[Mark]
Nadeszła zima. Dziś jest dziewiętnasty grudnia. Jeszcze tylko jutro szkoła, a później długo wyczekiwana przerwa świąteczna.
— Co powiesz na spędzenie świąt razem? — zapytał nagle Marcin.
— Ty tak na serio?
— Mhm.
— To... chętnie spędzę z tobą święta.
— To super.. Chociaż bardziej spodziewałem się, że będziesz wolał jechać do Niemiec i pierwszy raz od dawna spędzić święta z rodziną.
— Równie dobrze mogę jechać tam w drugi, albo trzeci dzień świąt.
— To już zależy tylko od ciebie.
— I od tego, czy znajdę czas i siłę, żeby tam wrócić.. w innym wypadku wyśle im paczkę świąteczną, czy coś..
— Rób jak uważasz. — westchnął i pocałował mnie w usta.
Gdy mój cudowny partner chciał się ode mnie odsunąć, pogłębiłem pocałunek i położyłem jedną ze swoich dłoni na włosach mężczyzny. Tą miłą chwilę przerwał Loki, który postanowił wskoczyć mi na nogi, przez co przestraszony nagłym zajściem odsunąłem się od Jabłońskiego.
— Loki, nie strasz mnie tak. — zaśmiałem się.
Kiedy miałem zacząć kolejny temat rozmowy, mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem na nim imię starszego brata. Po chwili wahania, odebrałem.
— Halo?
— Cześć, Mark.. — powiedział drżącym głosem.
— Klaus? Wszystko okej?
— Cholera, nie wiem, jak ci to powiedzieć.. — zaczął. — Mama nie żyje. — wykrztusił z siebie po dłuższym milczeniu.
Po usłyszeniu tych trzech słów, zmroziło mnie, a telefon wypadł mi z ręki.
— Co się dzieje? — zapytał zaniepokojony Marcin, lecz nie odpowiedziałem mu nadal leżąc w takiej samej pozycji i pozwalając, aby łzy płynęły po moich policzkach. — Mark?
Gdy wreszcie otrząsnąłem się z pierwszego szoku, płacząc wziąłem spowrotem telefon do ręki.
— Kiedy? — wyszlochałem.
— Pół godziny temu. — odpowiedział. — Zadzwonię jutro, teraz.. teraz nie dam rady rozmawiać.
— Pa, kocham cię, trzymaj się jakoś. — pożegnałem się, w między czasie zanosząc się jeszcze większym płaczem.
— Też cię kocham, bracie, na razie.
Połączenie się zakończyło. Odłożyłem z hukiem telefon na stół i schowałem twarz w dłoniach.
— Mark..?
— Moja mama nie żyje. — wyszlochałem. — Umarła pół godziny temu. — dodałem przytulając się do Marcina.
— Przykro mi.. — powiedział cicho i wzmocnij uścisk.
***
[Marcina]
Siedzieliśmy przytuleni przez godzinę, aż w końcu rudowłosy, wycieńczony ciągłym płaczem, zasnął w moich ramionach.
Naprawdę szkoda mi go. Najpierw jego ojciec niszczy mu okres dojrzewania, przez co ucieka z domu, później człowiek, który go przygarnął, umiera zostawiając mu cały swój dobytek, jeszcze później dowiaduje się, że jego ojciec nie żyje, a na koniec matka umiera.
![](https://img.wattpad.com/cover/315290452-288-k854301.jpg)
CZYTASZ
dojrzały gówniarz /zakończone
RomanceMark chodzi do drugiej klasy liceum w Gdańsku. Pewnego dnia wychowawca jego klasy zostaje zwolniony, a na jego miejsce przychodzi początkujący nauczyciel języka hiszpańskiego i wos'u. Czy ten mężczyzna choć trochę zmieni życie Marka? A jeśli, to na...