[Marcin]
— Marcin? — usłyszałem głos Marka.
— Hm? — mruknąłem.
— Źle się czuję.. — powiedział siadając obok mnie.
Nastolatek faktycznie nie wyglądał najlepiej. Był kompletnie blady, ledwo trzymał się na nogach, a w dodatku jego głos był mocno zachrypnięty i osłabiony.
— Co się dzieje? — zapytałem kładąc rękę na kolanie chłopaka.
— Jakoś tak... słabo mi.. — oznajmił opierając swoją głowę na moim ramieniu.
***
[Mark]
Cholera! Nie mam pojęcia, co mi jest, kompletnie tego nie planowałem.
— Brałeś coś? Jakieś lekarstwa?
— Nie.. — odpowiedziałem zgodnie z prawdą, a Marcin przyłożył mi dłoń do czoła.
— Jesteś rozpalony cały, idź się położyć.
Kiedy wstałem z kanapy, zaczęło jeszcze bardziej kręcić mi się w głowie i upadłem.
— Ej, nie schodź mi tutaj! — powiedział, przestraszony moim stanem, Marcina, który wziął mnie na ręce i zaczął gdzieś nieść. — Na pewno niczego nie brałeś, nie piłeś? Alkohol, narkotyki, lekarstwa, czy coś?
— Przysięgam, że nie..
— Iść po medyka? — zapytał, gdy byliśmy już w moim pokoju.
— Nie.. może... może mi przejdzie za chwilę.. — odpowiedziałem, a Sahara w ustach zaczęła mi doskwierać. — Przyniesiesz mi w-wody? — zapytałem, na co Marcin skinął głową i poszedł po wodę.
Podczas nieobecności Marcina, poczułem jak moja szczęka zaczyna drgać, a chwilę później zaczęła mnie wręcz boleć.
***
[Marcin]
(sorry, że tak co chwilę zmieniam perspektywy, ale to niestety jest konieczne xD ~dop.aut.)Gdy wróciłem do pokój Marka, chłopak leżał na łóżku i trzymał się za szczękę. Co go, kurwa, ząb boli?
— Co ci jest? — spytałem, lecz nie otrzymałem odpowiedzi.
Co jest do cholery?
— Dobra, idę po medyka. — oznajmiłem spanikowany, gdy Mark zaczął mieć drgawki.
***
Okazało się, że trzeba było zabrać go na sor, ponieważ, z tego co dowiedziałem się od medyka, przedawkował, najprawdopodobniej, ekstazy. Jako wychowawca musiałem ogarnąć osobę do pilnowania reszty i jechać z rudowłosym do szpitala.
Nie ukrywam, jestem zaskoczony faktem, że Baumann wziął jakieś prochy. Kompletnie nie mam pojęcia, skąd on w ogóle wziął narkotyki.. Przecież pakowaliśmy się razem i nie ma szans, żebym przeoczył jakieś narkotyki.
Aktualnie Mark śpi. Jest po płukaniu żołądka i wielu badaniach. Jego stan nie jest już taki zły, jak kilka godzin wcześniej, ale nadal nie jest idealnie.
***
[Mark]
Obudziłem się w szpitalu, co było dla mnie zaskoczeniem. Nie mam pojęcia, co tutaj robię, ani jak tu trafiłem.
— Obudziłeś się wreszcie. — westchnął ciężko Marcin, który siedział obok łóżka szpitalnego.
— Co ja tu robię?
— Przedawkowałeś ekstazy.. mogę wiedzieć, skąd je miałeś i po jaką cholerę to wziąłeś?
— C-co? Ja.. ja nie wiem, naprawdę, nie mam pojęcia, nie brałem niczego, przysięgam. — mówiłem chaotycznie.
— To jak one wzięły się w twoim organizmie, co? Ewidentnie wyglądałeś, jakbyś był naćpany, więc to nie mogła być pomyłka, ani błąd lekarzy.
— Ja naprawdę nie wiem. Nic nigdy nie brałem i nie zamierzam.
— Eh.. dobra, inaczej.. co pamiętasz z wczoraj?
— Jak wracałem do chatki byłem jeszcze u bliźniaków, bo mnie na sushi zaprosili.. dalej nic nie pamiętam.. mam taką.. jedną wielką dziurę w pamięci..
— ..czyli oni mogli ci czegoś dosypać do tego sushi.
— Nie ma szans. Skąd oni by narkotyki wytrzasnęli? Oni nawet cygara skołować nie potrafią, a co dopiero prochy.
— A skąd wiesz? Skoro mówisz, że ty nawet nie wiedziałeś, że wziąłeś to ścierwo to jedynym logicznym wyjaśnieniem jest to, że to właśnie Nikodem i Natan ci to dali.
— W każdym razie.. nawet gdyby to oni, to.. nie chcę, żeby ponosili jakieś konsekwencję.
— Jesteś naprawdę nie poważny. Kurwa, dali ci taką dawkę, że gdybyś do mnie nie przyszedł i nie zareagowałbym w porę, to byłbyś w o wiele gorszym stanie, niż jesteś, albo nawet byś się przekręcił.
— Oh..
— Zresztą.. jak chcesz.. tylko, żeby to się nie wydało, bo później nie tylko oni będą mieć problemy, a także ty i ja będziemy je mieć.
— Nie wyda się.. pogadam z lekarzem, żeby to zostało tajemnicą lekarską i powinien być spokój..
— Okej.. niech ci będzie..
***
Ze szpitala wyszedłem na własne żądanie, dzień przed powrotem z wycieczki. Dlatego, gdy tylko wróciłem do chatki zacząłem częściowo pakować swoje rzeczy.
— Nadal nie jestem przekonany, żeby zostawiać to bez konsekwencji..
— Jeju, no.. nic mi nie jest, żyje, mam się dobrze, więc według mnie nie ma takiej potrzeby, mówię ci.
— Rozumiem, że chcesz bronić kolegów, ale..
— Dobra, skończmy ten temat, proszę. Jak dla mnie temat jest już w pełni zamknięty.
— Jeżeli tego chcesz, to niech będzie, ja nie chce się kłócić.
— Ja tym bardziej nie mam ochoty na kłótnie.
***
Następnego dnia wyjechaliśmy w drogę powrotną, która minęła nad wyraz spokojnie. Ani ja, ani Marcin nie poruszyliśmy już tematu narkotyków, co było dobrym posunięciem.
***
/12/04/2023/
![](https://img.wattpad.com/cover/315290452-288-k854301.jpg)
ВЫ ЧИТАЕТЕ
dojrzały gówniarz /zakończone
Любовные романыMark chodzi do drugiej klasy liceum w Gdańsku. Pewnego dnia wychowawca jego klasy zostaje zwolniony, a na jego miejsce przychodzi początkujący nauczyciel języka hiszpańskiego i wos'u. Czy ten mężczyzna choć trochę zmieni życie Marka? A jeśli, to na...