19.

461 21 0
                                    

-Zaskoczyłeś mnie.- Spojrzałam na niego i widziałam, że jest niepewny.- Bardzo cię kocham.- Uśmiechnęłam się.- Tak!- Odetchnął z ulgą i po chwili poczułam pocałunek na moich ustach. Dla mnie to i tak, wtedy w tamtym momencie, była totalnie szalona sytuacja. Nigdy nie myślałam, że tak wszystko się potoczy... Tak szalone, że aż nie do wiary. Poczułam delikatny chłód na dłoni. Pierścionek robił wrażenie. Nigdy nawet nie wizualizowałam sobie w marzeniach tego momentu. 
-Bardzo cię kocham.- Uśmiechnął się.- Chce zabrać cię jeszcze w jedno miejsce.- Chyba to było zdecydowanie za dużo wrażeń dla mnie. Dobrze, że ludzie którzy byli wokół nas zrobili jakieś zdjęcia to będzie jakaś pamiątka tego momentu, bo ja sama nie myślałam o niczym, tylko starałam się otrząsnąć z tego co się tutaj wydarzyło. Zapłaciliśmy za kolacje i zabrawszy kwiaty udaliśmy się do wyjścia. Horyzont był już w kolorze ciemnego granatu, a ulica była oświetlana przez latarnie. 
-To co? Od razu ślub?- Zaśmiałam się, a on zdecydowanie odpowiedział tym samym.- Wszystkiego teraz mogę się spodziewać. 
- Myślę, że to raczej z tobą skonsultuje.- Pocałował mnie i odjechaliśmy gdzieś. Nawet nie chciało mi się myśleć gdzie. Dojechaliśmy pod jego apartament. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam u niego. Ostatnio raczej bywaliśmy u mnie. Wydaje mi się, że było to na pewno w 2020 roku, czyli ponad rok temu. Apartament oprócz tego, że był równie biały jak mój to miał piętro, które pełniło rolę antresoli z tarasem, gdzie było miejsce do wypoczynku. Znajdował się w Monte Carlo niedaleko toru wyścigowego. W okolicy mieszkało wielu znanych sportowców i gwiazd. 
-Dawno mnie tu nie było.- Weszłam głębiej w stronę salonu i odłożyłam torebkę na jedno
z beżowych welurowych krzeseł.
- Mnie też.- Uśmiechnął się i poszedł do przestronnej kuchni w kolorze czarnym by za chwilę wrócić z szampanem i kieliszkami. Teraz ja udałam się do kuchni i po odnalezieniu wazonu postanowiłam zaopiekować się kwiatami. Dobrze, że nic nie zmieniło miejsca od  mojego ostatniego pobytu tutaj.- Proszę.- Uraczył mnie kieliszkiem szampana. 
-Dziękuje. To za co pijemy?
-Za nas!- Entuzjastycznie stuknęliśmy się kieliszkami.- Czyli jesteś moją narzeczoną.- Uśmiechnął się szeroko. Objął mnie w talii i złożył delikatny pocałunek na mojej szyi. 
-Podobno.- Zaśmiałam się.- Chociaż myślałam, że jeszcze mnie popytasz...- Spojrzał na mnie, był delikatnie zdezorientowany.
-Tak? Czyli jeszcze nie jesteś usatysfakcjonowana?- Zaśmiał się, a ja przytaknęłam skinieniem głowy. Może jeszcze się postarać.- No dobrze, jesteśmy tu po to, aby sprawiać przyjemność.- Zaśmiał się i dopiliśmy szampana.- Zabrałem ciebie tutaj po to, aby coś ci pokazać.- Złapał mnie za rękę i udaliśmy się na górny taras. Niebo było przepięknie oświetlone gwiazdami. Widziałam, że do kogoś pisze wiadomość, a za chwilę pojawił się nad naszymi głowami samolot z pięknie oświetlonym napisem, a raczej zdaniem, które było już wypowiedziane tego wieczora.- To kolejny raz, kiedy mogę zapytać o to samo!- Poczułam jak obejmuje mnie, a ja czułam się tak bardzo szczęśliwa. Zrobiłam kilka zdjęć, zresztą on też. Będzie piękna pamiątka. 
-Jesteś szalenie romantyczny.- Spojrzałam na niego, a on obdarzył mnie ciepłym uśmiechem. Właściwie cały czas to robił, ale chyba obydwoje nie potrafiliśmy robić nic innego tylko uśmiechać się do siebie i po prostu siebie kochać. 
-Czy mogę wstawić zdjęcie mojej pięknej narzeczonej?- Złapał moją dłoń i na tle oświetlenia tarasu, otoczenia i wszystkiego zrobił zdjęcie mi i mojej dłoni. Zdjęcie podpisał tym samym zdaniem, które wybrzmiało dzisiaj w wielu formach: "Czy zostaniesz moją żoną?". - Widzisz znowu zapytałem!- Weszliśmy do mieszkania. Reszta wieczoru była bardzo miła, bo mieliśmy falę gratulacji. Ciężko było nie odpisywać, a przede wszystkim nie odbierać telefonu od rodziny 
i przyjaciół. Moja mama była bardzo podekscytowana. Dawno nie słyszałam w jej głosie, aż takiego entuzjazmu, mimo że tak na prawdę już dawno powinna spać. Cieszyłam się, że wszyscy się cieszą i nam mocno kibicują. Na tamten moment tak było, a właściwie wydawało mi się, że tak jest. 

About me. I love you.Where stories live. Discover now