2.

999 29 0
                                    

Leżę na łóżku. Słuchając muzyki nastrajam się przed wyjściem. Zachód słońca otoczył zatokę
z każdej strony. Zerkając na zegarek wiedziałam że mam jeszcze sporo czasu. Podeszłam do blatu kuchennego
i przygotowałam kieliszki do szampana. Zerkając przed siebie udałam się na taras. Miasto zdecydowanie zaczęło żyć jeszcze mocniej.Muzyka, auta i zapach pysznego jedzenia wprawiały w zdecydowanie pozytywny nastrój. Oparłam się o barierkę i dopadła mnie lekka melancholia. Niestety została przerwana przez uporczywe pukanie do drzwi. Otwieram je i moje oczy widzą już w totalnie imprezowym nastroju P. Jej energia jest zdecydowanie zaraźliwa. Słodka.
-Nie wiedziałam, że dzisiaj ubieramy się tylko w bieliznę. Bądź jej brak.- delikatnie złapała paseczek moich majtek i zaśmiała się.
-Nie będę sprawdzać co kryje się pod tą przebrzydle odważna sukienka.- zakręciła się
i zdecydowanie nie powinna tego robić na jachcie.- No dobrze, dusza imprezy przyszła.
W takim razie idę się ubrać.
Udałam się do sypialni i założyłam beżową sukienkę. Część spódniczki wykończona była srebrnymi łańcuszkami co dodawało jej delikatnego latynoskiego vibe'u. Wyciągnęłam z szafy złote sandałki i zabrałam torebkę.
-No no no, czyżby to dzisiaj miał być ten dzień, kiedy porzucisz życie pustelnika?- podeszła do mnie P. i mocno mnie przytuliła.- Dobrze wrócić do domu.
-To prawda, dobrze że w końcu jesteś. Na wybiegach też dobrze się prezentujesz, ale tu zdecydowanie lepiej.- Ubrałam buty i nie obyło się bez sesji zdjęciowej. Jak przystało na prawdziwe monakijki. Instagram dzisiaj zdecydowanie zapłonie.

-Szampana?- otworzyłam butelkę dobrze schłodzonej cieczy i nalałam do kieliszków.
-Za co pijemy?- uśmiechnęła się do mnie, a ja nie wiedziałam w sumie za co można.
-Za nas!- stuknęłyśmy się kieliszkami
i oficjalnie dzisiejszy wieczór można uznać za otwarty. - Czy my idziemy jeszcze gdzieś coś zjeść, czy od razu na ten jacht?- Zerknęłam na zegarek i było już po 22.
-Możemy iść do restauracji z owocami morza. Zaraz ogarnę stolik, a ty zamów ubera czy kierowcę.- otworzyłam menu kontaktów
i zadzwoniłam do Adama, który też jest kierowcą naszej rodziny. Ustaliłam z nim, że potrzebuje go ASAP i bardzo się ucieszyłam, gdy okazało się, że ma wolne.

Droga do restauracji, czy z niej na jacht była przepełniona energia Penelopie. Zastanawiałam się co ta słodka flirciara ma
w głowie. Raczej jej zachowanie można uznać za normalne, ale dzisiaj jakiś daje taki inny vibe.
-Dzięki Adam. Będziemy w kontakcie co do naszego powrotu.- Uśmiechnęłam się serdecznie. Pokiwał ręką i odjechał. Udałyśmy się w stronę zatoki, gdzie można było już usłyszeć bardzo głośną muzykę. Można było dostrzec bardzo dużą ilość osób. Gdy podeszłyśmy do bramki. Pan poprosił nas
o swoje imiona i nazwiska a następnie wpuścił nas do środka. Określiła bym sytuacje jako dość ciasną, ale to pewnie ze względu na to, że przy wejściu były toalety. Wszyscy wiemy jak to jest z tymi kolejkami. Z trudem, ale i sukcesem udałyśmy się w stronę baru.
-Zamawiamy?- zerknęłam na P., ale ta raczej była mocno czymś zaaferowana i chyba na coś czekała.
-Tak tak.- spojrzałam na nią i stwierdziłam, że chyba ta impreza dość szybko dla mnie dobiegnie końca. Barman nalał nam dwa kieliszki szampana i oddaliłyśmy się w głąb statku.
-Na kogo czekamy?- zerknęłam na nią.
-Na kolesia, który załatwił nam te wejściówki. Powinien gdzieś tu być. Mam nadzieje ze uda nam się złapać.- przejechała koniuszkiem języka po brzegu kieliszka. Oho to już wszystko jasne.- czy mogę u Ciebie dzisiaj zanocować?
-A sama czy z kimś?- zaśmiałam się a ona wywróciła oczami. To będzie bardzo interesująca noc.

-Chodźmy na parkiet!- krzyknęłam do P. a ta pociągnęła mnie za rękę i oddaliśmy się w rytm muzyki. Fajna housowa muzyka była zdecydowanie przyjemna i dobrze było pobujać się na parkiecie. Jednak w pewnym momencie poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię. Odwróciłam się i byłam w delikatnym szoku.
-Sara!- dziewczyna rzuciła mi się na szyje a ja zdecydowanie odwzajemniłam jej uścisk.
-O wow, sto lat się nie widziałyśmy chyba!- entuzjastycznie zagadała.
-Kelly! Dobrze, ciebie widzieć. Jesteś sama czy z Maxem?- uśmiechnęłam się i nagle za nią wyłonił się mężczyzna.
-Cześć Sara.- mocno mnie przytulił.
-Cześć Max. Miło was widzieć razem.
-Idziemy do baru?- przepuścił nas do przodu
i udaliśmy się w stronę górnego baru, który zdecydowanie był mniej oblężony. Zerknęłam za siebie i zobaczyłam, że P. chyba odnalazła swoje towarzystwo. Nie miałam się czym przejmować.
-Szampana?- Max zerknął na mnie, a ja przytaknęłam. Zamówił butelkę szampana, a dla siebie jakiś mocniejszy trunek. Usiadłyśmy przy barze, a on na otoczył swymi męskimi ramionami.- Jestem w szoku, że
w końcu się spotkaliśmy!- zaśmiał się, a Kelly podzieliła się jego entuzjazmem.
-Fajne was widzieć! W końcu!- upiłam szampana i spojrzałam na Kelly.- Jesteś na codzień w Monako czy jeździsz za Maxem?
-Raczej ciężko to określić.- Uśmiechnęła się.
-A co u twoich rodziców Sara?
-Mama w hotelu, a tata jeździ po świecie
i pracuje. Całkiem szczęśliwi.- zaśmiałam się. Kiedyś nie wyobrażali razem nie położyć się spać, dzisiaj dalej nie wyobrażają sobie bez siebie życia, ale zdecydowanie korzystają
z chwili.- A co u twoich rodziców Max?
-Holenderski klimat, domek, rodzina... Czego chcieć więcej?- Uśmiechnął się.- Choć tata zdecydowanie zaangażował się i spędza dużo czasu ze mną w tym sezonie.
I tak rozmawialiśmy i rozmawialiśmy i mijał nam super czas. Udało mam się nawet potańczyć. Dobrze było ich spotkać, ale koło 3 przyszła P., że chciałaby już wracać do domu. Wypieki na jej twarzy raczej świadczyły, że nie jest zmęczona. Pożegnałam przyjaciół
i poszłam za P.
-Nie wiedziałam ze Kelly jest w Monako.
Z Maxem...- zaśmiała się a ja wzruszyłam ramionami.
-Mają przerwę wakacyjną czy coś takiego.
A gdzie twój towarzysz?- uśmiechnęłam się czule, a ona delikatnie wskazała pomost. Zeszłyśmy z łódki i udałyśmy się w stronę chłopaka. Wysoki brunet, fajne włosy. Raczej wysportowany. Biała koszula i szare spodnie. Pełen uroku.
-George poznaj Sarę.- Chłopak wyciągnął do mnie rękę.
-Cześć, jestem Sara. To co wracamy do domu?- uśmiechnęłam się a oni poszli za mną. Adam czekał w aucie. Wsiedliśmy i wyruszyliśmy do domu. Para miło sobie gawędziła ze sobą. Ich mowa ciała zdecydowanie wskazywała na to, że każde z nich ma na siebie ochotę. Czułam się jak przyzwoitka.
-Jesteśmy!- Zaśmiałam się entuzjastycznie. Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do lobby.
-Sara!- krzyknęła w moją stronę Mia
z recepcji.- Przesyłka dla Ciebie. Nie mam pojęcia od kogo.- Karton był czarny owinięty aksamitną wstążka także w kolorze czarnym.
-Dziękuje Ci Mia, dobrej nocy.- Uśmiechnęła się i wróciła do pracy. Weszliśmy do windy. Kliknęłam 30 piętro i udaliśmy się pod drzwi mieszkania. Atmosfera była dość przyjemna. Czułam się bardzo zagadywana.
-Na lewo wasz azyl, tam tez macie swoją łazienkę. Resztę Penelopie wie. Ja udaje się do swojej części.- Przytuliłam przyjaciółkę.- Korzystaj mądrze.-Szepnęłam do niej a ona mocno się uśmiechnęła.
-Taki mam zamiar.- Zaraz po tych słowach para zniknęła za drzwiami a ja udałam się do siebie. Zrzuciłam ubranie i poszłam pod prysznic. Przyjemna letnia woda obijała moją skórę. Narzuciłam koszulkę i udałam się w stronę łóżka. Pościel pachniała słodkim zapachem
i lawendą. Usiadłam i wziąłem do ręki pakunek. Otworzyłam go i zobaczyłam jakiś liścik.
Dziękuje Ci za dzisiejszy spędzony czas.
Tato kazał przekazać Ci te wejściówki od sponsora. Mam nadzieje, że miło będzie Ci spędzić czas z P. i nim za dwa dni na pokazach dla sponsorów Formuły 1.
Mama
PS. Będą same ciasteczka!
Zerknąłem na pudełko i zobaczyłam jakieś smycze coś. Odłożyłam to na ziemię
i zamykając wszystkie rolety udałam się spać.
Czułam, że moje nogi jutro na prawdę powiedzą, że mnie nienawidzą.

About me. I love you.Where stories live. Discover now