~rozdział czternasty~

83 10 0
                                    

[Marcin]

      — Muszę iść na śniadanie? — mruknął Baumann.

      — Na początku wycieczki powiedziałem jasno i wyraźnie, że śniadania są obowiązkowe.

      — Mhhh.. ale mi się nie chce..

      — A jak powiem ci, że reszta chłopaków ma u mnie przewalone, bo złamali jedną z zasad?

      — No, to całkowicie zmienia postać rzeczy, idę. — zaśmiał się, po czym podniósł się z łóżka. — Co odwalili?

      — Urządzili sobie imprezkę zakraplaną dość sporą ilością alkoholu, a było powiedziane, że alkohol jest zabroniony. — oznajmiłem. — Mark, nie. — westchnąłem, gdy tylko zobaczyłem, że Bil nad czymś rozmyśla. — Jeżeli chcesz się narąbać..

      — Ty mi w myślach czytasz?

      — Znając ciebie, to to właśnie chciałeś zrobić.

      — Po raz kolejny zepsułeś mi zabawę..

      — Zostały cztery dni, tyle to chyba wytrzymasz.

      — No niee... — mruknął przytulając się do mnie.

      — Dasz radę. — westchnąłem całując chłopaka w głowę.

***

      — No dzień dobry, panowie.. kacyk zszedł?

      — Nikodem się spóźni, bo trochę nie może dojść do siebie.

      — No nie dziwie się.. Jak go wczoraj widziałem, to już leżał wpół przytomny na sofie. — westchnąłem. — No więc.. — odchrząknąłem. — Poproszę wszystkich, oprócz Marka, żeby zostali po śniadaniu. Wtedy porozmawiamy o waszej wczorajszej imprezce i o konsekwencjach z tym związanych. A teraz smacznego.

      — Nawzajem..

***

      — I co ich czeka? — zaśmiałem się, gdy Marcin wszedł do sypialni.

      — A co cię to interesuje? To ich problemy, nie twoje.

      — Ale chcę wiedzieć, noo..

      — Jak któryś z kolegów będzie chciał się pochwalić, to się dowiesz, a wątpię, że będą chcieli ci się spowiadać.

      — No ejjj...?

      — Dzisiaj macie wolne i rób ta co chce ta, a i po jutrze miała być impreza.. no to podziękuj reszcie, bo wy na nią nie idźcie.

      — Co?

      — No niestety. A i tak w ogóle to.. chłopaki mają jeszcze zakaz wychodzenia z domków od godziny dwudziestej do siódmej.

      — To sobie przejebali..

      — No trochę tak.

dojrzały gówniarz /zakończoneWhere stories live. Discover now