Rozdział 6

977 125 6
                                    

Szliśmy leśną ścieżką. Promienie słońca ogrzewały nas przyjemnie. Crystal wciąż trzymała mnie za rękę. Większość z was myśli pewnie, że zaczyna się z mojej opowieści robić romansidło. Spokojnie, to tylko pozory. Wracając, szliśmy tak dobre dwadzieścia minut. Po długim marszu w ciszy, wreszcie doszliśmy do jej domu. Szliśmy obrzeżami, aby czasem ktoś mnie nie zobaczył. Gdy stanęliśmy przed drzwiami, Crystal spojrzała na mnie.
- Gdy tylko wejdziemy, idź na górę. Moi rodzice nie mogą cię zobaczyć.
- Nie wpadłbym na to.
Weszliśmy razem, a ja od razu udałem się po schodach na górę. Stałem tak na piętrze, aż Crystal wreszcie znalazła się koło mnie. Złapała mnie za rękę i weszliśmy do jej pokoju. Był niewielki, ściany miały fioletowy kolor, a na ścianach wisiały plakaty rockowych zespołów. W lewym rogu stało pościelone łóżko, w prawym biurko z komputerem. Pomyślałem o swoim domu. O swoim pokoju, w którym spędziłem większość życia. O moich rodzicach, którzy zawsze mnie kochali. No, może do czasu. Pomyślałem o siostrze, o tym co się z nią stało. Zacząłem żałować, że tak się to wszystko potoczyło. Gdybym powiedział o swoich problemach. Gdybym zapomniałem o tym co zrobił mi Martin. Wtedy Scarlett by żyła, rodzice by mnie dalej kochali.. Nie zostałbym zabójcą.. Czy naprawdę tyle starczyło, żebym się zmienił? Czy te wszystkie wydarzenia doprowadziły, że przekroczyłem umowną granicę normalności? Ale teraz już za późno..
- Garrett, idź się umyć. - z rozmyślań wyrwała mnie Crystal. Spojrzałem na nią, po czym kiwnął twierdząco głową. Wskazała mi toaletę, a ja wszedłem do środka. Podszedłem do umywalki i spojrzałem w lustro. Ta sama krwawa twarz.. Włosy miałem ciemne i lepkie. Cały byłem we krwi, która zdążyła już zaschnąć. Sciągnąłem ubranie, po czym wszedłem pod prysznic. Odkręciłem wodę. Chłodna, przyjemna.. Zacząłem się myć. Cały czas rozmyślałem o sobie, o tym co zrobiłem. Myślałem, że mam to za sobą. Ale tak samo jak wtedy w lesie, zrobiło mi się niedobrze. Zamordowałem w sumie dwanaście osób. Dlaczego? Bo chciałem. Bo jestem jebanym mordercą. Kiedyś przecież taki nie byłem. Tak.. kiedyś. Gdy wyszorowałem się z krwi, wytarłem się i założyłem spodnie. Bluzę wziąłem w ręce, ponieważ była oblepiona krwią. Wszedłem do pokoju. Crystal spojrzała się na mnie i zaczerwieniła się.
- Garrett, u.. ubież się.. - powiedziała nieśmiało.
- Nie mam w co. Bluza jest brudna.
- Poczekaj.. - zaczęła szukać czegoś w szafie. Po chwili rzuciła w moją stronę czarną koszulkę. - Masz.
- Przecież to jest damskie.
- No i co? Wolisz chodzić z gołą klatą?
- Nie. Wolę założyć moją bluzę. - powiedziałem, po czym ją ubrałem.
- Garrett, wiesz, że jak tak się umyłeś to jesteś nawet przystojny? - była cała czerwona. Wyglądała tak słodko.
- Przystojny? Ja jestem zajebiście przystojny. Mógłbym się masturbować do mojej aury zajebistości.
Crystal zaczęła się śmiać. Skuliła się na łóżku, trzymając się za brzuch. Po chwili ja też zacząłem się śmiać.
- Crystal, muszę wyjść. Wrócę wieczorem.
- Gdzie idziesz?
- Odwiedzić rodziców. - podszedłem do Crystal. Spojrzała na mnie czułym wzrokiem. Pocałowałem ją w czoło. Wtuliła się we mnie.
- Chcę ci powiedzieć, że cieszę się że cię poznałem. Mimo, że znamy się bardzo krótko, czuję się przy tobie dobrze. Dziękuję. - powiedziałem, po czym wyszedłem przez okno. Nie chciałem drzwiami żeby rodzice mnie nie zauważyli. Ruszyłem w stronę mojego domu. Miałem niedokończoną sprawę. Po trzydziestu minutach stanąłem przed drzwiami miejsca, w którym spędziłem całe życie. Zapukałem do drzwi. Po chwili otworzył mi ojciec. Popatrzył na mnie gniewnym wzrokiem.
- Czego chcesz? Po tym co zrobiłeś nie jesteś moim synem.
- Haha. Nie obchodzi mnie to. To wy mnie odrzuciliście. Oskarżacie mnie o wszystko. I wiecie co? Zabiłem Martina i jego kolegów. Ich rodziny też. I co ? Co teraz o mnie myślisz?
Ojciec cofnął się, patrząc na mnie z przerażeniem. Podszedłem w jego stronę. I wtedy przez głowę przeszła mi przerażająca myśl. Zabiję ich. Chciałem to zrobić. Czy posunę się do tego? Tak. Skoczyłem na ojca i wbiłem mu nóż w pierś. Padł na ziemię. Zacząłem go ciąć i dźgać. Za każdym uderzeniem byłem coraz bardziej szczęśliwy. Wreszcie to zrobiłem. Zabiłem człowieka, który mnie odrzucił. Był dla mnie wzorem, a on co? Zaczął o mnie zapominać. Teraz dostał za swoje. Gdy moja radość sięgała zenitu, do przedpokoju weszła moja matka. Podniosłem się z martwego ciała i spojrzałem w jej stronę. Na mojej twarzy malował się krwiożerczy uśmiech.
- Witaj, matko. Jak ci się podoba twój syn? - podszedłem do niej i spojrzałem jej prosto w oczy. Widziałem w nich przerażenie. Dobrze.. Wbiłem jej nóż w szyję. Krew trysnęła na moją twarz. Piękne uczucie. Cieszyłem się, gdy moja matka zaczęła osuwać się na ziemię. Uczucie spełnienia. Wreszcie zabiłem dwie osoby, przez które zostałem tym kim jestem. To ich odrzucenie stworzyło ze mnie potwora. Zginęli z mojej ręki. Powinienem czuć smutek. Ale podobało mi się to. Ochlapany krwią usiadłem na podłodze. Jestem spełniony. To jest moje prawdziwe ja. Całe życie udawałem kogoś innego. Ale teraz wreszcie jestem sobą. Zacząłem płakać. Ale czy moje poprzednie życie było złe? Miałem przyjaciół, rodzinę. Miałem wszystko. A teraz? Nie mam nic. Nic. Mam tylko siebie. Schowałem twarz w dłoniach. Co ja zrobiłem? Jestem potworem. To ja sam zniszczyłem swoje życie. To moja wina. Nie mam nic.. Płakałem. Płakałem jak nigdy. Bolały mnie już oczy i głowa. Zniszczyłem się. Podniosłem się z ziemi i wyszedłem. Założyłem kaptur, po czym ruszyłem w stronę domu Crystal. Szedłem tam, ponieważ nie miałem innego miejsca. Jak ja jej to wytłumaczę? Przecież zabiłem swoich RODZICÓW. Mam na sobie ich krew. Dlaczego? Łzy zaczęły płynąć szybciej. Czułem ich słony smak, połączony z metalowym smakiem krwi. Dla mnie tak smakowała. Jestem chory.. Po długiej drodze wszedłem przez okno do domu. Crystal nie było. Położyłem się na jej łóżku i zacząłem płakać. Płakałem nad swoim życiem. Zniszczyłem je.. Nagle ktoś otworzył drzwi. Była to Crystal. Podeszła i przytuliła mnie. Nie odezwała się. Czułem.smutek ale i radość z jej obecności. W mojej głowie kotłowały się myśli, zadając mi ból psychiczny. Nie pamiętam kiedy zasnąłem. Ale pamiętam sen o moich rodzicach. Co ja zrobiłem?!

Granica życia i śmierciWhere stories live. Discover now