29

150 12 0
                                    

Pov. Tony Stark

Od 5 godzin chodzimy w kółku po najniebezpieczniejszych ulicach Queens bridge. Cały zespół rozdzielił się  na 5 drużyn. Ja i Clint, Thor i Bruce, Natasha i Steve, Wanda i Vision, Sam i Bucky. Jest już grubo po 3, jednak nikt z nas się nie poddaje. W końcu wiemy już prawie wszystko, teraz tylko znaleźc tego zagubionego dzieciak, tak?

Bałem się. Tak bardzo bałem się go spotkać. Bałem się, że będzie agresywny, że będzie mnie nienawidził za to, że go wcześniej nie znalazłem. Choć zrozumiałbym to. Sam siebie za to nienawidzę. Nienawidzę siebie samego z całego serca, że mój dzieciak przez miesiąc przezywał koszmar, a ja go nie potrafiłem znaleźć. Wielki Tony Stark nie potrafi odszukać dzieciaka, który w dodatku jest w tym samym mieście.

A co jak będzię tak naćpany, że mnie nie pozna? Wszyscy mieliśmy świadomość, że dzieciak trzeźwy nie będzię. Musi wracać z imprezy, nigdy poodbno nie odmówił sobie picia czy tych jebanych prochów. Im było bliżej 4, tym bardziej się stresowałem. Podobno o tych godzinach wraca pajączek. A co jeśli go nie znajdziemy? Już nigdy? Co jak faktycznie się zabił?

Plan B był taki, że jeśli nie znajdziemy go do 7 zaczynamy chodzić po wszystkich barach w Queens bridge i pytać każdego z barmanów o Petera. Podobno barman z baru, gdzie Peter mieszka wyżej daje mu fajki, jedzenie czy wodę. Więc pewnie lubi dzieciaka. W końcu jakby miał go w dupie nie robiłby mu jedzenie raz na jakiś czas czy nie tracił papierosów na niego? Miałem tylko nadzieję, że ten rzekomy "Weal's" pomoże nam odebrać dzieciaka. Deadpool i tak jest w wieży. I zostanie tam dopóki nie znajdziemy antidotum na jego nadprzyrodzone zdolności. Gdy naukowcy odkryją jak to zrobić wyślemy go do najgorszego więzienia na świecie.

Co do Roberta nie jesteśmy pewni czy jest.. normalny. Rozmowa z nim wyglądała, tak, że jedyne co powtarzył to, że "zajebiście się pieprzy swoją własną zabaweczkę". Przechodzą mnie ciarki na te słowa. Nie chcąc go więcej słuchać po prostu go wyciszyliśmy. Musieliśmy trzymać Natashę, aby go nie zatłukała, choć sam miałem ochotę to zrobić. Jednak on nie zasługuje na taką śmierć. O nie, on zasługuję na śmierć w najokrutniejszych męczarniach. I ja mu to zapewnię.

— Trzymasz się? — spytał Clint wyrywając mnie z myśli.

— Tak, tak.. tylko.. po prostu nie mogę tego pojąć — wyznałem. — To jest takie straszne, jescze jak Robert mówił.. — nie dokończyłem. Nie potrafiłem. To było za okropne.

— Wiem, to.. kurwa jak można być aż tak posranym? — westchnął. — Ale musimy być silni Tony. Dla Petera. My musimy się nim teraz odpowiednio zaopiekować. Wiesz, że to może się skońzyć, że to on musiał nas pocieszać... on jest za dobry.

— Barton, ja się boje, że on będzię zły. Że mnie znienawidzi — wymamrotałem, czując potrzebę podzielenia się z kimś moimi obawami.

— Tony, wiesz, że tak nie będię. Poza tym, znienawidiłby nas wszystkich, nie tylko ciebie — zaśmiał się cicho. — Ale Peter taki nie jest. On nie potrafi nienawidzić. On by potrafił walczyć nawet o deadpoola czy Roberta.

— Masz rację — uśmiechnąłem się delikatnie na wspomnienie o dobrym sercu dzieciaka, które przejawiało się już tyle razy. — Chcę go już zobaczyć, nawet jak będzię najbardziej naćpanym człowiekiem na świecie.

— Ja też Tony, ja też — mruknął Clint  i posłał mi serdeczny uśmiech.

W tym momencie przed nami pojawili się jacyś ludzie. 4 osobowa grupka mężczyzn zaczęła podpierać nas do muru. Kliknąłem zegarek ściągając resztę i wymieniłem porozumiewawczy wzrok z Bartonem. Znaliśmy najróżniejsze sztuki walki, a z pewnością Barton miał je w małym paluszku, ale mimo wszystko możliwe, że nie wygralibysmy z mężczyznami zważając na to, że mogą mieć broń.

Jeszcze Będzie Pięknie | Irondad | Spiderson | ZAWIESZONE NA STAŁE Where stories live. Discover now