieje. Ma bardzo ładny śmiech. Czuje się dziwnie uczucie kłórego nie umiem opisać. Ale wydaje mi się, że już kiedyś czułem to uczucie tylko w innym znaczeniu.
-----------------------------------------------------------
No wkońcu poszło coś do przodu jak ja kocham przedłużać.
Dziękuje za przeczytanie i bajo.
Łącznie z tym 1014 słów.

Saiouma |Czym Jesteś?|Where stories live. Discover now