25.

377 19 0
                                    

Na niedzielny wyścig o dziwo nie ubrałam garnituru. Postawiłam na jeansy o prostym dopasowanym kroju. Do tego założyłam czarny t-shirt i marynarkę. Nuda, przełamana białymi butami sportowymi. Na torze kręciło się wiele osób. Ja spotkałam się z rodzicami. Musiałam dokładnie dowiedzieć się co mojemu tacie chodzi po głowie, w sprawie jego tajemniczego kupowania zespołu f1. Umówiliśmy się na kawę w klubie. Widziałam, że siedzą i obok nich siedzi jedna z dość ważnych osób w formule.
-Dzień dobry.- Przywitałam się z gościem, a następnie z rodzicami. Kawa już na mnie czekała. Położyłam telefon na stoliku i wsłuchałam się w rozmowę. Szczerze mówiąc nie chciałam inwestować w zespół w takim stopniu, aby być właścicielem. Inaczej jeździć for fun i z miłości na wyścigi, a inaczej pracować.- Jaki miałby być w tym mój udział? Już mam pytania o to czy chce kupić zespół.- Spojrzałam na panów, a oni uśmiechnęli się.
-To zależy tylko od ciebie.- Spojrzałam na mężczyzn i dalej postanowiłam przysłuchiwać się panom. Zerknęłam w kilka dokumentów i wyglądało to obiecująco. Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy, aż rozpoczął się wyścig. Opuściłam moich towarzyszy i udałam się do garażu zespołu, którego bolid jest w kolorze czarnym. Przywitałam się ze wszystkimi i odebrałam swoje słuchawki. Stanęłam obok Suzie i kazała mi ściągnąć słuchawki.
-A może chcesz zainwestować w formułę E?- Spojrzałam na nią i na początku nie rozumiałam co do mnie mówi, a potem stanęłam i poddałam to zastanowieniu.- Mamy zespół wywodzący się z Monako.
-Widziałaś wywiad?- Spojrzała na mnie i przytaknęła.- No tak. Muszę się zastanowić, ale jest to bardzo ciekawe.- Uśmiechnęła się do mnie, a ja postanowiłam, że podrzucę ten pomysł tacie. Dalej już rozmawiałyśmy o rzeczach mało związanych z formułą 1. Wyścig był bardzo emocjonujący i na koniec fantastycznie było cieszyć się razem z Lewisem z wygranej. Było to na pewno zwycięstwo podnoszące ponownie morale. Dobrze było go znów widzieć szczęśliwego.
-Gratulacje!- Podeszłam do niego, gdy zakończyła się ceremonia a on wracał, aby przebrać się i zrobić pamiątkowe zdjęcie z zespołem.
-Dziękuje. To wszystko dzięki tobie.- Uśmiechnął się i delikatnie objął dłonią moją twarz. Poczułam jego usta na moich.- Przebiorę się i zaraz wracam.- Podał mi puchar
i szampana i odszedł. Butelkę oddałam jednemu z mechaników, a puchar dzielnie pilnowałam. Postanowiłam zrobić sobie zdjęcie na stories z trofeum. Tak jak powiedział, tak też zrobił. Po chwili pojawił się ponownie. Tablica była przygotowana na środku, a wszyscy ustawili się do zdjęcia. Dobrze widzieć jego uśmiech, jak i całego zespołu.- Idziemy na wywiady?- Stanął przede mną, a mi pozostało tylko chwycić jego dłoń i pójść za nim. Tym razem postanowiłam poczekać w znacznie bezpieczniejszej odległości. Nie miałam ochoty na kolejną dawkę pytań. Miałam nadzieje, że nie potrwa to długo, ponieważ chciałam wrócić do hotelu i przygotować się do imprezy. Kilku kierowców także zostało zaproszonych, więc myślę, że nie tylko mi się śpieszyło.
-Do zobaczenia wieczorem!- Spojrzałam i odmachałam Checo. Bardzo miło, że będzie.
-Wracacie do Monako?- Max podszedł i stanął obok mnie.
-Nie. Dopiero po Abu Dhabi wracamy do Monako.- Spojrzał przed siebie.- A ty?
-Wracam do Anglii. Mam kilka zobowiązań. 
-Rozumiem. Jak będziesz chciał to możemy gdzieś się spotkać porozmawiać.- Miałam wrażenie, że troszkę o to mu chodziło. Uśmiechnął się. Widziałam, że Lewis uwolnił się od dziennikarzy
i zmierzał w naszym kierunku.  Podali sobie ręce. 
-Idziemy?- Spojrzałam na mężczyznę, a on przytaknął pisząc coś w telefonie. Pożegnałam Maxa
i udaliśmy się do wyjścia. Odbiliśmy swoje smycze przy bramkach i wyszliśmy na parking. Spotkaliśmy grupkę fanów, którzy prosili o zdjęcie z Lu. 
-Ja zrobię.- Spojrzałam na nich i wzięłam telefon od jednej z osób. Stanęli wszyscy do zdjęcie, a ja miałam okazje wykonać to zdjęcie. Oddałam telefon.
-Dziękujemy!- I takich fanów bardzo lubimy. Bez narzucania, zdjęcie i podziękowanie. Super. Podróż do hotelu była dość szybka. Przeglądałam media społecznościowe i zobaczyłam, że P. już bawi się wybornie wraz ze swoim chłopakiem. Napisałam do niej, aby na pewno dotarła na co ona wysłała mi zdjęcie jak pije szampana. Na pewno będzie w wyśmienitym nastroju. 


Docelowo na imprezę dotarliśmy grubo po 22. Gdy weszliśmy do klubu było już bardzo dużo osób. Przeszliśmy dalej i czułam na swoim boku cały czas rękę Lu. Moja sukienka na dziś miała całkowicie odsłonięte plecy, więc idealnie mógł złapać mój nagi bok. 
-Cześć!- Przywitałam się z gośćmi, którzy byli na zarezerwowanej loży. Od razu został mi nalany kieliszek szampana, co było bardzo miłe. P. bawiła się na parkiecie z Georgem i jego znajomymi. 
-Pięknie wyglądasz!- Kelly uśmiechnęła się. Ona też wyglądała bardzo ładnie. Czarna satynowa sukienka idealnie dopasowywała się do jej ciała. 
-Wzajemnie!- Usiadłam obok niej i próbowałyśmy porozmawiać z resztą osób będących na loży. Lewis po przywitaniu się z przyjaciółmi został przechwycony i zaprowadzony do baru. To było bardzo miłe, że zechcieli przyjść na imprezę. Zaraz wróciła spragniona P.- Chodź!- Złapała mnie za rękę i nie wiedziałam gdzie mnie prowadzi. Szłyśmy jakby w stronę baru, ale później się okazało, że idziemy gdzieś indziej. Weszłyśmy do części, w której było już zdecydowanie ciszej. 
-Coś się stało?- Spojrzałam na nią, a ona szła dalej. Przeszłyśmy przez drzwi z ochroniarzem i już byłyśmy w oddzielnej części. Usiadłyśmy przy stoliku, który był podświetlony kolorem białym. 
-Była Georga jest na tej imprezie. Już raz spotkaliśmy się i było dość niezręcznie. Musiałam tu przyjść, aby nie zrobić nic głupiego. 
-A co ona tu robi? To nie Londyn, albo inne europejskie miasto...
-Oni wszyscy się przyjaźnią, wiesz Lando, George, Charles i ten francuz... Pierre.
-Rozumiem, ale nie możesz się tym przejmować.- Nie wiedziałam co miałam innego powiedzieć.- Baw się dobrze i tyle. To w końcu moja impreza nie jej.- Spojrzałam w telefon i dostałam selfie od Lu, które było zrobione przy barze.- Lewis czeka i reszta gości. Chodź.- Złapałam ją za rękę.- Skopiemy jej tyłek.- Zaśmiałam się i ruszyłyśmy do przodu. Na parkiecie ludzie poruszali się w rytmie kawałka Madonny. 
-Szampana?- Obróciłam się i zobaczyłam Maxa. Wzięłam od niego kieliszek. Delikatnie uderzył swoim kieliszkiem o mój. Lewis bawił się z kolegami na parkiecie. Fajnie się na to patrzyło.- Zatańczymy?- Spojrzałam na niego i zgodziłam się. Dawno nie mieliśmy okazji na luzie pobawić się razem. Dzisiejsza muzyka, która nam towarzyszyła była z rytmach lat 90 i 2000. Podobało mi się to. Po chwili dołączyła do nas P. i jej towarzystwo. Ja zerknęłam i zniknął mi z pola widzenia Lu. Postanowiłam, że nie będę się  tym specjalnie przejmować i tańczyłam dalej z resztą gości. 
-Idziemy do toalety?- Spojrzała na mnie P. i postanowiłam towarzyszyć jej. Kelly z Maxem obściskiwali się na loży, a Lewisa dalej nie widziałam. Gdy doszłyśmy do łazienki dostałam od niego wiadomość, że jest na tarasie widokowym. Poczekałam na P. i udałyśmy się tam razem. Noc była już delikatnie chłodna. Czułam zimne powietrze, które otulało moje ciało. Gdy weszłyśmy zobaczyłam, że stoi przy barierce z szampanem. P. oddaliła się, a ja podeszłam do niego. 
-Szampana?- Uśmiechnęłam się. Widok był nieziemski. Podał mi kieliszek, a jego oczy były przepięknie błyszczące. Bardzo cieszyłam się, że w ostatnim czasie mamy tyle okazji, aby móc go widzieć w białej koszuli. 
-Bardzo romantyczne miejsce.- Odstawił butelkę i przybliżył się do mnie. 
-To prawda. Chce pokazać ci wiele takich pięknych miejsc.- Uśmiechnęłam się szeroko. To było przepiękne życie pisane niczym bajka.
-Nie jest zbyt idealnie?- Zaśmiał się. To na prawdę tak wygląda. 
-Niech będzie jak najdłużej. Postaram się.- Poczułam jego dłoń, która delikatnie zaczesała włosy za moje ucho. Będąc tutaj w tym miejscu, na prawdę czułam że tak miało być. Cieszę się, że los uśmiecha się do nas.  

About me. I love you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz