[Mark]
O dziwo, dotarłem na pierwszą lekcję. Cud na kiju, bo ledwo trzymam się na nogach. Teraz siedzę w ławce i próbuje nie zasnąć. Babka od majzy gada tak wolno, że Tymek zdążył już usnąć z głową na ławce.
— Dobrze, to tyle na dziś.. — no wreszcie. — A i nauczcie się na za tydzień na kartkówkę.
Ja pierdole jaka zaś kartkówka? Muszę się kujonika zapytać o notatki, bo majza to jeden z nielicznych przedmiotów, jakiego nie ogarniam i nie mam z niego notatek.. znaczy się, mam, ale dopiero wtedy, jak odpiszę od Huberta.
— Hej. — odezwałem się do kujonika, zanim ten zdążył wyjść z sali.
— Um.. cześć?
— Mogę odpisać notatki? Prooszę... — uśmiechnąłem się milutko.
— Eh.. no dobra. — uśmiechnął się, jakby wymyśli jakiś dobry deal. — Ale za to, dasz mi notatki z hiszpańskiego.
— W porzo i dzięki. — wyszczerzyłem się, gdy otrzymałem od Huberta zeszyt.
— Spoko.
***
— Są wszyscy.. dobrze, więc wyciągnijcie karteczki, będziecie pisać krótką kartkóweczkę.
Po kryjomu rozejrzałem się po klasie i na wszytkich twarzach dostrzegłem zaskoczenie i przerażenie, przez co musiałem powstrzymać się od śmiechu. Ich miny są po prostu b e z c e n n e.
— W ten oto sposób dowiem się, czy rozumiecie to, co wam tłumaczę, i czy w ogóle mnie słuchacie.. — oznajmił.
***
— Co do chuja się z nim stało? Zapowiadało się tak pięknie! — lamentował Tymek, gdy byliśmy na przerwie śniadaniowej w stołówce szkolnej. — Gdyby nie ty, to bym oblał i miałbym przejebane u matki.
— Nie ma za co. — zaśmiałem się.
— Ej, podobno, z tego co słyszałem, to nawet kujonik nie uważa na hiszpańskim.
— To nie plotki, a sama prawda. — oznajmiłem. — Wymieniam się z nim notatkami. Ja mu daję hiszpana, on mi daje majze i takiego deal'a mamy.
— Pff.. a od kiedy ty się z kujonikiem zadajesz i notatki piszesz?
— Z kujonikiem od początku drugiej klasy, a notatki z hiszpańskiego zacząłem pisać, bo mamy lepszego nauczyciela od tamtego pajaca. Profesor przynajmniej umie wytłumaczyć i nie dre na nas mordy.
— W sumie racja.. on jest sto razy lepszy od tamtego frajera. Jak on mnie wkurwiał...
— Pf.. nie tylko ciebie.
— Ej.. a.. mam do ciebie pytanie.. takie głupie trochę, ale no...
— Hm? Wal śmiało.
— Sprzedajesz kanapki?
— Co? Nie, skąd to pytanie. — zaśmiałem się zaskoczony.
— Profesorek od hiszpana ma kanapkę, która jest twoją specjalnością i przeważnie tylko ty jesz takie dziwne połączenia smakowe.
— U-um..
— No chyba, że to twój sobowtór w straszej wersji. — zaśmiał się. — Ale tak serio.. to trochę podejrzane.. to na pewno nie jest ktoś z twojej rodziny? (jprdl co ja miałam w głowie jak to pisałam? XDD ~dop.aut.)
— Proszę cię.. moją jedyną rodziną w Polsce są koty, Olga i ty, więc to na pewno nikt z mojej rodziny.
— Mhmmm...
Kurwa, co jest? Tymek, do cholery, skąd ty wyczaiłeś u Marcina mój styl robienia kanapek? Gościu, co z tobą nie tak?
— W ogóle to, skąd wiesz, jaki mam "styl robienia kanapek"? — zaśmiałem się. Nie mogłem się oprzeć i spytałem go o to..
— Dawałeś mi w pierwszej klasie, bo zawsze zapominałem żarełka i tak jakoś sobie porównałem. — wzruszył ramionami. — Swoją drogą.. nadal moją ulubioną jest masło orzechowe z serem i cynamonem. — zarechotał.
— Weeź mi tego nie przypominaj. Jak mogłeś to jeść w ogóle? — prychnąłem.
***
Szedłem sobie właśnie na przystanek z Tymkiem, gdy nagle mój telefon zawibrował.
Marcin
Podjechać po ciebie?
15:48Mark
noo jak masz czas to mozesz
15:49Marcin
Będę za max piętnaście minut
15:51Mark
ok dzięki bede na przystanku.
15:51
/odczytano— Z kim tak sms'ujesz? Czyżby jakaś dziewczynka do ciebie zagadała? — zainteresował się Tymek.
— Dobrze wiesz, że nie lubię takich tematów.
— Wieem, wiem.
— Jakby coś, to ja nie jadę dzisiaj autobusem. — oznajmiłem.
— Hm? Czemu?
— Yyy... jadę późniejszym, bo mam zamiar iść na zakupy do galerii.
— Coś kręcisz.
— N-niee...?
— Mnie nie okłamiesz, mordo. Gedej, co jest?
— Olga po mnie przyjedzie. — odpowiedziałem szybko, pierwsze, co mi przyszło do głowy.
— Naucz się kłamać.
— O, patrz, autobus.
— Wrócimy do tego jutro. — wywrócił oczym.
— Mhm, tak, tak.
— Eh.. narazie.
— Do jutra. — uśmiechnąłem się z ulgą, że nic się nie wydało.
***
— Gdyby nie autobus, to zapewne Tymek by to ze mnie wyciągnął. — opowiadałem właśnie Marcinowi, jak minął mi dzień.
— Jeśli by to z ciebie wyciągnął, to raczej by nas nie wydał, nie?
— Pewnie nie, ufam mu. — przyznałem poprawiając głowę na kolanach Marcina. — I jak z tymi kartkówkami? — zaśmiałem się.
— No.. tak średnio bym powiedział. — westchnął. — Najlepsza ocena to sześć i pięć, a najgosza pała. Same dopy i pizdy, kilka trój i po jednej szóstce i piątce. — oznajmił. — I tak jak zapowiedziałeś.. to ty miałeś najwyższą ocenę. — zaśmiał się. — I Tymek. — powiedział, wyraźnie akcentując imię mojego kumpla. — Dałeś mu odpisywać, mam rację?
— Coo? Niee, nie wiem, o czym mówisz... — cholera, jak on to ogarnął..?
— Ostatni raz. Jak nie, to was rozsadzę i będziecie siedzieć w osobnych ławkach na sprawdzianach i kartkówkach.
— Eh.. dobrze, przepraszam. — mruknąłem wtulając się w brzuch Jabłońskiego.
— Jakiś ty przytulaśny dzisiaj. — parsknął, bawiąc się moimi włosami.
— Padnięty jestem, po prostu..
— Co ja mam powiedzieć? Miałem osiem godzin w szkole, dużo testów do sprawdzenia, z czego oceniłem tylko trzy klasy.
— Racja..
***
/12/08/2022/
![](https://img.wattpad.com/cover/315290452-288-k854301.jpg)
VOCÊ ESTÁ LENDO
dojrzały gówniarz /zakończone
RomanceMark chodzi do drugiej klasy liceum w Gdańsku. Pewnego dnia wychowawca jego klasy zostaje zwolniony, a na jego miejsce przychodzi początkujący nauczyciel języka hiszpańskiego i wos'u. Czy ten mężczyzna choć trochę zmieni życie Marka? A jeśli, to na...