12.

540 20 0
                                    

Amerykańska sielanka dość szybko mijała. Po niej pojawił się angielski akcent. Spędziliśmy dzień z mamą Lewisa. To był fantastyczny czas. Lewis został w Anglii gdzie przygotowywał się do powrotu, a ja postanowiłam wrócić od poniedziałku do Monako. Musiałam wrócić do obowiązków biznesowych. Kolejny przystanek wyścigowy to Belgia, więc idealnie pasuje. Tak czy siak mamy kilka spotkań biznesowych
w związku z wyścigiem, więc nic nie koliduje.
Wchodząc do mieszkania było mi ultra przyjemnie. Walizki od razu wstawiłam do sypialni. Pierwsze co to otworzyłam drzwi na taras. Sierpniowe powietrze było super. Pogoda była przepiękna. Idealna do spacerowania.
W lodówce czekała na mnie sałatka i pyszny makaron z łososiem zrobiony przez moją mamę. Zabrałam jedzenie na taras
i postanowiłam skorzystać z ostatnich takich ciepłych chwil na nim. Nalałam sobie lampkę białego wytrawnego wina, a w między czasie ktoś postanowił mnie odwiedzić. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam P.
-Co ty tu robisz? Dopiero pisałaś, że idziesz spać.- Weszła szybko do mojego mieszkania. Zachowywała się conajmniej dziwnie.- Wszystko okej? 
-Nie bardzo.- Nalała sobie kieliszek wina, który szybko wypiła.
-Co się dzieje?- Ciężko było coś z niej wydobyć. Usiadła na kanapie i oparła głowę o poduszki.
-Od dwóch dni jestem w Monako. Nie wiem co mam zrobić. Są większe dramaty na świecie, ale ja nigdy nie byłam w takiej sytuacji.
-Do brzegu. Nie pomogę tobie, póki mi nie powiesz o co chodzi.
-Ostatnio postanowiłam delikatnie wyluzować z Georgem. To nie tak, że coś między nami nie jest okej. Po prostu chciałam wrócić do LA
z pustą głową.
-No i? Co w tym złego?
-W LA poszłam na imprezę z koleżankami. Było na prawdę super. Dawno się tak dobrze nie bawiłam.
-Dalej nie rozumiem.- Upiłam łyk wina.
-Wiadomo LA a Wielka Brytania to różnica czasowa.- Kręciła się a to w jedną a to w drugą stronę.
-No tak. Nie da się ukryć.- Rozsiadłam się na fotelu. Zdradziła go czy co...
-Wchodzę sobie na insta jak wracałam do domu i dostałam kilka wiadomości od jakieś dziewczyny. Wszystkie tak jakby robione live, bo miały wiesz licznik czasowy i zobacz.- Podała mi telefon. Zrobiła zdjęcia ekranu zdjęć, które otrzymała. A cóż było na zdjęciach? A no jej słodki, grzeczny, podobno chłopak. Choć chyba po tych zdjęciach to już nie.
-Ostatnie mogłaś mi darować. Oglądanie jego nagich pośladów i przyrodzenia to nie jest moje ulubione zajęcie. Ciężko będzie wymazać
z pamięci.- Oddałam jej telefon i napiłam się wina.
-Co mam zrobić? Po pierwsze jakby to w ogóle nie jest ok!- Krzyknęła i czułam, że albo zaraz coś poleci na podłogę, albo rozklei się.- Po drugie kto robi sobie takie zdjęcia?!
-Lewis też miał z takim czymś problem. Wyciekło nagranie jak leży i miętosi się
z Nicole. Tylko, że tam faktycznie nie do końca wiadomo było kto to wypuścił. Tutaj masz nick tej dziewczyny. Napisz do niej.- I zalało nas morze łez. Chyba komuś na prawdę zależało. Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam. Przez dobre kilkanaście minut nie mogła się uspokoić.
-Zależało mi bardzo. Chciałam nawet przenieść się bliżej niego z kampaniami do Europy.- Była moją słodką zapłakaną pandą.-Jest... Oh, chujem?- Spojrzała na mnie, a ja jeszcze mocniej ją przytuliłam.
-Niestety czasem tak się dzieje...Nie zawsze jest kolorowo, ale wydaje mi się, że odpowiednim byłoby gdybyś napisała do tej dziewczyny. Następnie, gdy już zmierzysz się z tym co ona ewentualnie ci napisze, skonfrontowała się
z samym zainteresowanym.- Podałam jej chusteczki i pocałowałam ją we włosy. Ile to razy ona pocieszała mnie, gdy wielokrotnie mi się nie układało. Na prawdę muszę pomóc jej
w tej sytuacji.
-Wolałam siebie z czasów, gdy nie zależało mi na żadnym facecie.- Spojrzała na mnie wycierając policzki od łez.
-A ja wole ciebie z tych czasów. Na prawdę coś się w tobie zmieniło. Jesteś zupełnie inna, bardziej delikatna dla ludzi, przyjazna i może co powiem, teraz zabrzmi kosmicznie... Na prawdę widziałam, że jesteś szczęśliwa i wierzę, że jeszcze ciebie taką zobaczę.
-Dziękuje.- Przytuliła mnie i poszła do łazienki, aby umyć twarz. Gdy wróciła siedziałyśmy
i opijałyśmy jej złamane serce. Szkoda mi jej bardzo.

Noc minęła mi bardzo szybko, P. wróciła do siebie około 3 nad ranem. Ja postanowiłam chociaż na chwile położyć się. Stwierdziłam, że jakoś przeżyje dzień. Kawa mnie uratuje. Rano około godziny 9 usiadłam w gabinecie
i zabrałam się za pracę. Kilka spotkań, zadań do wypełnienia. Fascynowałam się z powrotu na pełnym dystansie do pracy. Brakowało mi tego.
-Tematy jakie poruszymy na spotkaniu PR
w sobotę w Belgii to wsparcie finansowe dla zespołów formuły 1. Tutaj mamy na myśli wsparcie konkretnego podmiotu. Następnie poruszymy kwestie wizerunkowe związane
z pomocą sponsorska. Jest wielki szał na inwestycje w nasze firmy, po ujawnieniu związku Sary i Lewisa. Musimy przekuć to
w jak najwiecej benefitu.- Zerkałam na Hanah naszą szefową działu PR. Ani nie drgnęła.- Poruszymy też kwestie naszego nowego projektu związanego z formułą 1 w NFT.
-Josh dostał też kilkanaście propozycji artykułów do magazynów branżowych jak i nie tylko takich.- Wszystko konkretnie zapisywałam w swoim terminarzu.
-Ja chciałabym poruszyć kwestie social mediów.- Dodałam od siebie. Tata jak zwykle zażartował i zakończył spotkanie na teams. Po tym połączyłam się na indywidualne spotkanie z Joshem i Hanah. Już mniej oficjalnie było super przyjemnie. Zapoznali mnie ze wszystkimi tematami. Nawet nie wiem kiedy była godzina 14. Zakończyłam spotkanie
i postanowiłam zjeść obiad z kateringu, który przybył do mnie rano. P. odezwała się, że żyje. To już zwiastowało coś dobrego. Makaron był przepyszny. Chodziłam po mieszkaniu i jadłam sobie obiad, myśląc o tym wszystkim co dzieje się. Miałam ochotę przywalić Georgowi
w twarz. Do obiadu uraczyłam się kieliszkiem wina. Oczywiście nie obyło by się bez odwiedzin. Podeszłam do drzwi i zobaczyłam moją mamę.
-Cześć mamo.- Uśmiechnęłam się i przytuliłam kobietę.
-Cześć. Pracujesz jeszcze?
-Właściwie już nie. Wszystko dobrze?- Kolejny dzień i aż boje zadać się to pytanie.
-Tak. Lecimy dzisiaj do Francji, więc zobaczymy się dopiero w Belgii.
-Super.- Podałam jej szklankę z wodą
i usiadłam.
-Dzwoniła ostatnio do mnie mama Maxa. Dawno nie rozmawiałyśmy.
-Co u niej słychać?
-Wszystko dobrze. Próbowała sobie zażartować, że wybrałaś nie tego mistrza świata.- Spojrzałam na nią z politowaniem.- Próbowałam jak najlepiej wybrnąć. Max jest
z Kelly. Ty jesteś z Lewisem. Nikt z nas nie mógł przewidzieć, że to będzie tak energetyzować.
-Max z Kelly są zaręczeni, a on wydzwania do ludzi i mówi, że czuje się samotny. Mówi o tym, że czuje jakby stracił osobę, którą kocha. To nie we mnie jest problem. Ja jestem super szczęśliwa.- Westchnęłam.
-Rozumiem. Jest jeszcze mimo wszystko młodym mężczyzną.
-Jest młodym mężczyzną, a ja młodą kobietą. Płeć nie ma tu nic do gadania. Nie rozmawiałam z nim od jego kolacji zaręczynowej. Nie umiem mu pomóc,
a ewidentnie tej pomocy potrzebuje.- Obie westchnęłyśmy.- Zresztą ja zawsze cieszyłam się jego szczęściem. No w drugą stronę już nie jest tak kolorowo. Za każdym razem czy to był Lewis czy jakiś inny facet, zawsze wszystko było na nie. A może to właśnie przez niego i jego sugestie tak ciężko było mi zaryzykować?- Zdenerwowałam się. Pierwszy raz.
-Nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie. Najważniejsze, że wam się układa.- Napiłam się wina, a mama zgrabnie postanowiła zmienić temat. Chociaż ja tak zupełnie na serio nie byłam obecna. Moje myśli krążyły wokół tego co powiedziałam mamie. Tak bardzo denerwowało mnie to, że nie potrafi ze mną po prostu porozmawiać. Zawsze będzie moim najlepszym przyjacielem na dobre i na złe. Ciężko wyobrazić sobie to, że go w moim życiu może zabraknąć.

About me. I love you.Where stories live. Discover now