27.

323 16 0
                                    

Arabia Saudyjska to nie był mój ulubiony kraj. Mimo, że architektonicznie i kulturowo była bardzo podobna do ZEA, to nie czułam już tej samej wibracji. Miałam okazje być tutaj raz podczas pobytu na urlopie, ale nie powstała między nami miłość. Przylecieliśmy pod wieczór i od razu udaliśmy się do hotelu, gdzie przebywała reszta zespołu Mercedesa. Lewis od razu udał się do pracy i czekał na niego naprawdę ciężki wieczór. Ja zamówiłam jedzonko do pokoju i także zabrałam się do pracy. Otworzyłam komputer i zajadając się sałatką z owocami morza, która była przepyszna, zajęłam się czytaniem dokumentów. Nie myślałam jednak, że tego wieczoru ktoś zapuka do moich drzwi. Odeszłam od biurka i podeszłam, aby otworzyć i zobaczyłam Maxa.
-Hej.
-Hej, wejdź.- Uśmiechnęłam się do mężczyzny.
Po pokoju było widać, że już mieszkamy. Na łóżku były rozłożone stroje Lu na cały weekend zestawione z butami oraz biżuterią.- Bardzo cię przepraszam za kontrolowany bałagan.
-Jasne.- Uśmiechnął się. Usiedliśmy przy drewnianym stole w drugiej części apartamentu, bo ciężko ten pokój nazwać takim zwyczajnym pokojem hotelowym. Jedna rzecz jest totalnie identyczna w takich miejscach. To piękna ściana cała w oknach z widokiem na horyzont i miasto. Dodaje to uroku.- Słuchasz mnie?
-Przepraszam... Zamyśliłam się.- Popatrzyłam na niego, a on rozsiadł się wygodnie w beżowym welurowym krześle.- Co tam?
-Dobrze widzieć ciebie tutaj.- Klasyczny Max, znowu o coś pewnie mu chodzi, ale nie powie.- Patrzę na was czy to w sieci, czy na torze... Właściwie gdziekolwiek- Zrobił pauzę i zerknął przez okno.- Dobrze się to ogląda.- Uśmiechnęłam się, szczególnie że nie oczekiwałam od Maxa nic miłego.- Na pewno chcesz z nim być do końca życia?
-Tak.- Bez zawahania odpowiedziałam. Nie miałam zupełnie innego uczucia, na ten moment.- Co to za pytanie? Czuje się zakłopotana, drążymy i drążymy ten temat.
-No wiesz, twoja decyzja nie tylko ciebie w to wprowadza.- Spojrzałam z wykrzywionymi ustami na niego. Nie wiedziałam do końca, co chce powiedzieć, czego się spodziewać.- Ja też czuje się zakłopotany. Nie mogę do ciebie przyjść, przytulic ciebie, spędzić czas... Nie mów, że mogę bo wszyscy wiemy jak jest.
-Chyba troszkę nadinterpretujesz to wszystko...
-Porzuciłaś mnie, jak za każdym razem...- Wstał, a mnie zatkało.- Tym razem na zawsze...- I wyszedł. Drzwi z delikatnym dźwiękiem zamknęły się, a ja westchnęłam. Ułożyłam głowę w rękach i nie wiedziałam co myśleć. Zamknęłam laptopa, bo nie miałam już weny do pracy. Złapałam kubek z herbatą i w delikatnie skulonej pozycji wpatrzyłam się widok, który miałam przed sobą. Czułam, że właśnie kończył się jeden z etapów w moim życiu, a ja nie wiedziałam co mam zrobić i jak próbować to naprawić. Miałam rzucić wszystko? Nie wiedziałam co zrobić.

Tak właściwie to nie wiem, która była godzina jak Lewis wrócił, ale wiedziałam że na pewno mocno zastygłam w miejscu i nie mogłam się ruszyć.
-Nie śpisz?- Podszedł do mnie i poczułam ciepły pocałunek na swoim czole.
-Nie. Która jest godzina?
-Prawie 2 w nocy. Zapracowałem się z Bono, mieliśmy tez spotkanie takie mniej formalnie z Toto i Valtterim. Coś się stało?- Zaprzeczyłam, nie chciałam go denerwować i mówić mu o Maksie, chyba tą żałobę postanowiłam przeżyć sama.- Szybki prysznic?
-Tak.- Udaliśmy się do łazienki, szybki ciepły prysznic i przyjemne słuchanie tego co przepracował tego wieczoru było bardzo kojące. Ubrawszy się w piżamę wskoczyłam do łóżka. Materac był zaskakująco miękki. Zerknęłam ostatni raz w telefon i gdy Lewis pojawił się w łóżku światełko, które jest przy łóżku zostało zgaszone i mogłam się do niego przytulić.
-Na pewno wszystko jest dobrze?- Czułam jak gładzi delikatnie moje ramię.
-Tak.- Zamknęłam oczy i bardzo szybko chciałam zasnąć.
-Wiem, że coś jest nie tak... Powiedz jak będziesz gotowa.- Czułam jak składa pocałunek w moje włosy i bardzo szybko chciałam zasnąć.

Obudziłam się i byłam sama w pokoju. Zerknęłam na zegarek i było grubo po godzinie 10. Lewis był na treningu, a na mnie czekało śniadanie na stole. Upiłam łyk kawy, która była chłodna, ale niezwykle dobra. Zerknęłam za okno i pogoda była zdecydowanie słoneczna. Skorzystałam z prysznica i postanowiłam ogarnąć się. W jednej z walizek znalazłam proste lniane beżowe spodnie. Dodałam do nich białą koszulkę. Dodałam kilka akcentów
w postaci biżuterii. W między czasie włączyłam komputer i zerknęłam na pocztę. Otworzyłam wszystkie sprawy, którymi muszę teraz się zająć i postanowiłam popracować. Na szczęście nie było tego zbyt wiele, a to co zostało mi wczoraj postanowiłam dokończyć.
-Hej!- Usłyszałam zamykające się drzwi.
-Cześć.- Uśmiechnęłam się do mężczyzny.- Zmęczony?
-Ciepło.- Ściągnął koszulkę i odłożył do miejsca gdzie gromadzimy pranie.- Pracujesz?
-Tak.
-Dzisiaj pracujesz na torze?
-Nie. Dokończę i jestem wolna.- Zniknął
w łazience, a ja wróciłam do pisania dokumentów. Wysłałam wszystko w jednej korespondencji do taty i wyłączyłam komputer. Lewis przebierał się w ubrania przygotowane na dzisiaj. Wyglądał jak przepiękny kolorowy ptak i zdecydowanie miał na sobie wiele tysięcy dolarów.
-I jak?- Uśmiechnął się, a ja uniosłam kciuk. Wyglądałam przy nim niezwykle jałowo.
-Czy już wychodzimy?- Przybliżył się do mnie
i mocno mnie pocałował. Ah ten romantyzm.
-Pójdziemy jeszcze na lunch? Jestem piekielnie głodny.- Zgodziłam się. Ubrałam buty, zabrałam torebkę i wyszliśmy do hotelowej restauracji. Spotkaliśmy tam A., która była już przygotowana do wizyty na torze. Wyprasowane koszulki Lewisa były delikatnie oparte na krześle. Przywitaliśmy się
i zamówiliśmy jedzenie. W końcu P. wróciła do życia online i umówiłyśmy się na torze. Miałyśmy razem podróżować, a skończyło się na tym, że wypadła jej kampania w Europie
i musiała lecieć do Francji. Współczułam jej tego podróżowania. Po lunchu pojechaliśmy na tor, a na nim miałam niezwykły zaszczyt przespacerować się po nitce toru wraz
z kilkoma ważnymi ludźmi i moim tatą. Było to niezwykle inspirujące, ale nie ukrywam że wolałabym spędzić tak czas z Lewisem. On zawsze wszystko niezwykle analizuje. Na pewno kulturowo to też był wyjątek, dlatego że kobiety niezwykle rzadko są widywane podczas takich spotkań, a nie mogę ukryć że w takim państwie raczej większość ważnych osób przyodzianych jest w białe szaty. 

-Sara!- Spojrzałam za siebie i zobaczyłam P. Przywitałyśmy się buziakiem w policzek.- Idziemy na kawę?
-Możemy.- Poszłyśmy do budynku Mercedesa po kawę i poszłyśmy przejść się po paddocku.- Jak sesja?
-Dobrze. A jak Lewis? Przedostatni wyścig...
-Trzyma się, ale podejrzewam, że sobota będzie trudna.- Upiłam łyk kawy i zdałam sobie sprawę jeszcze mocniej jak trudny czas dopiero jest przed nami. Auto bez dwóch zdań jest idealne, Lewis także. Pytanie co wydarzy się
i jak przebiegnie wyścig w ten weekend. Każdy z nich jest mocno skupiony i bardzo zawzięty.- A jak George? Już czuje się członkiem zespołu Mercedesa?
-Tak.- P. uśmiechnęła się. Miło będzie razem spędzać czas, w jednym garażu. George jest wielką szansą tego zespołu, a Lewis zapewne już niebawem odejdzie na zasłużoną emeryturę.- Idziemy dzisiaj na drinka, czy jesteś dobra żonka?
-Jaka żonka?- Zaśmiałam się.-Może jutro? Ja będę miała luz po pracy.- Uznała moją racje
i umówiliśmy się na piątkowy wieczór. Medialny dzień dobiegł końca, a ja zażywając przyjemniej kąpieli w hotelowym apartamencie, wraz ze swoim ukochanym relaksowałam się przed weekendem wyścigowym.

About me. I love you.Where stories live. Discover now