7.

89 2 0
                                    

Pov. Kokichi Ouma

Ciekawe kiedy wyjde. Chce się dowiedzieć co powiedział tej babie w recepcji.

|time skip| jak wypuścili Kokichiego ze szpitala.

-Powiesz mi wreszcie co powiedziałeś tej babie w szpitalu- marudziłem mu już tak od ponad godziny, a on cały czas unikał tematu.

-Czemu chcesz tak wiedzieć- powiedział.

-Bo mi obiecałeś- powiedziałem.

-Ehh... okej- powiedział i się lekko zarumienił.- Powiedziałem im, że jesteś moim chłopakiem- powiedział szybko po czym zamienił się w buraka. Ja też się zarumieniłem i nie powiedziałem nic więcej. On chyba szukał tematu do rozmowy, ale nie powiedział nic dopuki nie byliśmy pod moim domem. Porzegnaliśmy się, a on odszedł w strone swojego domu.

|time skip|

Już ranek dzisiaj piątek więc po szkole mam wolne. Wstałem z łóżka i poszłem do kuchni coś zjeść. Zrobiłem se jajecznice i zaczełem ją jeść. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem, a w drzwiach stał Saihara.

-Cześć, ty jeszcze nie gotowy- powiedział.

-Czemu miałbym być gotowy mam jeszcze dobrą godzine do zajęć- powiedziałem.

-Wiem, ale lepiej jakbyś był gotowy wcześnie, żeby się nie spuźnić- powiedział.

-Ehh... dobra jak zjem to się ogarne- powiedziałem. -Wchodź- Wszedł do mojego domu i zobaczył nieziemski syf.

-Kiedy ty tu sprzątałeś- powiedział.

-Ja nie sprzątam w tym pokoju to pokój moich rodziców, oni nigdy nie sprzątają- powiedziałem i westchnąłem.

-O... dobra jedz i się szykuj- powiedział. Ja szybko zjadłem i pobiegłem na góre się ubrać. Po chwili jak się ubrałem poszłem po plecak i ubrałem buty i kurtke żeby nie zmarznąć.

-Już- spytał. Ja pokiwałem głową na tak i otworzyłem drzwi. Przez cqłą droge rozmawialiśmy o jakiś bzdurach. Nic ważnego więc ja doszliśmy do szkoły musiało się coś odwalić. Jakiś typ do nas podszedł i powiedział.

-Ej wy oddawajcie hajs- powiedział i mnie popchnął. Shuichi od razu powiedział.

-Chyba cie posrało nie będe ci oddawać żadnych pieniędzy- powiedział, a tamten debil prubował go uderzyć. Owszem udało mu się ale Saihare to nawet nie ruszyło stał w miejscu i czekał aż tamten coś powie.

-Jak ty to...?- spytał.

-Normalnie nawet nie poczułem- powiedział z uśmiechem. Tamten wzioł zamach i prubował mnie uderzyć ale...
-----------------------------------------------------------
Osoby czytające od razu po wstawieniu mają przerąbane.
Dziękuje za przeczytanie i bajo.
Łącznie z tym 365 słów.

Saiouma |Czym Jesteś?|Where stories live. Discover now